Strona 1 z 1

PostNapisane: 12 grudnia 2014, o 21:04
przez Księżycowa Kawa
Tak swoją drogą, zastanawiałam się, czy wspominać o „Tajemnicy” i ostatecznie postanowiłam zaryzykować. A nuż, kogoś to zainteresuje. Z jednej strony powieść niczym szczególnym się nie wyróżnia, zaś z drugiej została całkiem przyzwoicie napisana, a także ma sens, czyli zasługuje na uwagę. Wprawdzie gdyby niektóre wątki rozwinąć, czy też nieco pogłębić bohaterów, mogłaby być o wiele bardziej przekonująca, a nawet robić wrażenie. A tak, w zasadzie nie jest źle, gdyż posiada sporo plusów. Tylko nie należy oczekiwać czegoś nietuzinkowego, a będzie dobrze.
Wobec tego po ukończonej wojnie z Francją Joshua Kenyon, były żołnierz, powraca do rodziny, a następnie planuje zaszyć się we własnym majątku, cierpiąc w milczeniu po wszystkich przeżyciach. Plan, jak plan, ale… Tak się składa, że po drodze odwiedza Davida Pankhursta, aby złożyć mu kondolencje z powodu śmierci siostry. Kiedyś był z nią zaręczony na swoje nieszczęście. Brat ten jednak uznał, iż to dobry moment, aby go wyzwać na honorowy pojedynek – widocznie nie miał nic lepszego do roboty, no cóż, arystokrata. Tyle że jego przyjaciółka, Anne Neville, dochodzi do wniosku, że sobie nie poradzi z tym zadaniem i go zastępuje. I ktoś trzeci do niej strzela, zraniwszy ją. Lord Kenyon postanawia zostać, aby wyjaśnić, kto i dlaczego. Jest wolny i mu się nie śpieszy.
Anne znając jedynie wersję Davida (wylewa na nią swoje żale, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że została postrzelona, gdy ratowała jego tyłek!), jest wyjątkowo uprzedzona do Joshui i daje wyraźnie temu znać, usiłując pozbyć się go za wszelką cenę z własnego domu, lecz jej mamusia się nie zgadza – łatwo można się domyślić dlaczego. Dopiero jak przybywa jego babcia wraz z przyjaciółkami, Anne zmienia front, sugerując, że Joshua do niej się zaleca, uznawszy, że w ten sposób w końcu zmusi go do tego, aby przyjął jej pomoc przy prowadzeniu śledztwa, jako że wcześniej odmawiał jej udzielenia jakichkolwiek informacji, a tego nie potrafiła znieść. Włamanie się do jego pokoju nie pomogło jej w poznaniu upragnionych odpowiedzi. To nic, dalej niezrażona parła do przodu niczym czołg.
Tak w ogóle, na początku Anne wydaje się być ofiarą rodziny, ponieważ ranna zamiast leżeć i odpoczywać, od razu leci – to znaczy usiłuje – pomagać rodzicom, gdyż sami sobie z niczym nie poradzą. Ma dziewięciu braci i gdy kilku z nich ją odwiedza, ta usłużnie jednemu ceruje koszulę, drugiemu obiecuje pomóc z płaczliwą żoną, bo sam nie ma pojęcia, co czynić, trzeciemu bodajże przy dzieciach. Wyglądało to, jakby wykorzystywali biedaczkę na potęgę. Dopiero w międzyczasie wychodzi na jaw, że uzasadnienie jest zupełnie inne – wynikało to z jej upierdliwości, czyli ze świętego przekonania Anne, że oni sami z niczym sobie nie dadzą rady i tym samym musi we wszystko wetknąć własny nos. Tak na marginesie, ciekawy pomysł na bohaterkę, ale i tak mnie irytowała. Oczywiście przy demaskowaniu zamachowca nie była potrzebna jej pomoc, ale nie potrafiła sobie odpuścić i pchała się za wszelką cenę, wpędzając Kenyona w kłopoty, że jakoby do niej się zaleca. Ale jak co do czego przyszło, nie pozostawiła go na lodzie, tylko wymyśliła skuteczne rozwiązanie. Jako honorowy człowiek na to nie przystał. Z drugiej strony dzięki temu miała okazję lepiej go poznać, przez co z czasem mogła zmienić o nim zdanie.
Sama zagadka, a także jej rozwiązanie również zostały przedstawione sensownie i ciekawie. Tak więc, na koniec pojawia się naprawdę interesujący zwrot akcji, aczkolwiek mógł być opisany bardziej intrygująco.
Osobiście uważam, że Anne była wielce denerwująca, ale Joshui to nie przeszkadzało, a nawet mu ta nadmierna troska się podobała. Ich relacja po prostu została nieźle i z sensem ukazana, czyli zaczęło od niechęci poprzez sympatię aż po miłość.
Jest zwyczajnie w porządku, jeśli nie ma się nadmiernie wygórowanych wymagań.

PostNapisane: 12 grudnia 2014, o 23:01
przez LiaMort
żem czytała to.. :mysli: dawno temu. :P

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 11:00
przez aur_ro
Chyba nie czytalam. A raczej na pewno, bo zadnego wątku sobie nie przypominam. Ta Anne wygląda na postac wielce wkurzajacą.

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 15:05
przez Księżycowa Kawa
Dla niektórych na pewno - taki typ zazwyczaj pojawia się w roli dalszego krewnego, który innych doprowadza do szału. Tutaj natomiast pod dyktatem Anne rodzinie zabrakło woli walki i pewnie było im wygodnie. Mamusia nawet ucieszyła się, że na koniec jej się pozbędzie :hyhy:

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 15:56
przez szuwarek
bidny chłop...

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 16:22
przez Viperina
Czytałam, pamiętam, że nie powaliło mnie. Tej autorki najbardziej lubię Kasyno.

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 18:27
przez Alias
Kasyno też mile wspominam :)

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 21:20
przez sunshine
Tej nie czytałam książki ;) nadrobię na pewno!
Maska była super :adore:

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 22:03
przez Viperina
Maskę czytałam na wakacjach w 2004 roku :) Dokładnie pamiętam fakt czytania, ale nie pamiętam, czy mi się podobała :)

PostNapisane: 16 grudnia 2014, o 22:08
przez klarek
A ja pamiętam, że bardzo mi się podobała, ale nie mam pojęcia kiedy ją czytałam ;)

PostNapisane: 17 grudnia 2014, o 18:57
przez Księżycowa Kawa
szuwarek napisał(a):bidny chłop...

Czy ja wiem? Wydawał się raczej zadowolony :hyhy: