Strona 1 z 1

Esesman i Żydówka. Wojna i miłość - Justyna Wydra (Tristitia)

PostNapisane: 2 maja 2016, o 16:22
przez Tristitia
Obrazek

Mogło być dobrze. Blurp obiecujący. Okładka ujdzie (panna ma kozie oczy, dosłownie poziome źrenice). Ale, kurka, zawartość pozostawia wiele do życzenia.
Znów recenzuję Polkę. Polkę, która porwała się z motyką na słońce i z której Helena Mniszkówna byłaby dumna, taki miszmasz, i takie siekane kotlety miast konkretnej książki. Czasy przemieszane, raz teraźniejszy, raz przeszły (słońce zaszło, zmierzch zapada - dosłownie mi się skojarzyło), do tego wspomnienia raz jej, raz jego. Opisy, cóż to się z nimi i ich familiami przed wojną działo, co ich doprowadziło do miejsca, w którym się znaleźli na początku powieści. Spoko, zrobić małą retrospekcję, ale mnie naprawdę guzik obchodzi, że Laszlo węgierski hrabia, szwagier Debory, znudził się swoją małżonką, czyli Debory siostrą, i nie protestował jak mu żonę brali "do gazu"... Wiem, może to i brutalne, ale autorka lubuje się w opisach, metaforach i porównaniach z czapy, zdaniach urwanych w połowie, aby kolejne od połowy zacząć.
Książce mogę przyznać plus za dobrą korektę, bo o tyle, o ile przeczytałam, dalej przejrzałam - jest naprawdę pod tym względem dobrze wydana. Ale redakcja leży i kwiczy, leży i płacze, bo redaktorka chyba bała się powiedzieć autorce przykrą prawdę, że trza by obrobić i wygładzić więcej niż trochę (a redaktor książki mimo wszystko nie napisze od nowa, jeno "ohebluje" po autorze). Redaktor techniczny miał chyba wygładzić po autorce i redaktorce, ale też baboka strzelił, bo raz mamy ZSRS (czyli ok nazwa państwa na tamte czasy), niedługo potem ZSRR (ojej, wtopa...). Może się czepiam, ale wiem, na czym praca redaktora polega, na studiach i praktykach się trochę tekstów napoprawiało.
Momentami miałam fazę "dam radę, dam szansę". Jednak im dalej w książkę, tym bardziej akcja się mota, trochę o zupie, trochę o pupie. Wspomnienia bohaterów nie wiem po co i na co wprowadzone. Część pierwsza "Wojna", część druga "Miłość". Ta część druga to chyba mylnie zatytułowana, bo miłości tam tyle, co kot napłakał. Mamy jeszcze epilog, który ze swą treścią jest jak dla mnie gwoździem do trumny. Można było skończyć bez epilogu, a tak nie wiem, czy autorka serio to napisała, czy to fikcja literacka (chodzi mi o epilog).
Historia pięknej, utalentowanej muzycznie Debory i "niegrzecznego chłopca" esesmana Bruna mogłaby mieć potencjał. Gdyby ktoś autorkę pokierował, doradził. Gdyby autorka sama na spokojnie przeczytała to, co napisała, tak obiektywnie i na zimno, bez zachłyśnięcia się swą twórczością. Bo ja się kiedyś też zachłystywałam tym, co tworzyłam. Teraz, piętnaście lat później, jak czytam, to płaczę ze śmiechu, takie to grafomańcze. Takie Mniszkównowate. Takie Wydrowate, chyba mogę mówić od dzisiaj.
Jak widać, zachwycona nie jestem. Miało być dobrze. Wyszło jak zwykle. Znów odechciało mi się polskich autorek.

PostNapisane: 2 maja 2016, o 17:42
przez Fringilla
serio - można popełnić romans mając taki temat i bohaterów?

wzdragam się.

PostNapisane: 2 maja 2016, o 19:48
przez Viperina
Tak, też mi ciarki przeszły po plecach, jak przeczytałam blurba. Owszem, Niemiec i Żydówka, OK, ale esesman? No nie. Są granice.

PostNapisane: 2 maja 2016, o 20:09
przez klarek
Przyznam, że nawet nie mam ochoty sobie tego wyobrażać :]

PostNapisane: 2 maja 2016, o 22:05
przez Fringilla
są próby, ale... kurcze...
są granice romansowe jak dla mnie.

PostNapisane: 2 maja 2016, o 23:28
przez Księżycowa Kawa
Widocznie autorka chciała być oryginalna :roll:

PostNapisane: 3 maja 2016, o 11:15
przez giovanna
Spoiler:



Nie wiem dlaczego mi sie nie zrobil spoiler, wykonczy mnie ten tablet :red:

PostNapisane: 3 maja 2016, o 12:11
przez LiaMort
[/Ona

]/spoiler]

popsułaś nawias na końcu. ;)

PostNapisane: 3 maja 2016, o 17:01
przez giovanna
O dzieki wielkie :) Laptop mi zdechl i jeszcze troche sie musze pomeczyc z tabletem.

PostNapisane: 6 maja 2016, o 21:07
przez Tristitia
giovanna napisał(a):
Spoiler:



Nie wiem dlaczego mi sie nie zrobil spoiler, wykonczy mnie ten tablet :red:

Gorsza to zdecydowanie K.N. Haner "Na szczycie", recenzowałam w zeszłym roku. Od tamtej pory pierwsza przeczytana przeze mnie polska autorka to właśnie ta nieszczęsna Wydra i masz ci los... Teraz nie mogę chociaż płakać, bo zanim się szarpnęłam i kupiłam to "arcydziełko", dorwałam je w lokalnej bibliotece.
Mnie o dziwo jakoś ten esesman w tytule nie odrzucił, może masochistką jestem. I de facto Bruno to tak trochę dziecko epoki - zwerbowany za młodu, z mózgiem wypranym gadkami Hitlera i jego pomagierów.
Mały OT :zawstydzony: warto obejrzeć sobie film "Czarna księga", też pojawia się motyw miłości Żydówki i Niemca.

PostNapisane: 7 maja 2016, o 00:09
przez Fringilla
ale SSman... no kaman, Wermacht jeszcze bym zrozumiała (chodzi mi o opcję jakiegokolwiek HEA).

PostNapisane: 3 lipca 2016, o 13:23
przez obession
Dostałam tę książkę i miałam się za nią wziąć niedługo... Ale się zniechęciłam...

PostNapisane: 25 września 2017, o 22:46
przez Willa
A mi się podobała. No wiem, że to dwa różne światy, że taka miłość nigdy nie powinna mieć miejsca. Jednak lubię czytać o miłości niemożliwej, która nigdy nie powinna się zdarzyć.

PostNapisane: 25 września 2017, o 22:49
przez giovanna
Da się czytać, nie? Obrazek

PostNapisane: 26 września 2017, o 18:21
przez ewa.p
czytać się da,choć zachwytu trudno się spodziewać...

PostNapisane: 27 września 2017, o 00:27
przez Księżycowa Kawa
Willa napisał(a):A mi się podobała. No wiem, że to dwa różne światy, że taka miłość nigdy nie powinna mieć miejsca. Jednak lubię czytać o miłości niemożliwej, która nigdy nie powinna się zdarzyć.

Nie mam nic przeciwko takiemu wątkowi, ale mimo wszystko to powinno mieć sens i jakoś trzymać całości.