Darling Beast - Elizabeth Hoyt (Viperina)
Napisane: 10 kwietnia 2015, o 08:25
Darling Beast (Maiden Lane 7) - Elizabeth Hoyt
Siódmy tom Maiden Lane. Powiem tak: im dalej, tym lepiej. Co prawda, na razie moją ulubioną częścią cyklu pozostaje Duke of Midnight, ale i tom siódmy jest całkiem nieźle napisany.
Kolejne podejście pod Piękną i Bestię, do której to baśni Hoyt ma chyba słabość, a na pewno dobrą rękę.
On: Apollo Graves, wicehrabia Kilbourne, spędził cztery lata w Bedlam, szpitalu dla psychicznie chorych, niesłusznie oskarżony o zabicie (a dokładniej bestialskie zarżnięcie) trójki przyjaciół. Wydarzenie miało miejsce bo fest popijawie, którą panowie zorganizowali sobie w jednej z tawern pod Londynem. Rankiem odnaleziono otumanionego Apolla z nożem w ręku przy ciałach przyjaciół. Apollo niczego nie pamięta, ale najprawdopodobniej został odurzony narkotykiem. Uznany za szalonego, został zamknięty w Bedlam, skąd po czterech latach uwolnił go książę Wakefiled, szwagier in spe. Apollo, który jak się okazuje, posiada zawód wyuczony, zatrudnia się jako ogrodnik (no dobra, projektant zieleni miejskiej) u przyjaciela Asy Makepeace'a, pobieżnie, roboczo nazywanego panem Hartem. Pan Harte buduje właśnie nowy teatr i park rozrywek, w którego realizacji pomaga mu właśnie Apollo, który notabene zainwestował w to przedsięwzięcie także i swoje własne, dość mizerne, środki.
Ona: Lilly Stump, topowa aktorka Londynu, niestety w trudnych warunkach materialnych obecnie, bo sprzedała się na wyłączność panu Harte'owi, którego teatr się spalił. W związku z tym ma wilczy bilet do innych teatrów, nie ma środków na utrzymanie siebie, siedmioletniego synka i służącej i musi mieszkać w spalonym teatrze Harte'a w oczekiwaniu na otwarcie nowego teatru.
Państwo poznają się właśnie na terenie spalonego teatru i parku, gdzie Lilly mieszka z synem i służącą, a Apollo pracuje. Apollo początkowo nie mówi, bo stracił głos wskutek pobicia przez strażników w Bedlam. Apollo jest ogromny, niemy, z wyglądu przypomina potwora. Lilly bierze go za osobnika nieco upośledzonego umysłowo, ale szybko przekonuje się o pomyłce. No i tak rozwija się ich znajomość. Bo znowu jest fajnie: żadnych piorunów z jasnego nieba, żadnych erekcji od pierwszego spojrzenia. Przyjaźń, rozmowy, poznawanie się. Bohaterowie bardzo lubią z sobą rozmawiać, nawet jeśli na początku jest to mocno utrudnione, bo Apollo nie mówi, tylko pisze. On pokazuje jej projekty parku, ona mówi mu o sztuce, którą pisze (bo Lilly jest także utalentowaną dramatopisarką). Lilly nie wie, kim jest Apollo. A kiedy się dowiaduje, to
Akcja toczy się dość wartko, bo musimy oczywiście wyjaśnić, kto i dlaczego zabił trzech przyjaciół Apolla. Apollo musi odzyskać dobre imię i tytuł oraz powieść ukochaną do ołtarza. W bonusie mamy także dodatkową tajemnicę związaną z Lilly, dość ładnie i ciekawie wyprowadzoną i rozwiązaną.
Czyta się dobrze, bohaterowie są prawdziwi i fajni. Żadne z nich nie jest denerwujące, ich zachowania są prawdopodobne, chemia między nimi sympatycznie zarysowana. Do tego dobrze rokujący bohaterowie drugoplanowi, ze szczególnym uwzględnieniem księcia Montgomery'ego, z którym wiążę duże nadzieje na dziesiąty tom serii (ósmy będzie o Phoebe i Trevillonie, bohaterem dziewiątego ma być Asa Makepeace).
Całość ładnie otoczona nową wersją legendy o Ariadnie, Tezeuszu i Minotaurze.
Ogólnie 9/10 (w zasadzie nie wiem, dlaczego 9, a nie 10, bo nie mam się do czego przyczepić )
Siódmy tom Maiden Lane. Powiem tak: im dalej, tym lepiej. Co prawda, na razie moją ulubioną częścią cyklu pozostaje Duke of Midnight, ale i tom siódmy jest całkiem nieźle napisany.
Kolejne podejście pod Piękną i Bestię, do której to baśni Hoyt ma chyba słabość, a na pewno dobrą rękę.
On: Apollo Graves, wicehrabia Kilbourne, spędził cztery lata w Bedlam, szpitalu dla psychicznie chorych, niesłusznie oskarżony o zabicie (a dokładniej bestialskie zarżnięcie) trójki przyjaciół. Wydarzenie miało miejsce bo fest popijawie, którą panowie zorganizowali sobie w jednej z tawern pod Londynem. Rankiem odnaleziono otumanionego Apolla z nożem w ręku przy ciałach przyjaciół. Apollo niczego nie pamięta, ale najprawdopodobniej został odurzony narkotykiem. Uznany za szalonego, został zamknięty w Bedlam, skąd po czterech latach uwolnił go książę Wakefiled, szwagier in spe. Apollo, który jak się okazuje, posiada zawód wyuczony, zatrudnia się jako ogrodnik (no dobra, projektant zieleni miejskiej) u przyjaciela Asy Makepeace'a, pobieżnie, roboczo nazywanego panem Hartem. Pan Harte buduje właśnie nowy teatr i park rozrywek, w którego realizacji pomaga mu właśnie Apollo, który notabene zainwestował w to przedsięwzięcie także i swoje własne, dość mizerne, środki.
Ona: Lilly Stump, topowa aktorka Londynu, niestety w trudnych warunkach materialnych obecnie, bo sprzedała się na wyłączność panu Harte'owi, którego teatr się spalił. W związku z tym ma wilczy bilet do innych teatrów, nie ma środków na utrzymanie siebie, siedmioletniego synka i służącej i musi mieszkać w spalonym teatrze Harte'a w oczekiwaniu na otwarcie nowego teatru.
Państwo poznają się właśnie na terenie spalonego teatru i parku, gdzie Lilly mieszka z synem i służącą, a Apollo pracuje. Apollo początkowo nie mówi, bo stracił głos wskutek pobicia przez strażników w Bedlam. Apollo jest ogromny, niemy, z wyglądu przypomina potwora. Lilly bierze go za osobnika nieco upośledzonego umysłowo, ale szybko przekonuje się o pomyłce. No i tak rozwija się ich znajomość. Bo znowu jest fajnie: żadnych piorunów z jasnego nieba, żadnych erekcji od pierwszego spojrzenia. Przyjaźń, rozmowy, poznawanie się. Bohaterowie bardzo lubią z sobą rozmawiać, nawet jeśli na początku jest to mocno utrudnione, bo Apollo nie mówi, tylko pisze. On pokazuje jej projekty parku, ona mówi mu o sztuce, którą pisze (bo Lilly jest także utalentowaną dramatopisarką). Lilly nie wie, kim jest Apollo. A kiedy się dowiaduje, to
Spoiler:
Akcja toczy się dość wartko, bo musimy oczywiście wyjaśnić, kto i dlaczego zabił trzech przyjaciół Apolla. Apollo musi odzyskać dobre imię i tytuł oraz powieść ukochaną do ołtarza. W bonusie mamy także dodatkową tajemnicę związaną z Lilly, dość ładnie i ciekawie wyprowadzoną i rozwiązaną.
Czyta się dobrze, bohaterowie są prawdziwi i fajni. Żadne z nich nie jest denerwujące, ich zachowania są prawdopodobne, chemia między nimi sympatycznie zarysowana. Do tego dobrze rokujący bohaterowie drugoplanowi, ze szczególnym uwzględnieniem księcia Montgomery'ego, z którym wiążę duże nadzieje na dziesiąty tom serii (ósmy będzie o Phoebe i Trevillonie, bohaterem dziewiątego ma być Asa Makepeace).
Całość ładnie otoczona nową wersją legendy o Ariadnie, Tezeuszu i Minotaurze.
Ogólnie 9/10 (w zasadzie nie wiem, dlaczego 9, a nie 10, bo nie mam się do czego przyczepić )