Pokusy nocy - Liz Carlyle (Kawka)
Napisane: 27 sierpnia 2018, o 09:44
Liz Carlyle "Pokusy nocy"
Powiem szczerze, jest to jedna z tych książek, która dużo obiecuje, a mało daje. Lubię tę autorkę, czytałam kilka jej innych książek i zawsze trzymały pewien poziom. "Pokusy nocy" niestety nie spełniły zupełnie moich wyobrażeń. Owszem, jest kilka charakterystycznych dla Carlyle elementów, jak np. gorące sceny erotyczne, ale to jeden z nielicznych plusów tej książki. Ale może po kolei...
Opis z okładki sugeruje, że będzie się sporo działo i można liczyć na gorący romans z elementami intrygi kryminalnej. Młoda i przebojowa Lady Phaedra decyduje się odszukać zaginioną siostrę swojej pokojówki. Do akcji wkracza również nieco znudzony były szpieg i zarazem osławiony uwodziciel - Tristan Talbot. To daje nadzieję na mieszankę wybuchową. Niestety, jest zupełnie inaczej. Akcja wręcz się wlecze. Zarówno intryga, jak i wątek emocjonalny pomiędzy bohaterami, są rozwleczone do granic możliwości. Autorka popełniła 460 stron, opisując w najdrobniejszych szczegółach wszystko co się dało (wnętrza, nastrój i przemyślenia bohaterów, pogodę itp.), przez co książka straciła impet i nawet gorące i bardzo sprawnie napisane sceny erotyczne nie uratowały fabuły. Poza łóżkowymi ekscesami, praktycznie nic się nie działo. Wątek kryminalny został potraktowany po macoszemu. Owszem, zdarzyły się ze dwa trupy, ale w zasadzie przez całą powieść akcja była senna i powolna. Nic nie ciągnęło tej książki do przodu i w kilku momentach miałam ochotę ją porzucić.
Do bohaterów też mam zastrzeżenia - zwłaszcza bohater był irytującym dupkiem. Nie polubiłam go i jego zarozumialstwa oraz chęci przelecenia niemal wszystkiego co się rusza, dlatego nie uwierzyłam wcale w jego wielką miłość do bohaterki. Z kolei bohaterka, choć sympatyczniejsza, nie miała w sobie żadnej ikry. Reszta bohaterów też wydała mi się nijaka. Emocje między główną parą, poza seksem, były bez wyrazu. Nie wiem jak to lepiej ująć - tak jakby poza sferą seksu nic ich nie łączyło.
W tej książce nie ma praktycznie nic co bym mogła zaliczyć na plus. Wyjątkiem są bardzo dobre sceny erotyczne, ale to trochę za mało, żeby książka mi się podobała. Mimo to, że nie potrafię wskazać plusów, nie była to zła książka. Raczej po tej autorce spodziewałam się fajerwerków, które dostawałam przy innych jej książkach. Niestety, otrzymałam nudnego, choć poprawnego pod względem technicznym średniaka.
Ogólnie, jest to książka, która mnie mocno rozczarowała, bo lubię twórczość Carlyle i do tej pory oceniałam jej książki pozytywnie (bo było za co). W tym przypadku, mimo sympatii do autorki, nie znalazłam prawie nic, co by mnie zainteresowało. Doczytałam w zasadzie tylko dlatego, że nie lubię nie kończyć książek. "Pokusy nocy" oceniam na 6/10. Byłoby niżej, ale sceny erotyczne nieco podniosły moją ocenę.
Powiem szczerze, jest to jedna z tych książek, która dużo obiecuje, a mało daje. Lubię tę autorkę, czytałam kilka jej innych książek i zawsze trzymały pewien poziom. "Pokusy nocy" niestety nie spełniły zupełnie moich wyobrażeń. Owszem, jest kilka charakterystycznych dla Carlyle elementów, jak np. gorące sceny erotyczne, ale to jeden z nielicznych plusów tej książki. Ale może po kolei...
Opis z okładki sugeruje, że będzie się sporo działo i można liczyć na gorący romans z elementami intrygi kryminalnej. Młoda i przebojowa Lady Phaedra decyduje się odszukać zaginioną siostrę swojej pokojówki. Do akcji wkracza również nieco znudzony były szpieg i zarazem osławiony uwodziciel - Tristan Talbot. To daje nadzieję na mieszankę wybuchową. Niestety, jest zupełnie inaczej. Akcja wręcz się wlecze. Zarówno intryga, jak i wątek emocjonalny pomiędzy bohaterami, są rozwleczone do granic możliwości. Autorka popełniła 460 stron, opisując w najdrobniejszych szczegółach wszystko co się dało (wnętrza, nastrój i przemyślenia bohaterów, pogodę itp.), przez co książka straciła impet i nawet gorące i bardzo sprawnie napisane sceny erotyczne nie uratowały fabuły. Poza łóżkowymi ekscesami, praktycznie nic się nie działo. Wątek kryminalny został potraktowany po macoszemu. Owszem, zdarzyły się ze dwa trupy, ale w zasadzie przez całą powieść akcja była senna i powolna. Nic nie ciągnęło tej książki do przodu i w kilku momentach miałam ochotę ją porzucić.
Do bohaterów też mam zastrzeżenia - zwłaszcza bohater był irytującym dupkiem. Nie polubiłam go i jego zarozumialstwa oraz chęci przelecenia niemal wszystkiego co się rusza, dlatego nie uwierzyłam wcale w jego wielką miłość do bohaterki. Z kolei bohaterka, choć sympatyczniejsza, nie miała w sobie żadnej ikry. Reszta bohaterów też wydała mi się nijaka. Emocje między główną parą, poza seksem, były bez wyrazu. Nie wiem jak to lepiej ująć - tak jakby poza sferą seksu nic ich nie łączyło.
W tej książce nie ma praktycznie nic co bym mogła zaliczyć na plus. Wyjątkiem są bardzo dobre sceny erotyczne, ale to trochę za mało, żeby książka mi się podobała. Mimo to, że nie potrafię wskazać plusów, nie była to zła książka. Raczej po tej autorce spodziewałam się fajerwerków, które dostawałam przy innych jej książkach. Niestety, otrzymałam nudnego, choć poprawnego pod względem technicznym średniaka.
Ogólnie, jest to książka, która mnie mocno rozczarowała, bo lubię twórczość Carlyle i do tej pory oceniałam jej książki pozytywnie (bo było za co). W tym przypadku, mimo sympatii do autorki, nie znalazłam prawie nic, co by mnie zainteresowało. Doczytałam w zasadzie tylko dlatego, że nie lubię nie kończyć książek. "Pokusy nocy" oceniam na 6/10. Byłoby niżej, ale sceny erotyczne nieco podniosły moją ocenę.