I booktrailer:
https://www.youtube.com/watch?v=vG1Cqg1z-xkZastanawiałam się, czy pisać tę recenzję, bo książka została napisana przez włoską autorkę, po włosku, na razie bez szans na tłumaczenie na polski, a biorąc pod uwagę bogactwo oferty romansowej autorek anglosaksońskich, także i chyba bez szans na tłumaczenie na angielski. A szkoda, bo to naprawdę świetna autorka.
Śpiew pustyni. Tak się tłumaczy tytuł tej książki na polski.
W zasadzie nie dałoby się powiedzieć w jednym prostym zdaniu, o czym jest ta książka. Bo jest o odkryciach. O Egipcie. O archeologii. O miłości. O rozczarowaniu. O przeznaczeniu. O odrodzeniu, uleczeniu, pojednaniu. O relacjach między ludźmi z różnych światów i kultur. O szaleństwie. O pasji. O podejmowaniu decyzji.
Na poziomie fabularnym historia jest romansem historyczno-przygodowym (z naciskiem na przygodę). Oto mamy rok 1871. Świat fascynuje się Egiptem i odkryciami archeologicznymi, od czasów kampanii napoleońskiej Egipt przyciąga Europejczyków, a także i już Amerykanów, ta pasja jest właśnie w pełnym rozkwicie i potrwa jeszcze przez jakiś czas (pamiętajmy, że to pół wieku przed odkryciem grobowca Tutenchamona przez Cartera). Nicholas Harper, książę Brokenwood, jest odkrywcą. Przed laty wyjechał do Egiptu, by tam prowadzić wyprawy archeologiczne. Wśród ludzi pustyni zwany Abu Ramla, Ojciec Piasku (w czasie wyprawy na pustynię Sylvia zostaje przez miejscowych nazwana Nur al-Ramla, Światło Piasku, co oczywiście wiąże się z pustynnym przydomkiem Nicholasa). Ma na koncie sporo odkryć. Jest człowiekiem szlachetnym, przyzwoitym, a posiadana przezeń nieodłączna arystokracji lekka doza arogancji została skutecznie zneutralizowana przez kalectwo. Otóż książę Brokenwood ociemniał wskutek wypadku kolejowego, w którym zginęła jego żona. Na początku wydaje się, że książę opłakuje zmarłą żonę, w miarę powieści jednak dowiadujemy się, że małżeństwo było nieszczęśliwe. Książę zadurzył się w pannie, by ją zdobyć, zrezygnował nawet z jednej z wypraw archeologicznych. Niestety, po ślubie okazało się, że panna wyszła za niego tylko dlatego, by jej ojciec mógł spłacić swoje długi, nie kocha go, kocha innego. Małżeństwo pozostaje nieskonsumowane. Nicholas spłaca długi teścia, żonę wywozi do Egiptu, by tam wyleczyć jej chore płuca. Żona cierpi bowiem na suchoty. Po latach Nicholas (także po latach w ciemnościach) dochodzi do wniosku, że nie wie, jak zachowałby się na miejscu żony, gdyby - tak jak ona - wiedział, że pozostały mu tylko miesiące życia. Może także nie chciałby udawanego małżeństwa i walczyłby o miłość? Tuż przed wypadkiem małżonkowie, po raz pierwszy zgodnie, rozważali rozwód.
Świadkiem Nicholasa na ślubie był jego najlepszy przyjaciel, Adam Sackville, wicehrabia Conwoy. Jego młodszą siostrą jest Sylvia, nasza bohaterka. Także Sylvia jest wdową po nieszczęśliwym małżeństwie, jeszcze bardziej dramatycznym niż małżeństwo Nicholasa. Otóż bowiem Sylvia wyszła za hrabiego Dunmora, atrakcyjnego arystokratę. Narzeczeństwo było krótkie, hrabia przystojny, Sylvia może nie zakochała się, ale z pewnością schlebiały jej zaloty hrabiego. Niestety, po ślubie okazało się, że hrabia jej nie pożąda. W sypialni domagał się jej atencji i instruował, co ma robić, ale nie był w stanie skonsumować małżeństwa. Sylvia była o krok od wystąpienia o anulowanie małżeństwa. Ewentualnie była skłonna pozostać żoną hrabiego pod warunkiem, że pozwoli jej podróżować i wziąć kochanka. Nie doszło do rokowań, gdyż Sylvia zastała w stajni swojego męża w trakcie zbliżenia z jego najlepszym przyjacielem. Parę dni później hrabia strzelił sobie w głowę. Sylvia wyjechała w podróż do Włoch (Sylvia i Adam są w połowie Włochami, ich matka pochodziła z Florencji). W tym czasie mniej więcej miał w Egipcie miejsce wypadek księcia Brokenwood. Sylvia wie, że owdowiał, ale nie wie, że ociemniał.
Sylvia i Nicholasa łączy pewien epizod z przeszłości. A mianowicie piętnastoletnia Sylvia, która całe dzieciństwo uganiała się za starszym bratem i jego przyjacielem, zaproponowała Nicholasowi (podówczas młodemu mężczyźnie) małżeństwo. Nicholas oczywiście odmówił. Tu warto dodać, że nie jest to klasyczna historia o tym, jak to młoda dziewczyna, nieledwie dziecko, zakochuje się w młodym mężczyźnie i całe lata pielęgnuje w sobie tę miłość, by na końcu powieści go zdobyć. Sylvia nie usycha z miłości do Nicholasa. Owszem, pod koniec powieści dochodzi do wniosku, że cały czas była w nim zakochana, ale to nie jest motyw dominujący tego uczucia. Wręcz przeciwnie, bohaterowie naprawdę zakochują się w sobie i to wcale nie od razu, a stopniowo, w miarę jak z sobą przebywają, dopiero jako dorośli, mentalnie dojrzali i doświadczeni ludzie. To kolejny walor tej powieści.
W 1871 roku Sylvia z ojcem jadą do Egiptu, do Adama. Tu ważna informacja: otóż Adam pozostawał przez kilka lat skłócony z ojcem o to mianowicie, że, nie bacząc na obowiązki wobec tytułu, rodu i spuścizny (wszak jest pierworodnym, a zatem dziedzicem tytułu hrabiowskiego) wyjechał z księciem Brokenwood (o co ojciec Adama miał zresztą przez długie lata pretensje do Nicholasa) do Egiptu. Panowie pogodzili się dopiero, gdy Adam i Nicholas wrócili do Europy po wypadku Nicholasa, by, niestety bez powodzenia, szukać szczęścia u europejskich okulistów.
W Egipcie oczywiście dochodzi do spotkania Sylvii i Nicholasa. On na początku pamięta ją jako niezgrabną nastolatkę, nie ma pojęcia, że wyrosła na piękną kobietę, ale przyjaciele szybko aktualizują jego informacje. Ba, do pierwszego spotkania po latach dochodzi na statku, gdzie wspólnie ratują wieśniaka z odmętów Nilu i łap krokodyli (jak w każdej dobrej powieści czyn ten będzie miał swoje konsekwencje, które odpowiednio wybrzmią we właściwym momencie). Nicholas jest zafascynowany nieznajomą, ale nie od razu dowiaduje się, kim ona jest.
Na statku zaczynamy zanurzać się w atmosferę Egiptu, gdyż kolejnym ważnym bohaterem tej książki jest sam Egipt. Luksor, Karnak, Dolina Królów, rejs po Nilu. Notabene, autorka przejechała się do Egiptu specjalnie, żeby wiarygodnie opisać scenerię. Kupuję te opisy, czytając czułam się dokładnie tak, jak czułam się tam. Te same zapachy, to samo słońce, te same cienie, posągi faraonów, kolumnada świątyni w Karnaku, ciąg sfinksów z głowami baranów, pył, piasek, nawet to samo duszne powietrze grobowców w Dolinie Królów. Pokazała to wszystko, co jest najpiękniejsze i najcenniejsze w Egipcie, i po co warto tam pojechać.
Akcja powieści toczy się wartko, jest zwiedzanie grobowców i świątyń, wyprawa na pustynię, porwania, ozdrowienie Nicholasa, ba nawet pogrzebanie Sylvii żywcem w grobowcu. Gwałtownym zwrotom akcji towarzyszy spokojne wzajemne odkrywanie się bohaterów, ich powolne dochodzenie do uczucia, stosunkowo mało burzliwe (Nicholas przez pewien czas sądzi, że Sylvia ciągle kocha zmarłego męża, i chce się wycofać, choćby z obawy przed odrzuceniem, wszak ma za sobą przykre doświadczenie małżeńskie z zakochaną w innym żoną, w pewnym jednak momencie dochodzi do wniosku, że o Sylvię warto walczyć). To wszystko zostało ładnie opisane, z dużą dozą prawdopodobieństwa psychologicznego i bez spłycania (ale też i bez wyolbrzymiania) uczuć i obaw.
Dużo bardziej burzliwy jest związek drugiej pary powieści, która, co trzeba przyznać, momentami kradnie show głównym bohaterom. Otóż mianowicie Adam. Angielski arystokrata, odkrywca, mizogin i sztywniak (z pozoru przynajmniej). Opiekuńczy w stosunku do siostry, przeświadczony, że głównym, jeśli nie jedynym zadaniem kobiet oraz misją ich życia jest wyjście za mąż, rodzenie dzieci i pokorne słuchanie męża. Gdyż powszechnie wiadomo tudzież udowodniono naukowo, że kobiety posiadają delikatną konstrukcję psychiczną i są intelektualnie mniej rozwinięte od mężczyzn. I Adam trafia na Judith. Amerykańską dziedziczkę fortuny, utalentowaną malarkę i sufrażystkę. Możecie sobie wyobrazić, co się dzieje. Iskry lecą. Duży plus za to, że także Judith jest wyraźnie zafascynowana Adamem mimo jego (pozornych) szowinistycznych poglądów i (faktycznie) szowinistycznych zachowań. Ładna, zabawna para, stanowiąca świetną przeciwwagę dla głównych bohaterów.
W drugim tle mamy całą plejadę ciekawych postaci. Sayyed - Tuareg, przyjaciel Nicholasa, Zayd - szalony syn raisa, uważający się za reinkarnację Echnatona i wielu, wielu innych.
Całość jest zwyczajnie dobrze napisana. Świetne dialogi, piękne opisy Egiptu (ale bez zanudzania, dokładnie tyle, ile trzeba, by oddać klimat), dobrze poprowadzona akcja i prawdziwi psychologicznie bohaterowie. No i trochę egzotyki, mistycyzmu, tajemniczości, magii, symboliki. Wszak to książka o Egipcie i jego przebogatej historii. Byłby z tego świetny film.
10/10