Marianna - Magdalena Wala (wiedzmaSol)
Napisane: 23 sierpnia 2016, o 14:26
- data wydania: 3 sierpnia 2016
- liczba stron: 328
Miłość i walka między powstaniami
Co zrobić, gdy grają werble, młoda krew wre, a zapaleńcy gotują się do walki?
Podczas gdy wszystkie zwyczajne kobiety przygotowywały swoich mężów i synów do powstania listopadowego, Marianna, nadzwyczaj charyzmatyczna i odważna, postanowiła, że zamieni koronki na mundur i sama wyruszy na bitwę. Nie było takiej siły, która mogłaby zatrzymać młodą dziewczynę. Gdy jednak bój nic nie dał, a rodzinie grozi konfiskata dóbr czy nawet przyśpieszony wyjazd na Sybir, trzeba poświęcić się po raz kolejny.
Marianna nie ma wyboru – jak najszybciej musi wyjść za mąż. Upatrzony kandydat w zasadzie ma wszystko – jest bogaty, młody, utytułowany i – co najważniejsze – rozpaczliwie poszukuje żony. No właśnie… Nie zbyt piękne, aby było prawdziwe?
Przed młodą dziewczyną wiele wyzwań. Będzie musiała odnaleźć się w świecie salonowych spisków i nie ulec grze pozorów…
XIX-wieczny świat intryg i baśniowej miłości. Czy dasz się do niego wciągnąć?
O Mariannie recenzji jest wiele. Nie wiem więc czemu sama się dokładam, skoro chyba wszystko zostało już powiedziane, ale odczuwam jednak potrzebę. Przyjemnie będzie przerwać złą passę, bo bezrecenzyjną, właśnie taką książką. Bo Marianna jest dla mnie wyjątkową powieścią.
Od dawna marzyłam o polskim romansie historycznym. Szukałam, rozglądałam się, nie ma. Aż w końcu nasza kochana Roma zdecydowała się wydać, spełnić małe marzenie, przypadkiem Za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Odkąd usłyszałam że ma być taka książka już zacierałam ręce. A nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl że mogę się zawieść takiej możliwości nie było.
Ale do brzegu.
Spodziewałam się, że poznamy Mariannę w trakcie jej wojennej działalności, dowiemy się jak żyła jako żołnierz, zobaczymy ją w akcji. W pierwszej chwili jak zorientowałam się że to jednak nie tak i Marianna już ten rozdział zamknęła, a my poznamy go tylko we wspomnieniach... Doszłam do wniosku że może to i lepiej, jednak wojna to nic lekkiego, to ciężki kawał literatury i nie wiem czy aż tak dobrze by mi się to czytało.
W ogóle pierwszy, najpierwszy kawałek powieści też jest wyjątkowo enigmatyczny. Ten pogrzeb i smutek mężczyzny... Wiedziałam że mowa jest o Michale, o przyszłym mężu Marianny i tu znów przeżyłam lekki strach no bo jak to, on kochał poprzednią żonę? Tak bardzo że wpada w depresję? Bałam się że w tym układzie nie będzie mógł w pełni pokochać i docenić naszej bohaterki. Na szczęście tu też się myliłam.
Może od razu załatwię to co mi nie leżało aby potem już tylko się zachwycać
Przeszkadzało mi trochę nagromadzenie Elżbiet. Początkowo, bo potem ciotka Marianny się już tak nie pojawiała, ale w początkowym stadium książki nie wiedziałam czy mowa o teściowej czy ciotce bohaterki. I zanim zaskoczyło chwila mijała
Rozróżnienie Elżbiety - matki i Elżuni - córki Michała nie nastręczało już problemów, to było oczywiste i sensowne, zwłaszcza w obliczu późniejszych wydarzeń.
Marianna łatwego życia nie ma, pomijając już powstańczy epizod w domu ma ojczulka tyrana. Ach jak ja bym dziada udydoliła!
Lubię motyw koszmarnych rodziców i tu jest on świetnie wykonany. Tatulek uroczy ma plany co do narowistej córki, chce ją dać Moskalowi na kokotę. Wyobrażacie sobie? Chyba już niżej się nie da upaść, w obliczu tamtejszego "uwielbienia" dla naszych wschodnich sąsiadów. Na szczęście Marianna ma też mamę, cudowną, ciepłą i mądrą kobietę. Szkoda mi było tej matki bardzo, wydziedziczona, pozbawiona marzeń i należnej pozycji, zgnojona i spracowana. Ale wcale nie złamana, jest zdolna by uratować córkę od losu gorszego od śmierci, daje Mariannie wybór. Albo mąż albo klasztor. Marianna jako wychowanka klasztorna, takiego życia ma po korek, decyduje się więc na ślub. Jak się okazuje dość nietypowy
A no bo małżonek do końca wcale nie wie że zawiera związek, oraz jest mu mocno niechętny. Jednak małżonek też ma mamusię, charakteru twardego, posiadającą ogromną siłę przekonywania. Elżbietę polubiłam od pierwszego kopa i wejrzenia, bo jak inaczej? Wie że Marianna będzie idealną kandydatką dla jej Michała, chociażby dlatego że szybko zgodzi się na ślub, bo za bardzo innej opcji nie ma.
Dziewczyna wchodzi więc na salony, podnosi swój status społeczny znacznie, ale wychowania szlacheckiego nie posiada. Cóż więc w tej sytuacji? W tej sytuacji ma cudowną cierpliwą teściową która na salony wprowadzi i savoir vivre'u nauczy
A my obyczajów uczymy się wraz z nią. Bo jak kwestia gorsetów czy mody jako tako była mi znana, tak np wizytówki... Romanse historyczne czytuję tłumnie i hurtowo, obyczaju biletów wizytowych wiem. Ale co i jak z nimi dokładnie? Dowiedziałam się dopiero teraz, dziękuję Ci Romo
Samą Mariannę polubiłam bardzo, jest wyjątkowo przyjazną postacią i taką... Że chciałoby się z nią zaprzyjaźnić, trzyma się za nią kciuki i podziwia. Dziwiłam się Michałowi że nie przepadł od razu. A jeśli chodzi o samego Michała... Początkowo gbur! Ach jaki fajny gbur Zamknięty w sobie, burkliwy, trochę trącił lodem i chłodem. Ale jak żona odkuła kamienną powłokę jego serca, okazało się że ma je ogromne i gorące.
Ale co się facetowi dziwić, raczej pozytywnych doświadczeń z babami to on nie miał. Żonaty czterokrotnie, trzy żony pochował, z żadną się nie dogadywał, żadna nie była w pełni normalna. Kolejnej po Konstancji nie chciał, ale matka była sprytniejsza i na całe szczęście bo z Marianną szczęście znalazł.
Jak już marudziłam mogłoby być ciutkę więcej scen intymnych między małżonkami, ale niemożność ich wystąpienia rozumiem. Dopowiedziałam sobie we własnym zakresie ociupinkę
Poza tym scena dla mnie wyjątkowo intymna i jakże cudowna i niewinna i grzeszna i najcudowniejsza - jak Michał Mariannę przez cały dom niesie jak trofeum. Zakochałam się. Chcę więcej.
Postacie drugoplanowe też zasługują na uwagę i zachwyt. Jak miło jest nie znosić zarozumiałej wrednej Klementyny, której cudowne nowe przyjaciółki bohaterki - Izabella i Oleńka ucierają nos, jak przyjemnie jest czytać jak kolejna zołza nabija Klementynie siniora na czole w szale zazdrości. Jaki uśmiech na twarzy wywołuje czytanie o cioteczce Obrazie Boskiej.
Ach i jeszcze nie zapominajmy o pokojówce Marianny - Zosi. Taka fifna dziewczyna, silna i przekonana że wie lepsze co dla pani od samej pani. Ten jej upór co do gorsetów, ciekawe czy sama je tak ochoczo nosi? Cieszyłam się gdy Marianna w końcu postawiła na swoim.
Mamy też wątek kryminalny w książce, co bardzo mnie cieszy, lubię takie dodatki. Powiem szczerze że trochę inaczej widziałam rozwiązanie zagadki, bo myślałam
Spoiler:
Podsumowując, książka jest za krótka bo mogłabym czytać i czytać nie mogę się doczekać części o Rozalii i cicho liczę że i brat dziewczyn załapie się na swoją historię. Mam też ogromną nadzieję że koszmarny tatulek oberwie w kolejnych częściach.
Romo, Twoich literek mi nigdy dość