Strona 1 z 2

Diablęta z Hallstead Hall (cykl) - Sabrina Jeffries (obession)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:32
przez obession
Obrazek
„Narzeczeni mimo woli” to pierwsza część cyklu „Diabląt z Hallstead Hall”. Cykl opowiada o piątce rodzeństwa, którzy po tragicznej śmierci rodziców (matka z zazdrości zastrzeliła ojca i siebie) wychowywani są przez babkę. Rodzeństwo jest rozpuszczone do tego stopnia, że wśród londyńskiej socjety nazywani się Diabłami. Babka postanawia ukrócić ich szaleństwo, ma dość patrzenie na coraz to bardziej skandaliczne zachowania swoich wnuków i stawia im ultimatum, albo cała piątka weźmie ślub i ustatkuję się w ciągu roku albo mogą zapomnieć o spadku i pomocy finansowej. Trzeba przyznać, że kobieta ma głową do intryg.

Wracając jednak do sedna sprawy – czyli części pierwszej. Opowiada ona historię najstarszego z piątki Sharpe – Olivera, który wszystkim znany jest jako największy hulaka i rozpustnik Londynu. Najczęściej można go spotkać w domach publicznych, wśród prostytutek i tancerek. Jednak ten sam Oliver nosi w sobie bolesną z przeszłości, obwinia się za śmierć rodziców. Oliver mimo ultimatum postawionego przez babkę nie zamierza się łatwo podporządkować, wpada na skandaliczny plan, który ma zmusić babkę do wycofania się z tego pomysłu...
Maria Butterfield w poszukiwaniu swojego zaginionego narzeczonego – Nathana, przybyła do Anglii aż z Ameryki. Londyn to dla niej kompletnie obca rzeczywistość. Towarzyszy jej jedynie dość "ciapowaty" kuzyn – Freddy, który szybko wpakowuje ich w kłopoty. Z kłopotliwej sytuacji ratuje ich nie kto inny jak Oliver Sharpe – pomyślicie rycerz w lśniącej zbroi, ale nic bardziej mylnego – pomaga bo ma w tym interes - żąda by Maria ma udawała jego narzeczonego. Żebyście jednak nie myślały, że taki z niego wyzyskiwacz, to wspaniałomyślnie zgadza się pomóc w odszukaniu Nathan... Jednak od tamtej chwili nic nie idzie po myśli bohaterów. Ani babka nie reaguje tak jak oczekiwał Oliver, ani między bohaterami nie układa się tak jak się spodziewali. A jeśli dołożyć do tego intrygi pozostałego rodzeństwa Sharpe, dostajemy cudne wręcz przedstawienie. :D

Przede wszystkim książka jest bardzo humorystyczna, obfituje w wiele zabawnych sytuacji. Czasami naprawdę można się pośmiać. Autorka bardzo umiejętnie wplata humorystyczne akcenty. Fabuła z jednej strony taka znana, bo ile już było tych fałszywych narzeczonych, ale jednak taka inna, wyróżniająca się. Czytało się bardzo przyjemnie, ja w ogóle bardzo lubię styl pisania pani Jeffries, nie rozwleka niepotrzebnie niektórych scen i zawsze wszystko jest w równowadze: opisy z dialogami, akcja z scenami miłosnymi.

Bohaterów też bardzo łatwo polubić, zarówno Olivera i Marię, ale też drugoplanowych. Freddy – „zjem wszystko co dacie” jest moim nowym ulubieńcem. :D Chociaż Olivera czasami miałam ochotę kopnąć,
Spoiler:


Jest jeszcze jedna rzecz, która mi się tu bardzo spodobała, książka należy do cyklu i czasami jest tak, że prócz tego, że głowni bohaterowie cyklu są rodzeństwem, książek nie łączy wiele więcej. Tu jest inaczej, im dalej w las tym bliżej rozwiązania zagadki śmierci rodziców rodzeństwa Sharpe, przynajmniej tak mi się wydaje, dowiem się jak przeczytam cały cykl.

A teraz taki minusik, ale maleńki, jak dla mnie to uczucie jakoś za szybko rozkwitło między bohaterami, to wszystko stało się bardzo szybko, po prostu w ciągu kilku dni miłość do grobowej deski. Chociaż może czepiam się na siłę. :D

Podsumowując, muszę powiedzieć, że książkę czytało mi się bardzo dobrze, wręcz ją pochłonęłam. I polecam każdemu, kto lubi romanse historyczne – przy tej historii można się naprawdę zrelaksować. Mam nadzieję, że dalsze części też mi sprawią tyle przyjemności. :)

Ocena: 9/10

O kolejnych częściach, napiszę coś po przeczytaniu. :D

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:02
przez •Sol•
Diablęta zbierają pozytywną ocenę i recenzje :mrgreen:
jak ja się cieszę że nie zachwyciłam się byle czym i Wam dobre poleciłam :smile:

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:03
przez obession
Sol na razie trafiasz idealnie, przynajmniej w moje gusta. :D

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:17
przez •Sol•
i oby tak jak najdłużej ;)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:31
przez emily temple
Kurczę ostatnio to widziałam za 10zl ale myślałam ze to końcowe z sagi.. głupia ja

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:32
przez KatiaBlue
Kocham te sukienki z okładek :bigeyes: to samo u Kleypas

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 21:33
przez •Sol•
Emily, a to darmo niemalże. Jednak Diablęta w cenie są.
Katiu mam to samo :smile:

PostNapisane: 26 czerwca 2015, o 12:08
przez obession
Okładki są naprawdę super, jestem pod wrażeniem. :)

emily temple napisał(a):Kurczę ostatnio to widziałam za 10zl ale myślałam ze to końcowe z sagi.. głupia ja


To rzeczywiście tanioszka, masz czego żałować Emily.

PostNapisane: 26 czerwca 2015, o 12:23
przez emily temple
No.. MOze jeszcze bedzie jak w przyszłym tygodniu zakręce w okolicy. NIe jest az tak popularna by ja wykupili :prosi:

PostNapisane: 26 czerwca 2015, o 22:18
przez obession
To trzymam kciuki żeby zostało coś dla Ciebie. :)

PostNapisane: 29 czerwca 2015, o 17:42
przez obession
Obrazek

Przyszła kolej na kilka słów o drugiej części cyklu czyli o „Kochanku z piekła rodem”. Tym razem na tapecie mamy drugiego wnuka Hetty Plumtree – Jarreta, który tak jak wcześniej jego brat próbuje znaleźć sposób na pokonanie babki, oczywiście nie dosłownie. ;) No ale po kolei.

Lord Jarret Sharpe to drugi z piątki diabelskiego rodzeństwa o skandalicznych zainteresowaniach. Miał trzynaście lat, kiedy zginęli jego rodzice i piecze nad nimi przejęła babka. Mimo niechęci chłopca posłała go do Elton, gdzie miał zdobyć wykształcenie i zostać prawnikiem. Zamiast tego trzynastolatek był dręczony przez starszych kolegów. Udało mu się jednak z tego wybrnąć - talentem do gier karcianych. Tak właśnie zaczyna się historia największego hazardzisty Londynu, który nie stroni też od uciech cielesnych.
Szczęście jednak opuszcza Jarretta w chwili w której babka postawiła swoim wnukom ultimatum. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej w momencie gdy Hetty zaczyna chorować i ktoś musi zająć się rodzinnym browarem – wybór pada oczywiści na drugiego w kolejności wnuka, ale ten z tej sytuacji postanawia ugrać jak najwięcej dla siebie i stawia babce własny warunek. Jeśli babka zmieni zdanie co do jego ożenku, on zajmie się browarem przez rok. Jeżeli nie interesami będzie musiał zająć się zarządca. Staruszka nie mając wyjścia, niechętnie się zgadza. Zastanawiacie się pewnie co wobec tego co poszło nie tak? Jarett nie musi się żenić, jest wolny i może robić co chce. Ale los postanawia z niego zadrwić - w browarze pojawia się śliczna piwowarka Annbel Lake i prosi o pomoc w uratowaniu browaru, który prowadzi wraz z bratem i jego rodziną. Kiedy niechętny temu pomysłowi lord Sharpe nie chce się zgodzić, ta proponuje skandaliczną karciany zakład, Jeżeli wygra – on pomoże jej rodzinnie, jeśli zaś przegra to spędzi noc w jego łóżku i to bynajmniej nie na śnie. Jarret sam nie wie w co się pakuje, bowiem panna Lake nie mówi mu całej prawdy, ani o sytuacji swojej rodziny. Ani o sobie samej. Bohaterowie siadają do karcianego stołu i wtedy ta historia zaczyna się na dobre.

Jeżeli chodzi o samych bohaterów to naprawdę dobrze wykreowani i ciekawi, zarówna Annabel i Jarret. Ich wzajemne dogryzanie nieraz doprowadziło mnie do śmiechu. Poza tym między głównymi bohaterami wyczuwalne jest takie „ciepło” i to nie tylko w sytuacjach intymnych, których jest w tej książce trochę. Choć jak to zwykle u pani Jeffries w odpowiednich proporcjach i nieprzesadzone. Wracając jednak na chwilę do bohaterów, to chwilami raziła mnie ta nieszczerość Annabel, były takie momenty w których powinna mu wyjawiać choć część prawy, a ona wciąż tego nie robiła. Za to jeśli chodzi o jego zachowanie to jestem pod wrażeniem, zwłaszcza jak dowiedział się tych wszystkich rewelacji. No i mogło być troszkę więcej rodzeństwa Sharpe w tle, ale jakoś to przeboleje.
Spoiler:

Sama fabuła też jak dla mnie chwilami zbyt przewidywalna, co chwila domyślałam się co będzie dalej. Ale były też momenty zaskakujące.
Jest też kontynuacja intrygi, poznajemy kolejne szczegóły dotyczące tragicznej śmierci rodziców rodzeństwa Sharpe, ale wciąż nie wiadomo co się właściwie stało, a to mnie zachęca do sięgniecie po kolejne części.
Mimo tych kilku większych i mniejszych minusów całą książkę oceniam bardzo dobrze. Czytało się naprawdę przyjemnie i szybko. Na początku miałam mały problem żeby się wciągnąć, ale jak już poszło to się nie mogłam oderwać, choć niestety musiałam. Chwilami było zabawnie, chwilami trochę mniej. W sumie było wszystko co lubię w romansach historycznych łącznie z intrygą. Wobec tego polecam. :)

Ocena: 8/10

Ta części podobała mi się trochę mniej niż pierwsza, ale dopiero po przeczytaniu wszystkich postaram się zrobić taki mały „ranking”. :D

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 10:33
przez •Sol•
właśnie te takie niedociągnięcia mi zgrzytały i dlatego miałam przestój w cyklu. Znaczy nie spieszyło mi się z kupnem kolejnej bo jak kupiłam no to poczytałam ;)
Annabell niepotrzebnie tak kręciła, bo tak to mniej się ją lubi. Jednak Jarret przez samo bycie Diablęciem jest lubiany.

Rozwaliła mnie w ogóle scena z prezerwatywami :P do teraz się zastanawiam jak on to sobie wiązał :evillaugh:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 11:37
przez obession
Diabląt się nie da nie lubić. :D Ale poza tym Jarret swój urok ma. :P A Annabel niby fajna, ale to jej oszukiwanie zdecydowanie nie gra. Zwłaszcza, że od pewnego momentu raczej nic jej nie usprawiedliwia.

Ja się w ogolę zaczęłam zastanawiać czy w tych czasach naprawdę coś takiego stosowano. hmmm I jak to wyglądało. :hihi:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 11:38
przez •Sol•
dokładnie :P
mimo że mogą wkurzać to nie lubić się nie da :P

no i też Annabel ma minusa bo oszukuje lubianego Jarreta ;) gdyby było odwrotnie pewnie by tak nie zgrzytało ;)

stosowano, nie wiem czy wtedy ale już dawno.
Z baranich kiszek jeśli się nie mylę było to zrobione :evillaugh:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 11:43
przez obession
Zwykle jak jest odwrotnie to miej zgrzyta, chyba że bohater to kompletny dupek. :D

Dzięki Sol :lovju: Zaspokoiłaś moją ciekawość, nie muszę pytać wujka google. :hyhy:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 11:48
przez •Sol•
nie no jak dupek to wszystko zgrzyta ;)
ale miałyśmy odwrotnie w Więzach krwi i grało ;)

Obession, mogę się mylić co do elementu, ale na bank było robione ze zwierzęcych wnętrzności ;)
miałam na studiach taki głupi przedmiot, nazwy już nie pamiętam, ale o tym też tam było :P

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 11:54
przez obession
"Więzach krwi" wciąż przede mną czytałam tylko drugi tom...

To już nie ważne czy z jelit, kiszek czy czegoś tam innego. :D
Na studiach? Ciekawie, ciekawie. :evillaugh: Kurcze, czy tylko ja mam takie beznadzieje przedmioty na tych studiach?

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 12:00
przez •Sol•
oooo to lepsze przed Tobą :P ja za Pałacową intrygą nie przepadam :P

na studiach, na chemii żeby było ciekawiej :P w ramach przedmiotu humanistycznego :P semestr tej Higieny czy ja mu tam było i semestr filozofii ;)

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 12:17
przez obession
Wiem, że masz do tego małą awersje, a mi się właśnie podobało. Jakoś tak mi trochę "Bestię" przypomina. Ale muszę i tak nadrobić zaległości.

Przynajmniej mówili wam tam ciekawe rzeczy. Ja też miałam filozofię i mam wrażenie, że gość sam nie wiedział o czym mówi dlatego zawsze nadrabiałam zaległości czytelnicze na tym wykładzie. :D

A jeszcze mnie teraz naszedł kolejny powód dla którego lubię Jarreta - on był tak cudowny dla Geordie, mimo że ten go czasami tak irytował. :D

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 12:20
przez •Sol•
czy ja wiem... Niby motyw jest ten, ale jednak Pałacowa nie oczarowała mnie. Trudno, jedna na tyle książek może ;)

aj filozofia to generalnie dramat :P

Bo Jarret jak reszta Diabląt serce ma dobre ;) tylko pozować chciał i musiał na takiego zbója. Ale i tak on to baranek potulny w porównaniu do tego jak postrzegany jest Gabe :hyhy:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 13:13
przez obession
Bardzo bym była zdziwiona gdyby Ci się wszystko podobało. :hyhy:

Robisz mi to specjalnie, Gabriel i Celia od początku mnie ciekawią i się nie mogę doczekać, a Ty mnie jeszcze podpuszczasz. :nonono: :D

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 13:20
przez •Sol•
nie da się tak :mrgreen:

pewnie że specjalnie :evillaugh: najbardziej mi się te dwa tomy podobały ;)
a i Gabriel i Celia mają masę uroku :smile:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 14:47
przez sunshine
Zaciekawiacie mnie coraz bardziej :P :evillaugh:

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 14:51
przez •Sol•
Sun, jak sobie nie nabędziesz to musisz poczekać :P

PostNapisane: 30 czerwca 2015, o 14:51
przez sunshine
Poczekam :P
ale kusi mnie jużżżżżż!! :P