The Lion's Courtship - Annelie Wendeberg (Liberty)
Napisane: 17 grudnia 2017, o 15:43
Annelie Weneberg - „The Lion's Courtship” https://www.goodreads.com/book/show/329 ... -courtship
Uwielbiam serię „The Keeper of Fleas” i od kilku miesięcy czekam na kolejny tom. I chyba jeszcze poczekam, więc żeby jakoś skrócić sobie czas oczekiwania i ulżyć w cierpieniu postanowiłam sięgnąć, po wcześniejszą w stosunku do „The Keeper...”, serię o Annie Kronberg. A miałam jej nie czytać. Z opisu wynikało, że to fanfick do Sherlocka Holmesa i choć lubię i ficki i Holmesa to jakoś nie miałam ochoty czytać czegoś takiego. Chwała Bogu za moją niecierpliwą naturę, bo gdyby nie to przegapiłabym cudną literacką ucztę.
Anna Kronberg może i powstała jako fanfick, ale trzeba zaznaczyć, że bardzo luźny. Wandeberg jest w mojej opinii zwyczajnie zbyt dobrą autorką by bawić się w jakieś odtwórcze pisanie. Jak tytuł serii brzmi – Anna Kronberg – jest tu główną postacią, a Sherlock Holmes choć występuje, to nomen omen, gra drugie skrzypce.
Wstępem do serii jest „The Lion's Courtship” i jest to część, w której Holmesa nawet nie ma. Za to zostaje nam przedstawiona bohaterka, która za dnia w przebraniu mężczyzn i pod nazwiskiem Anton Kronberg pracuje w szpitalu jako jeden z najlepszych londyńskich bakteriologów, a w nocy mieszka w najgorszych slumsach miasta i jako Anna Kronberg – pielęgniarka, pomaga najbiedniejszym mieszkańcom stolicy Brytyjskiego Imperium. Jest koniec XIX wieku, Brytyjczycy rządzą połową świata, ale sami poddani Korony żyją w strasznych warunkach.
Jeśli komuś za mało realizmu w romansach historycznych, to Wendeberg zapewnia jego doskonałą dawkę, choć dla niektórych może za dużą. Wraz z Anną wędrujemy po śmierdzących, brudnych uliczkach Londynu, na których ludzie żyją i umierają i bliżej im do robactwa niż do istot ludzkich, tak zatrważający był stan londyńskiej biedoty. Mrowie ludzi w rozpadających się budynkach, na bruku, w burdelach. Największe bolączki: głód, brak czystej wody, choroby wszelkiej maści, obojętność ze strony sfer wyższych, które mogłyby coś z tym zrobić, ale nie robią, często wręcz wykorzystują zaistniałą sytuację. Podobnie jak w „The Keeper of Fleas” i tu Wendeber skupia się na losie kobiet. Mamy więc liczne sceny przemocy wobec kobiet, okropne obrazki z burdeli i ulic, na których pracują. Ale nawet pod dachem szacownych domostw los kobiety jest nie do pozazdroszczenia. I jest Anna. Niemka, którą natura okrutnie obdarzyła ponadprzeciętnym umysłem w czasach, kiedy kobiety były karane za praktykowanie medycyny więzieniem. Anna, która w przebraniu ziściła swoje marzenie by zostać lekarzem i zapłaciła za to bardzo wysoką cenę. W chwili rozpoczęcia akcji „The Lion's Courtship” Anna jest od kilku lat w Anglii, jest szanowanym lekarzem, niemal udało się jej zapomnieć o tragicznej przeszłości, praca w slumsach, choć niebezpieczna i momentami beznadziejna, przynosi jej satysfakcję. Pewnej nocy do jej mieszkania puka ranny złodziej – Garret i jest to początek olbrzymich zmian w życiu prywatnym Anny, która dotąd żyła tylko pracą. Żeby nie zdradzać za wiele, napiszę, że związek tej dwójki to cud miód i orzeszki. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego z punktu widzenia romansu. Wendeberg z wyczuciem nakreśliła obie postaci i bez nadmiernego sentymentalizmu połączyła ich zupełnie różne światy. Czyta się to wspaniale. Z drugiej strony przed lekturą dalszych tomów warto pamiętać,że u tej autorki HEA to raczej ma problem zaistnieć.
Wraz z rozwojem intymnej sfery życiowej bohaterki, pojawia się również zbrodnia, która jest wprost nawiązaniem do sprawy Kuby Rozpruwacza. To właśnie dzięki tej zbrodni mam okazję zajrzeć do XIX-wiecznych burdeli. Obrazek nie dla wrażliwych dusz, choć ze względu na to, że prostytucja, handel kobietami i dziećmi nadal mają się dobrze, warto przeczytać, zwłaszcza, że autorka nie bawi się w subtelności i mam ogląd na wszystko, włącznie z aborcją. Co najmniej pouczające.
Dla mnie „The Lion's Courtship” to literacka uczta, której dawno nie miałam. Czyta się to z zapartym tchem, a Anna jest bohaterką, którą trudno zapomnieć. Niezwykle inteligentna, ale o sercu wielkim i współczującym, przez co cierpi niezwykle, zwłaszcza gdy przyjdzie jej robi rzeczy, które są zupełnie sprzeczne z kodeksem moralnym, który wyznaje. To nie jest postać kryształowo czysta, ale tak bardzo ludzka, że aż dziw, że stworzona na papierze, a nie prawdziwa.
PS Miałam recenzować pozostałe tomy, ale zrezygnowałam. W dużej mierze dlatego, że od tomu pierwszego romans na dość długi czas właściwie znika i mamy do czynienia głównie z obyczajowym kryminałem z elementami powieści szpiegowskiej. Niewątpliwie fascynujące, zwłaszcza te fragmenty dotyczące wojny biologicznej.
Uwielbiam serię „The Keeper of Fleas” i od kilku miesięcy czekam na kolejny tom. I chyba jeszcze poczekam, więc żeby jakoś skrócić sobie czas oczekiwania i ulżyć w cierpieniu postanowiłam sięgnąć, po wcześniejszą w stosunku do „The Keeper...”, serię o Annie Kronberg. A miałam jej nie czytać. Z opisu wynikało, że to fanfick do Sherlocka Holmesa i choć lubię i ficki i Holmesa to jakoś nie miałam ochoty czytać czegoś takiego. Chwała Bogu za moją niecierpliwą naturę, bo gdyby nie to przegapiłabym cudną literacką ucztę.
Anna Kronberg może i powstała jako fanfick, ale trzeba zaznaczyć, że bardzo luźny. Wandeberg jest w mojej opinii zwyczajnie zbyt dobrą autorką by bawić się w jakieś odtwórcze pisanie. Jak tytuł serii brzmi – Anna Kronberg – jest tu główną postacią, a Sherlock Holmes choć występuje, to nomen omen, gra drugie skrzypce.
Wstępem do serii jest „The Lion's Courtship” i jest to część, w której Holmesa nawet nie ma. Za to zostaje nam przedstawiona bohaterka, która za dnia w przebraniu mężczyzn i pod nazwiskiem Anton Kronberg pracuje w szpitalu jako jeden z najlepszych londyńskich bakteriologów, a w nocy mieszka w najgorszych slumsach miasta i jako Anna Kronberg – pielęgniarka, pomaga najbiedniejszym mieszkańcom stolicy Brytyjskiego Imperium. Jest koniec XIX wieku, Brytyjczycy rządzą połową świata, ale sami poddani Korony żyją w strasznych warunkach.
Jeśli komuś za mało realizmu w romansach historycznych, to Wendeberg zapewnia jego doskonałą dawkę, choć dla niektórych może za dużą. Wraz z Anną wędrujemy po śmierdzących, brudnych uliczkach Londynu, na których ludzie żyją i umierają i bliżej im do robactwa niż do istot ludzkich, tak zatrważający był stan londyńskiej biedoty. Mrowie ludzi w rozpadających się budynkach, na bruku, w burdelach. Największe bolączki: głód, brak czystej wody, choroby wszelkiej maści, obojętność ze strony sfer wyższych, które mogłyby coś z tym zrobić, ale nie robią, często wręcz wykorzystują zaistniałą sytuację. Podobnie jak w „The Keeper of Fleas” i tu Wendeber skupia się na losie kobiet. Mamy więc liczne sceny przemocy wobec kobiet, okropne obrazki z burdeli i ulic, na których pracują. Ale nawet pod dachem szacownych domostw los kobiety jest nie do pozazdroszczenia. I jest Anna. Niemka, którą natura okrutnie obdarzyła ponadprzeciętnym umysłem w czasach, kiedy kobiety były karane za praktykowanie medycyny więzieniem. Anna, która w przebraniu ziściła swoje marzenie by zostać lekarzem i zapłaciła za to bardzo wysoką cenę. W chwili rozpoczęcia akcji „The Lion's Courtship” Anna jest od kilku lat w Anglii, jest szanowanym lekarzem, niemal udało się jej zapomnieć o tragicznej przeszłości, praca w slumsach, choć niebezpieczna i momentami beznadziejna, przynosi jej satysfakcję. Pewnej nocy do jej mieszkania puka ranny złodziej – Garret i jest to początek olbrzymich zmian w życiu prywatnym Anny, która dotąd żyła tylko pracą. Żeby nie zdradzać za wiele, napiszę, że związek tej dwójki to cud miód i orzeszki. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego z punktu widzenia romansu. Wendeberg z wyczuciem nakreśliła obie postaci i bez nadmiernego sentymentalizmu połączyła ich zupełnie różne światy. Czyta się to wspaniale. Z drugiej strony przed lekturą dalszych tomów warto pamiętać,że u tej autorki HEA to raczej ma problem zaistnieć.
Wraz z rozwojem intymnej sfery życiowej bohaterki, pojawia się również zbrodnia, która jest wprost nawiązaniem do sprawy Kuby Rozpruwacza. To właśnie dzięki tej zbrodni mam okazję zajrzeć do XIX-wiecznych burdeli. Obrazek nie dla wrażliwych dusz, choć ze względu na to, że prostytucja, handel kobietami i dziećmi nadal mają się dobrze, warto przeczytać, zwłaszcza, że autorka nie bawi się w subtelności i mam ogląd na wszystko, włącznie z aborcją. Co najmniej pouczające.
Dla mnie „The Lion's Courtship” to literacka uczta, której dawno nie miałam. Czyta się to z zapartym tchem, a Anna jest bohaterką, którą trudno zapomnieć. Niezwykle inteligentna, ale o sercu wielkim i współczującym, przez co cierpi niezwykle, zwłaszcza gdy przyjdzie jej robi rzeczy, które są zupełnie sprzeczne z kodeksem moralnym, który wyznaje. To nie jest postać kryształowo czysta, ale tak bardzo ludzka, że aż dziw, że stworzona na papierze, a nie prawdziwa.
PS Miałam recenzować pozostałe tomy, ale zrezygnowałam. W dużej mierze dlatego, że od tomu pierwszego romans na dość długi czas właściwie znika i mamy do czynienia głównie z obyczajowym kryminałem z elementami powieści szpiegowskiej. Niewątpliwie fascynujące, zwłaszcza te fragmenty dotyczące wojny biologicznej.
Spoiler: