Strona 1 z 1

Córki Księcia Windham (cykl) - Grace Burrowes (szuwarek)(Bombelek)

PostNapisane: 17 września 2015, o 13:11
przez szuwarek
Spełnione życzenie

W sumie to sama nie wiedziałam czego sie spodziewać. Podchodziłam jak do Medeiros- że ciężkie, że dramaty... skąd mi się to wzięło :bezradny:
a na co trafiłam? na cudowną opowieść o rozwijającym się uczuciu.
Cas świąt Bożego Narodzenia. W przydrożnym zajeździe spotyka się dwoje ludzi- mężczyzna, który musi jechać do majątku, ale nie chce, nie cieszy go odwiedzenie domu. I kobieta - służąca porzuciła dziecko i jest bezradna, wie, że musi się nim zaopiekować ale nie umie. Vim - nasz bohater- oferuje pomoc. I tak w zaśnieżonym Londynie dwoje ludzi trafia do bogatego domu z małym chłopcem. Ona nie mówi kim jest, więc on ocenia ja na gospodynię lub guwernantkę. On nie zdradza pochodzenia, zasłania się podróżami i interesami. Obydwoje maja swoje sekrety, powoli odsłaniają sie przed sobą. W nietypowej sytuacji: bo nie uciekają, nie prowadzą śledztwa, a ... opiekują się małym dzieckiem. Co wywołuje bardzo intymne uczucie, zbliża na poziomie rodziny, opieki, odpowiedzialności. Vim nie chce narażać Sophi na utratę reputacji : pragnie jej ale walczy ze sobą. Wie, że odjedzie, że nigdy sie nie spotkają, a za bardzo zaszła mu ona za skórę, żeby ją tak potraktować. A Sophia? Uważana w rodzinie za spokojną, stateczną marzy... marzy o miłości, oddaniu, zaufaniu. Do tego jej kobiecość szaleje bo nagle ma dziecko, które pokochuje.
Obydwoje wiedzą, że Vim odjedzie, on codziennie odkłada czas wyjazdu- sprzyja im pogoda, mały Kit. W końcu Vim ulega , Sophia spełnia jedno z marzeń i ...
Rewelacyjni sa bracia Sophii - spotykamy ich czekających na poprawę pogody w zajeździe. Trzech mężczyzn, którzy darzą się uczuciem, którzy przeszli wiele w przeszłości. Ale ich rozmowy. Poezja męskich rozmów: od dokuczania, wyciągania grzeszków dzieciństwa, do uczuć jakimi darzą żony i dzieci. jakimi darzą rodziców i siostry. Cudowne rozmowy - logiczne, naturalne, szczere, bo takie chwile zbliżają braci. Matko jak ja ich polubiłam, a są tutaj tłem. Ich reakcja po przyjeździe do domu i zastaniu Sophii z mężczyzną. Ich knucia, plany.... jakże prawdziwe!
A nasi bohaterowie? Kiedy odkrywają swoje prawdziwe pochodzenie obydwoje skrywają się za codziennymi maskami, do tego dochodzi żal z powodu oddania Kita. Sophia ma wspaniałą rodzinę, która zrobi dla niej wszystko.
Jedyne co mi zgrzytało, to ten "dramat" Vima. Kurcze, głupie to strasznie i bez sensu. jakby trochę pomyślał, to do wszystkich tych wniosków doszedłby bez pomocy księcia i znacznie wcześniej. Poza tym coś takiego mogłoby mieć aż taki wpływ? no nic...

To ładna opowieść o powoli rozwijającym sie uczuciu. Bez zbędnych dramatów, sensacji, wymysłów. Z cudowną rodzina w tle (no Ci bracia !). Co prawda opieka nad dzieckiem wyjątkowo łatwa, ale co tam. Miło, przyjemnie, z romansowym uśmiechem podczas czytania.

PostNapisane: 17 września 2015, o 13:14
przez szuwarek
Tajemnica Lady Maggie

Przyznam, że miałam wielkie oczekiwania. Najwyżej oceniana, tyle achów. Z drugiej strony sama postać Maggie - jej pochodzenie, jej charakter. No i nasz Benjamin.
Maggie pomimo rodziny, ich miłości, opieki i oficjalnego statutu nosi głęboko w sobie piętno pochodzenia. Pokazuje to opowiadając o dwóch rodzajach "zalotów" wobec niej. Do tego jest piękna, mądra. Wiedzie bardzo samotniczy tryb życia, rodzina martwi się o nią. (swoją drogą martwią się i ?). Maggie nie podoba się praca Benjamina Hazlita - pracował dla Jej Matki i Maggie boi się, że odkrył wszystkie sekrety jej rodziny.
Benjamin zajmuje się wykrywaniem "brudów", kochanek, zdrad, uciekających córek, stanu majątku itd. Nie lubi swojej pracy, ale daje mu ona zarobki, których potrzebował dla sióstr, dla siebie. Praca dla rodziny książęcej byłaby jedną z wielu gdyby nie poznał lady Maggie - od pierwszej chwili wiemy, że trzasnęło go z grubej rury i ma obsesję na punkcie jej włosów (scena chowania kosmyka włosów czy odcinania na pamiątkę kolejnego - czysty fetysz :wink: ). Nie przeszkadza mu jej pochodzenie, pociąga go jej charakter, siła, wiedza. Nie jest utracjuszem, hulaką.
I nic by sie nie wydarzyło, gdyby nie torebka.... Ten sekret Maggie przykry, smutny ... nie rozwinę się, bo lepiej przeczytać.
Sama Maggie mogła IMHO być rewelacyjna a jakoś tak... rozczarowała mnie. Taka wiedza, taki charakter, a zupełnie nie rozumiem jej braku zaufania do rodziny. Była kochana bezwarunkowo, miała cudownych rodziców i braci , a jednak cierpiała tyle lat bo chciała ich chronić? Przecież właśnie w takiej rodzinie powinna była zaufać, podzielić się tajemnicą. Z drugiej strony Księżna nie lepsza :wink:
Samobiczowała się pochodzeniem, a przecież znajdowała się - jak na te czasy, w luksusowej sytuacji. Wychowana jako córka ojca, kochana i akceptowana przez macochę. Akceptowana przez towarzystwo.
(czepiam się, gdyby była inna nie byłoby historii)
Benjamin - bardzo enigmatyczny bohater. Z jednej strony talent do wydobywania informacji,a bezradny w normalnych rozmowach. Porządny, rzetelny, a jak prawdziwy mężczyzna bezradny wobec dramatu sióstr. Jego uczucie do Maggie - no alfowskie, zaborcze :wink: Ciężko z nią miał.

W tej części bardzo mało braci, za to Archer - kuzyn Benjamina. Postać niejasna, bo przez większą część wysłuchujemy jego przechwałek, jak to codziennie inna kobieta, jak skacze z kwiatka na kwiatek itd, a potem historia z Adelą... Kolejna niewymiarowa osoba.
Świetna postać prawie przyjaciela Benjamina markiza Deena - czyżby jednak jego dogryzanie z Evie miało zaowocować w jej części? Bo na razie nie wyraża chęci na małżeństwo, wiemy , że lubi rude kurtyzany :wink: i nie ma opinii spokojnego.
Burrowes pisze waniliowo, jednak porusza tematy , które na tamte czasy były chyba na porządku dziennym - nieślubne dzieci wkoło (dziękujmy za antykoncepcję!), sprzedaż młodziutkich dziewczynek mężczyznom (gwarantowały , ze nie mają chorób wenerycznych), ale pisze o tym bez wnikania w szczegóły , nie rozwodzi sie nad tym. Po prostu wspomina, bo takie było tło.

PostNapisane: 17 września 2015, o 13:23
przez Duzzz
I ślicznie dziękuję :* :padam: :wesoły:

Czuje się mocno zaintrygowana, czekam na kolejne recenzje :D

PostNapisane: 17 września 2015, o 15:14
przez sunshine
Dobra już wiem jaką serie bede czytac :hyhy:

PostNapisane: 17 września 2015, o 21:03
przez szuwarek
Zakazane wiersze lady Louisy

Dziwna ta historia, bliższa jedynce, a inna. Po pierwsze Louisa - samodzielna, nieprzeciętnie inteligentna, bezpośrednia. Nie chce wyjść za mąż. Z innych powodów niż Maggie - to inny umysł i wrażliwość.
Joseph- oj jaka postać. Najpierw poznajemy go gdy rozmawia z Lady Ofelią. W rozmowach z Louisą okazuje niechęć Londynowi, balom, układom. Wojna zostawiła mu nie tylko fizyczne rany. Potem, powoli, odkrywa siebie: recytuje wiersze, broni honoru kobiety, potrafi postawić się Księciu i jego synom. I hoduje świnie :)
Jego uczucie powala, Louisa powoli odkrywa Josepha ojca, opiekuna, mężczyznę honorowego i ... niezwykłego gdy poznaje sie historię jego córek.
Do tego nagle
Spoiler:
, i to jest bohater? jest. Bo gdy odkrywa sekret Louisy - sami mamy go podany na tacy - to staję się Mega Rycerzem na Białym Koniu. Z każdą stroną udowadnia, że dla ukochanej, dla bliskich zrobi wszystko, góry przeniesie, skłamie, schowa męską dumę do kieszeni ....
A potem Louisa odkrywa jego tajemnicę, kochając go nie ulega pierwszemu wrażeniu i ... pokazuje nam koleny raz Mega RnBK. Koniec słodko, waniliowo, świąteczno erotyczny :wink:
A w międzyczasie intrygi Pary Książęcej, nocne sceny z życia małżeńskiego Braci :wink: :hyhy: , rewelacyjny służący Regenta (matko jaki wkurzony na pracodawcę) i mnóstwo, mnóstwo jemioły .

Oceniłam sobie podobnie jak jedynkę chociaż moje uczucia w trakcie czytania pływały jak sinusoida - polubiłam Josepha i polubiła Louisę. Tacy byli zagubieni, skołowani światem, życiem, zasadami. Louisa z tym mózgiem nie pasowała do swoich czasów, Joseph tez był za dobry, zraniony wojną, rodziną - a jednak silni, kochani, szczerzy do bólu. i konsekwentni. Louisa nie mizdrzyła się, nie kombinowała- wiedziała czego pragnie i brała co dawano. Joseph bardziej się krygował, ale w tym był jego urok.

PostNapisane: 17 września 2015, o 22:24
przez Bombelek
Zgodnie z poleceniem, się doklejam:

Na Burrowes trafiłam przypadkiem. W dodatku moją pierwszą książką była „Chwila zapomnienia lady Eve”. Na szczęście w tej serii nie ma większego znaczenia w jakiej kolejności będziemy czytać. Bardziej drażniący jest fakt, że brakuje tomów o braciach, które, tak sądzę, zawierają trochę cennych informacji.
Ale! Zacznę wgl od okładek. Są paskudne. Gdybym oceniała książki po wyglądzie to po te na pewno bym nie sięgnęła. Wydawnictwo przeszło samo siebie w kosz markowości. Na szczęście zawartość rekompensuje wady.
„Spełnione życzenie” to opowieść, która różni się nieco o standardowych romansów historycznych w ten sposób, że tak naprawdę nie ma tam żadnego dramatu. Tzn, nie ma tam mordercy, szantażysty, skandalu nie do opanowania... Nic, co cechuje większość tego typu romansów. Za to mamy dziecko służącej, którym zaopiekowała się córka księcia. Sophie to kobieta, która ma talent to brania w karby swojej rodziny. Odpowiedzialna, stateczna... A na horyzoncie pojawia się nasz wspaniały bohater. Vim. Jest całkiem fajny. Taki słodziak, który początkowo jest niby niedostępny, ale szybko topnieje i jest taki mniam. Świetnie opiekuje się dzieckiem i generalnie nie ma co narzekać. Cała historia może wydawać się nudna jeśli ktoś oczekuje dużych emocji, wielu zwrotów akcji i tym podobnych. Ale jest utrzymana na jednym poziomie, ciepła i taka bardzo pro-rodzinna.
„Tajemnica lady Maggie” to moim zdaniem najgorsza część. Męczyła mnie strasznie. Maggie jest strasznie sztywną i nijaką bohaterką. W miarę rozkręcania się akcji, dowiadujemy się dlaczego, ale ta wiedza też specjalnie nie pomaga. Bohaterka to maszynka do robienia pieniędzy. Podobno. Jakoś tego nie widać, tylko po komentarzach rodziny. Benjamin to natomiast bohater bez wad. Tak cudowny, że aż mdły. Mnie osobiście nie przekonał. Jest zbyt idealny. Bez większej złości, zawsze wyrozumiały... Taki... Se. W tej części mamy już szantaż, jakieś problemy rodzinne, a przynajmniej coś w tym stylu. Historię o nieślubnym dziecku, próba ochrony rodziny... Coś bardziej „zwykłego”.
„Zakazane wiersze lady Louisy” to już jedna z tych bardziej Bąblowych części. Nasza bohaterka to sawantka. I to przez duże S. Myślę, że swoją wiedzą itd., zrobiłaby wrażenie nawet na współczesnych ludziach. Nie boi się mówić co myśli, jest jaka jest i nie ukrywa tego. To szczwana bestia, którą osobiście bardzo polubiłam. Natomiast bohater to... hodowca świń! Ale jaki hodowca! Silne spracowane ręce, męski, inteligentny. Dla takiego mogłabym zamruczeć. Jest lady Ophelia- znaczy świnka oraz... 14 dzieci. Ale spokojnie, 12 jest tylko w tle. Historia, którą warto przeczytać. Można machnąć ręką na dwie poprzednie, ale jeśli ktoś lubi żywe, energiczne postacie, to ta opowieść jest dla nich. Na pewno się nie znudzicie. Bohaterowie potrafią zaskoczyć i to tak bardzo pozytywnie.
„Chwila zapomnienia lady Eve” jak pisałam to część od której zaczęłam. Kolejna bardzo dobra. Mamy tu kobietę, tak naprawdę serce rodziny. Najmłodszą, najsłodszą, a jednocześnie najbardziej pechową. Ma dobrą rękę do koni, ale skandale to już inna sprawa... Natomiast Deen to... coś w rodzaju nawróconego hulaki. Facet, który stara się wypełnić obietnicę daną siostrze i właściwie nie cofnie się przed niczym. Oboje to całkiem... intensywne postacie, że się tak wypowiem, choć robią nieco mniejsze wrażenie niż para z poprzedniej części, to jednak jest to opowieść o szczebel wyżej niż tamta.
„Marzenie lady Jenny” to chyba najlepsza część. Porównując ją z pierwszą, widać jak mocno autora podciągnęła się w pisaniu. Jestem pod dużym wrażeniem. Mamy tutaj niedocenianą kobietę o duszy artysty- malarza oraz prawdziwego malarza „po szkołach”. Nasza mała bohatera to zaskakująca osoba. Z jednej strony wspaniała córka, siostra, ciotka, a z drugiej niezły ancymonek, co to oddaje swoje dziewictwo w wieku lat 16 i szlaja się w przebraniu chłopca w miejscach, o których tak naprawdę nie powinna nawet myśleć. Elijah to natomiast mężczyzna dumny. Tak dumny, że potrafi tym skrzywdzić siebie i bliskich. W tej historii można wyłapać dużo więcej emocji niż w 4 poprzednich.
Ogólnie: styl autorki przy każdej części jest nieco lepszy i uważam, że warto sięgnąć po dzieła tej autorki, choćby po te trzy, ostatnie pozycje. Są napisane w sposób lekki, jasny.
W każdej części dzieci odgrywają dużą rolę, choć niekoniecznie stanowią pierwszy plan.
Ważna jest też rodzina naszych bohaterek. Początkowo jest to nieco pogmatwane, zrzucam to na karb tego, że brakuje początkowych części. Autorka wykazała się też pewną niekonsekwencją, ponieważ w każdej książce są przedstawieni nieco inaczej. W pierwszej- można wyciągnąć wniosek, że owa rodzinna to jakieś rozrzutne paniczątka, które nie radzą sobie w życiu. W ostatniej natomiast- wydaje się jakby rodzina była nieczuła i nie dostrzegała pewnych rzeczy, spychając swoją córkę na margines. W pewnym sensie.
To duża rodzina i pierwsze, co się nasuwa to skojarzenie z Brigertonami Quinn. Nic bardziej mylnego. Niby są całością, a ma się trochę wrażenie, że każde z dzieci, jakby pozostawało same sobie bez większej więzi. Oczywiście piski radości etc, niweczą to, ale czuć brak pewnej więzi, którą dobrze widać u Bridgertonów.
Jeśli ktoś waha się czy sięgnąć to mówię: czytać! Najwyżej możecie mi dać potem po głowie.
Pewnie jeszcze przypomni mi się wiele rzeczy, które chciałam dodać, więc ewentualnie potem jeszcze dorzucę parę słów.

PostNapisane: 17 września 2015, o 22:35
przez Duzzz
No i ślicznie dziękuję :*

PostNapisane: 18 września 2015, o 06:31
przez Viperina
Fajne recenzje, Dziewczyny, bardzo żałuję, że nie wydano w żadnym znanym mi języku historii braci i samej pary książęcej, bo chętnie bym je przeczytała. Moją ulubioną parą są Maggie i Benjamin, chociaż w każdej części i w każdej parze było coś ujmującego :)

PostNapisane: 20 września 2015, o 12:59
przez szuwarek
Chwila zapomnienia Lady Eve

Spodobało mi się bardzo. W stylu pierwszej - bez piorunów i pożądania od pierwszego spojrzenia. On jest przyjacielem rodziny, braci. Znają się od lat. Dokuczają, dogryzają. Ale każde z nich wie, że mogą sobie ufać. Ani Lucas nie zdradzi tajemnic Evie, ani ona nie narazi go na problemy. Do czasu. W takiej przyjaźni, kiedy jednak podobają się sobie, mają wspólne pasje (ach te konie!), a do tego Lucas ma silny odruch opieki nad Evie miłośc musi zakwitnąć. Więc czemu Evie odrzuca oświadczyny? Bo kryje sekret, smutny dla niej, bolesny. Podobnie jak Maggie sama się z nim boryka ze wstydu. W jej świecie utrata (w taki sposób) dziewictwa... Evie nie chce obrazić mężą (jeśli będzie go darzyć uczuciem) i nie chce małżeństwa bez uczucia. Impas. Lucas musi się ożenić, a ktoś psuje mu reputację. Do tego sprawa siostrzenicy... Deene jest inny niż można go ocenić po poprzednich historiach. chociaż u Maggie coś tam przemknęło. Jest lojalny, troskliwy. Rodzinny, pomimo koszmarnego przykładu jego rodziców. Od początku widać jak cudownie dba o Evie, jak uświadamia sobie swoje uczucia. Jak konsekwentnie (w konszachtach z Księciem) dąży do jej poślubienia. A Evie? Ślicznie napisana postać młodej kobiety, która kiedyś zbłądziła, do tego przeszła piekło choroby (matko przy stanie medycyny tamtych czasów), która pragnie miłości, rodziny, a równocześnie odmawia sobie tego. Lucas jest dokładnie tym kogo potrzebuje. Oswaja ją z jej strachem, pokazuje jej wartość i siłę. Jego przeszłość (i upodobanie do rudych kobiet) jest , jak sie okazuje, przesadzona, w sumie normalna dla mężczyzna tamtych czasów.Całe jego zachowanie wobec Evie każe mi wierzyć, że to ta jedyna, że dla niej...
Obydwoje uczą sie kompromisu, wsparcia na drugiej osobie, zaufania.
Drugoplanowy Dole z Georginą - tez dramatyczna postać. W sumie najpierw jawi sie negatywnie, żeby na końcu pokazać prawdziwą twarz, przyznać się do głupiej dumy i zazdrości.

a Rodzina Księcia - niezmiennie wspaniała, bardziej realna od wspomnianej rodzinki B. Dają sobie mnóstwo wolności, trzymają się zasad wytyczonych pochodzeniem, a jednak zawsze przy sobie. (sceny przyjazdu braci i wypytywanie o szczęście w małżeństwie - słodkie). Obciążona dramatami, skandalami, a jednak razem lojalna i wspierająca.
Bardzo mi się podobało...
Kuzyn Lucasa - cóż, domyślamy się, że to on jest tym śfiniakiem i złą duszą w rodzinie. Upiekło mu się niesłusznie..

PostNapisane: 6 listopada 2015, o 22:15
przez ewa.p
Dziś skończyłam czytać Spełnione życzenie i czuję się odrobinę zawiedziona.Mamy tu romans historyczny,ale z historią niewiele a to wspólnego oprócz kostiumów.Bohaterowie wydaja się całkiem współcześni.Raczej nie wyobrażam sobie panny z dobrego domu,która zaprasza do tego domu kompletnie obcego mężczyznę.Do domu,w którym jest sama,bez jakiejkolwiek służącej,lokaja czy choćby posługaczki.Panna z książęcej rodziny,której nieobce są prace kuchenne,gotowanie,zmywanie,sprzątanie czy wreszcie pranie.Dziewczyna,która szczerze rozmawia z obcym przecież mężczyzną o miesiączce,o dniach niepłodnych,gorzej,która sama mu się pcha do łóżka pd pozorem nieogrzanego pokoju...Nie bardzo mi się to kojarzy z bohaterka romansu historycznego...No i końcówka,kiedy to po mniej więcej dwutygodniowej znajomości Sophie rozpoznaje u siebie symptomy ciąży po nadmiernej senności,braku miesiączki,wrażliwych piersiach i (hit miesiąca) porannych mdłościach :roll: Z tego co zaobserwowałam u siebie po dwóch tygodniach nie ma się porannych mdłości,to raczej przypadłość początku trzeciego miesiąca ciąży...
Nie mówię,że źle się czytało,biorąc poprawkę na pewne niedoskonałości i przerysowania to dosć sympatyczna książka.na tyle,że mam zamiar dać szansę kolejnej części.Żałuję tylko,że po polsku nie ukazały się książki o braciach Sophie,chętnie bym je przeczytała nie tylko dla uzupełnienia pewnych szarych plam,nie do końca wyjaśnionych w książce ale i dlatego,że z całej chmary bohaterów bracia dziewczyny wydali mi sie najbardziej kolorowi....

PostNapisane: 3 stycznia 2016, o 18:37
przez Bombelek
I jak Ewo? czytałaś kolejne części?