Miłość bez pamięci - Kathleen E. Woodiwiss (Kawka)
Napisane: 4 marca 2019, o 15:35
Kathleen E Woodiwiss „Miłość bez pamięci”
Lierin i Ashon zakochują się w sobie i biorą szybki ślub. Podczas podróży do rodzinnej posiadłości Ashtona, na ich statek napadają piraci. Mężczyzna zostaje ranny, a jego młoda żona wpada do wody i zostaje uznana za zaginioną. Mijają trzy lata. Ashton uznawany jest za wdowca, choć nigdy nie odnaleziono ciała Lierin. Pewnego wieczoru jadąc powozem, zderza się z jeźdźcem, pędzącym wprost na niego. Dochodzi do wypadku. Ashton z szokiem odkrywa, że karkołomny jeździec to jego zaginiona żona, kobieta jednak utrzymuje, że nic nie pamięta, nawet tego kim jest i jak się znalazła pod kołami powozu. A to dopiero początek dziwnych i intrygujących zdarzeń…
Najpierw kilka słów na temat wad, a w zasadzie jednej głównej wady, która może bardzo negatywnie wpłynąć na odbiór tej książki, czyli koszmarnym tłumaczeniu. Tłumaczyła śp. Ewa Mikina i nie chcę być złośliwa (bo o zmarłych podobno należy mówić albo dobrze albo wcale), ale nie da się przejść obojętnie wobec tego, co tłumaczka zrobiła z tą książką. O ile zwroty typu: „radam”, „juści”, „żem” jeszcze można jakoś znieść, choć w ogóle nie pasują do anglosaskiej XIX-wiecznej rzeczywistości, to już tekst „oznajmił z cicha pęk” przebił wszystko, co do tej pory widziałam w książkach. Absolutnie wszystko. „Kotka buraska” została właśnie zdetronizowana, a nie sądziłam, że kiedykolwiek to się wydarzy. Nawet Sienkiewicz nie posługiwał się tak beznadziejnymi frazeologizmami i mimo iż też stosował stylizację, jego tekst czytało się przyjemniej niż wytwory pani Mikiny. Takie coś co ta tłumaczka zrobiła powinno być karane, bo to krzywdzenie zarówno autora, jak i czytelnika. Na szczęście gdzieś w okolicy 60-tej strony akcja rozwinęła się na tyle, że przestałam zwracać uwagę na wyczyny tłumaczki, a skupiłam się na fabule.
To moja pierwsze spotkanie z twórczością Woodiwiss więc kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zainteresował mnie jednak opis. Pomysł na książkę jest świetny i bardzo interesujący. Akcja jest bardzo dynamiczna, wciąż coś się dzieje, a atmosfera tajemnicy jest ciągle obecna. Przez całą powieść, aż do końca nie rozwiązane są żadne wątki, przez co książkę czyta się z prawdziwą ciekawością. Intryga, choć chwilami zawiła i nie do końca przekonująca, to jednak jest dość dobrze poprowadzona i na tyle ciekawa, żeby trudno było od razu zgadnąć jej rozwiązanie. Owszem, tożsamości bohaterki można się domyślić niemal od razu ale co się stało, dlaczego i jak to się stało, już nie i to właśnie trzyma w napięciu do końca książki. Muszę pochwalić autorkę za umiejętność tworzenia ciekawej intrygi i pasjonującej, pełnej przygód fabuły.
Bohaterowie są barwni, pełni życia i energiczni, właśnie tacy, jak lubię. Sporo jest też postaci pobocznych ale nie zaburzają one całości i bardzo łatwo się w nich rozeznać, bo są na tyle charakterystyczni i wyjątkowi, żeby łatwo ich zapamiętać. Główna trójka jest dość ciekawa. Relacje pomiędzy nimi aż kipią od emocji ale trudno napisać coś więcej bez robienia spojlerów. Opisy scen erotycznych są dość lakoniczne, autorka bardziej skupia się na emocjach i jeśli nic nie zostało wycięte przez wyżej wspomnianą „cudowną” tłumaczkę, to można powiedzieć, że sceny erotyczne są wręcz zmarginalizowane i sprowadzone do minimum. Nie odczułam jednak ich braku, bo tyle się działo w międzyczasie, że bardziej rozwinięty wątek erotyczny mógłby tylko spowolnić akcję.
Całość prezentuje się naprawdę dobrze. Czasem lekko czuć niedorzeczności ale nie są to na tyle duże rzeczy, żeby mogły przysłonić zalety tej książki, którymi są głównie: wartka i pasjonująca akcja, fajni bohaterowie i relacje między nimi, przygody, tajemnica i intryga. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest fakt, że zagadkę tożsamości bohaterki poznaje się wraz z nią, stopniowo. Na minus, oprócz beznadziejnego tłumaczenia i tych niepasujących stylizacji, można wymienić zakończenie, które jest bardzo skrótowe i miałam wrażenie, że wszystko za szybko się działo, no ale poza tym było naprawdę dobrze. Książkę oceniam na 9/10, bo mnie zaintrygowała i trzymała w ciekawości do samego końca.
Lierin i Ashon zakochują się w sobie i biorą szybki ślub. Podczas podróży do rodzinnej posiadłości Ashtona, na ich statek napadają piraci. Mężczyzna zostaje ranny, a jego młoda żona wpada do wody i zostaje uznana za zaginioną. Mijają trzy lata. Ashton uznawany jest za wdowca, choć nigdy nie odnaleziono ciała Lierin. Pewnego wieczoru jadąc powozem, zderza się z jeźdźcem, pędzącym wprost na niego. Dochodzi do wypadku. Ashton z szokiem odkrywa, że karkołomny jeździec to jego zaginiona żona, kobieta jednak utrzymuje, że nic nie pamięta, nawet tego kim jest i jak się znalazła pod kołami powozu. A to dopiero początek dziwnych i intrygujących zdarzeń…
Najpierw kilka słów na temat wad, a w zasadzie jednej głównej wady, która może bardzo negatywnie wpłynąć na odbiór tej książki, czyli koszmarnym tłumaczeniu. Tłumaczyła śp. Ewa Mikina i nie chcę być złośliwa (bo o zmarłych podobno należy mówić albo dobrze albo wcale), ale nie da się przejść obojętnie wobec tego, co tłumaczka zrobiła z tą książką. O ile zwroty typu: „radam”, „juści”, „żem” jeszcze można jakoś znieść, choć w ogóle nie pasują do anglosaskiej XIX-wiecznej rzeczywistości, to już tekst „oznajmił z cicha pęk” przebił wszystko, co do tej pory widziałam w książkach. Absolutnie wszystko. „Kotka buraska” została właśnie zdetronizowana, a nie sądziłam, że kiedykolwiek to się wydarzy. Nawet Sienkiewicz nie posługiwał się tak beznadziejnymi frazeologizmami i mimo iż też stosował stylizację, jego tekst czytało się przyjemniej niż wytwory pani Mikiny. Takie coś co ta tłumaczka zrobiła powinno być karane, bo to krzywdzenie zarówno autora, jak i czytelnika. Na szczęście gdzieś w okolicy 60-tej strony akcja rozwinęła się na tyle, że przestałam zwracać uwagę na wyczyny tłumaczki, a skupiłam się na fabule.
To moja pierwsze spotkanie z twórczością Woodiwiss więc kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zainteresował mnie jednak opis. Pomysł na książkę jest świetny i bardzo interesujący. Akcja jest bardzo dynamiczna, wciąż coś się dzieje, a atmosfera tajemnicy jest ciągle obecna. Przez całą powieść, aż do końca nie rozwiązane są żadne wątki, przez co książkę czyta się z prawdziwą ciekawością. Intryga, choć chwilami zawiła i nie do końca przekonująca, to jednak jest dość dobrze poprowadzona i na tyle ciekawa, żeby trudno było od razu zgadnąć jej rozwiązanie. Owszem, tożsamości bohaterki można się domyślić niemal od razu ale co się stało, dlaczego i jak to się stało, już nie i to właśnie trzyma w napięciu do końca książki. Muszę pochwalić autorkę za umiejętność tworzenia ciekawej intrygi i pasjonującej, pełnej przygód fabuły.
Bohaterowie są barwni, pełni życia i energiczni, właśnie tacy, jak lubię. Sporo jest też postaci pobocznych ale nie zaburzają one całości i bardzo łatwo się w nich rozeznać, bo są na tyle charakterystyczni i wyjątkowi, żeby łatwo ich zapamiętać. Główna trójka jest dość ciekawa. Relacje pomiędzy nimi aż kipią od emocji ale trudno napisać coś więcej bez robienia spojlerów. Opisy scen erotycznych są dość lakoniczne, autorka bardziej skupia się na emocjach i jeśli nic nie zostało wycięte przez wyżej wspomnianą „cudowną” tłumaczkę, to można powiedzieć, że sceny erotyczne są wręcz zmarginalizowane i sprowadzone do minimum. Nie odczułam jednak ich braku, bo tyle się działo w międzyczasie, że bardziej rozwinięty wątek erotyczny mógłby tylko spowolnić akcję.
Całość prezentuje się naprawdę dobrze. Czasem lekko czuć niedorzeczności ale nie są to na tyle duże rzeczy, żeby mogły przysłonić zalety tej książki, którymi są głównie: wartka i pasjonująca akcja, fajni bohaterowie i relacje między nimi, przygody, tajemnica i intryga. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest fakt, że zagadkę tożsamości bohaterki poznaje się wraz z nią, stopniowo. Na minus, oprócz beznadziejnego tłumaczenia i tych niepasujących stylizacji, można wymienić zakończenie, które jest bardzo skrótowe i miałam wrażenie, że wszystko za szybko się działo, no ale poza tym było naprawdę dobrze. Książkę oceniam na 9/10, bo mnie zaintrygowała i trzymała w ciekawości do samego końca.