Victorian Rebels (cykl) - Kerrigan Byrne (Viperina)
Napisane: 16 lutego 2018, o 15:46
The Highwayman - Victorian Rebels #1
Nowa (dla mnie) autorka, nowe otwarcie. Chociaż w zasadzie z serii: "Znacie, to posłuchajcie". Bo już z samego blurba wydaje się, że to kolejna historia, którą już czytałyśmy, i to wielokrotnie, w różnych odsłonach i scenografiach.
Mamy tu bowiem galerię masę znanych z romansów motywów: coś z Pięknej i bestii, coś z Hrabiego Monte Christo, małżeństwo z rozsądku, zemstę, tajemnicę z przeszłości, porwanie, Szkocję, bohatera miotanego rozpaczą i boleśnie dotkniętego i skrzywdzonego w przeszłości oraz dzielną bohaterkę, która na przekór przeciwnościom losu dała sobie radę w życiu i jeszcze zachowała szlachetność i niewinność. Wszystko to już było.
Ale autorka umie to tak ładnie opisać, zwłaszcza w sferze emocjonalnej, która, przyznam, jest dla mnie najważniejszym z kryteriów, po których oceniam romans, że kupiłam powieść od samego początku. Bo już sam początek chwyta za serce: historia dwójki samotnych sierot, które spotkały się i pokochały w sierocińcu, mogło wyjść ckliwie i słodkomdląco, a wyszło wzruszająco. Dobra ekspozycja, pozwalająca poznać bohaterów i kibicować im od początku, choćby dlatego, że później, w dorosłych postaciach ciągle widzimy te dzieciaki z początku.
Potem mamy zmianę dekoracji, oczywiście od samego początku wiemy, kto jest kim, i nawet się trochę dziwimy, że tylko my wiemy to, co oczywiste, no ale to romans, nie suspens, i tak miało być. Nie będę się tego czepiała. Nie będę się także czepiała rozwiązań wyciąganych z kapelusza, pośpiesznie popychających akcję do przodu, bo zostały wprowadzone logicznie (mam tu na myśli choćby tożsamość uzurpatorki rozszyfrowaną przez Gemmę - nie czepiam się, bo zostało to zaplanowane przez autorkę, przemyślane, logicznie przedstawione, a że poszło ekspresowo to i może lepiej, nie było sensu przeciągać tego akurat wątku).
Literacko jest dobrze, styl lekki, czyta się przyjemnie, dialogi sensowne, ludzie tak z sobą rozmawiają. Rozterki głównego bohatera prawdopodobne, zresztą tak poranionego bohatera dawno już nie czytałam, kojarzy mi się trochę z Christianem Severnem z pierwszej części cykly Captive Hearts Grace Burrowes, oczywistym skojarzeniem jest Darius Santiago z drugiej części cyklu Ascension Gaelen Foley i Lazarus lord Caire z pierwszej części Maiden Lane Elizabeth Hoyt, oraz wszyscy możliwi bohaterowie spełniający archetyp Bestii, z tym że Dorian jest bardziej. Bardziej poraniony, bardziej samotny, bardziej dziki.
Farah jest z kolei zwyczajnie dzielna, szlachetna i uczciwa. Takiej potrzeba Dorianowi, rzecz tylko w tym, żeby (klasycznie dla romansu) Dorian się zorientował. Jest taki ładny moment, kiedy pod koniec książki Dorian mówi Farah, że wszystko, co robił (głupiego), robił z szlachetności. Farah prosi go, żeby przestał, bo szlachetność mu nie wychodzi
Reasumując, jak dla mnie mocne 9/10, bo przeczytałam jednym tchem niemal i się wzruszyłam. No i nie mogę doczekać się dalszych tomów.
Polecam!
Nowa (dla mnie) autorka, nowe otwarcie. Chociaż w zasadzie z serii: "Znacie, to posłuchajcie". Bo już z samego blurba wydaje się, że to kolejna historia, którą już czytałyśmy, i to wielokrotnie, w różnych odsłonach i scenografiach.
Mamy tu bowiem galerię masę znanych z romansów motywów: coś z Pięknej i bestii, coś z Hrabiego Monte Christo, małżeństwo z rozsądku, zemstę, tajemnicę z przeszłości, porwanie, Szkocję, bohatera miotanego rozpaczą i boleśnie dotkniętego i skrzywdzonego w przeszłości oraz dzielną bohaterkę, która na przekór przeciwnościom losu dała sobie radę w życiu i jeszcze zachowała szlachetność i niewinność. Wszystko to już było.
Ale autorka umie to tak ładnie opisać, zwłaszcza w sferze emocjonalnej, która, przyznam, jest dla mnie najważniejszym z kryteriów, po których oceniam romans, że kupiłam powieść od samego początku. Bo już sam początek chwyta za serce: historia dwójki samotnych sierot, które spotkały się i pokochały w sierocińcu, mogło wyjść ckliwie i słodkomdląco, a wyszło wzruszająco. Dobra ekspozycja, pozwalająca poznać bohaterów i kibicować im od początku, choćby dlatego, że później, w dorosłych postaciach ciągle widzimy te dzieciaki z początku.
Potem mamy zmianę dekoracji, oczywiście od samego początku wiemy, kto jest kim, i nawet się trochę dziwimy, że tylko my wiemy to, co oczywiste, no ale to romans, nie suspens, i tak miało być. Nie będę się tego czepiała. Nie będę się także czepiała rozwiązań wyciąganych z kapelusza, pośpiesznie popychających akcję do przodu, bo zostały wprowadzone logicznie (mam tu na myśli choćby tożsamość uzurpatorki rozszyfrowaną przez Gemmę - nie czepiam się, bo zostało to zaplanowane przez autorkę, przemyślane, logicznie przedstawione, a że poszło ekspresowo to i może lepiej, nie było sensu przeciągać tego akurat wątku).
Literacko jest dobrze, styl lekki, czyta się przyjemnie, dialogi sensowne, ludzie tak z sobą rozmawiają. Rozterki głównego bohatera prawdopodobne, zresztą tak poranionego bohatera dawno już nie czytałam, kojarzy mi się trochę z Christianem Severnem z pierwszej części cykly Captive Hearts Grace Burrowes, oczywistym skojarzeniem jest Darius Santiago z drugiej części cyklu Ascension Gaelen Foley i Lazarus lord Caire z pierwszej części Maiden Lane Elizabeth Hoyt, oraz wszyscy możliwi bohaterowie spełniający archetyp Bestii, z tym że Dorian jest bardziej. Bardziej poraniony, bardziej samotny, bardziej dziki.
Farah jest z kolei zwyczajnie dzielna, szlachetna i uczciwa. Takiej potrzeba Dorianowi, rzecz tylko w tym, żeby (klasycznie dla romansu) Dorian się zorientował. Jest taki ładny moment, kiedy pod koniec książki Dorian mówi Farah, że wszystko, co robił (głupiego), robił z szlachetności. Farah prosi go, żeby przestał, bo szlachetność mu nie wychodzi
Reasumując, jak dla mnie mocne 9/10, bo przeczytałam jednym tchem niemal i się wzruszyłam. No i nie mogę doczekać się dalszych tomów.
Polecam!