Szelma w aksamicie - Loretta Chase (Ancymmonnekk)
Napisane: 10 listopada 2017, o 09:41
Odkąd odpowiedzialność za butik spoczęła głównie na jej barkach, Leonie Noirot jest osobą ogromnie zajętą. Aby pozyskać nowe klientki, podejmuje się zapewnić towarzyskie powodzenie niezbyt urodziwej i mało kobiecej lady Gladys. Współpraca z rzeczoną damą okazuje się trudna, a w dodatku Leonie wpadła w oko lordowi Lisburne'owi, arystokracie znudzonemu przymusowym pobytem w Londynie. A przecież ona absolutnie nie ma czasu na nierozsądne zauroczenia! Gdy jednak niepostrzeżenie nadciąga katastrofa, Leonie i lord Lisburne muszą połączyć siły.
***********
Jestem świeżo po lekturze trzeciej części cyklu Stylistki L. Chase - “Szelma w aksamicie”. Pierwsze parę/paręnaście stron nie nastroiło mnie zbytnio optymistycznie. Bałam się, że będę się okrutnie nudzić podczas czytania, nawet bardziej niż zakładałam, bo najmłodsza z sióstr nie interesowała mnie aż tak bardzo, jak inne bohaterki cyklu. Początek wydał mi się jakiś mdły, nijaki. Leonie i Simone - lord Lisburne spotykają się w muzeum i od razu sobie słodzą, on ją ratuje przed zrobieniem z siebie pośmiewiska, jest tak słodko, że myślałam, że się od tego lukru już na wstępie pochoruję. Na szczęście później było już tylko lepiej.
Leonie, najmłodsza z sióstr z determinacją prowadzi butik. Ma głowę do interesów, wszystko w jej życiu jest poukładane tak, jak ołówki oraz papiery na jej biurku. Nie ma ani czasu, ani ochoty się zakochać, jak jej siostry. Jednak miłość nie pyta o pozwolenie, tylko wkracza do naszego życia niespodziewanie.
Lord Lisburne jest z pozoru czarującym, przystojnym, znudzonym arystokratą, któremu Leonie wpadła w oko. Uwodzi ją, jest zdeterminowany, żeby ją zdobyć. Jednak pod pozorami spokoju, kryje się temperament równy temu, jaki posiadają siostry Noirot. Razem z Leonie tworzą małą mieszankę wybuchową, a wspólne sprawy, które ich łączą sprawiają, że rozstanie na zasadzie “było miło, ale się skończyło” nie jest wcale takie łatwe.
Nie było tutaj achów i ochów. Nie było fajerwerków. Ale ten romans jest taki ciepły, prosty, uroczy. Oni tak do siebie pasują. Są tacy swojscy, chciałoby się ich poznać, zaprzyjaźnić się z nimi. Pani Chase jest mistrzynią klimatu, a diabeł tkwi w szczegółach, bo właśnie te proste szczegóły: gesty, dialogi, myśli, dodają tej książce niebywałego uroku.
Jeszcze dodam, że moment w którym
Spoiler:
Polecam, zwłaszcza fankom cyklu. Myślę, że można też przeczytać tę część niezależnie od pozostałych, chociaż musimy się przygotować na parę wspomnianych tutaj istotnych faktów dotyczący poprzednich tomów.
Jak dla mnie 8/10