The Leopard Prince - Elizabeth Hoyt (Viperina)
Napisane: 6 listopada 2014, o 18:49
Czyli tom drugi książęcej trylogii Hoyt. Pierwsza część cyklu to cieszący się znakomitymi recenzjami The Raven Prince. Tu recenzja wiedźmySol.
Obie części są z sobą powiązane bardzo luźno, owszem, we wszystkich trzech występują ci sami bohaterowie, czyli Edward, Harry i Simon, ale fabularnie są to trzy oddzielne, niezależne od siebie historie.
Książę-Leopard to historia Harry'ego Pye'a, człowieka z gminu, syna leśniczego i administratora majątku ziemskiego w Yorkshire, należącego do Lady Georginy Maitland, która majątek ten odziedziczyła po ciotce. Harry jest bardzo spokojnym, pracowitym, nieco ponurym i chłodnym człowiekiem o tajemniczej i tragicznej przeszłości. Lady Georgina z kolei jest młodą, zabawną i dowcipną (chyba tak można ją najtrafniej określić) kobietą. Zawiązanie akcji następuje w momencie, gdy Lady Georgina wraz z Harrym Pyem jadą z Londynu do Yorkshire, gdyż w sąsiednim majątku padają masowo owce, o trucie których oskarżany jest właśnie Harry Pye. Harry Pye wychował się bowiem właśnie w sąsiednim majątku należącym do hrabiego Granville'a, gdzie jego ojciec był leśniczym. Harry Pye ma także na pieńku z hrabim Granvillem, który przed osiemnastoma laty kazał wychłostać ojca Harry'ego i samego, wówczas dwunastoletniego Harry'ego.
Książka jest napisana lekko, z humorem, choć nie brak dramatozy (podejrzenia o trucie owiec, nienawiść pomiędzy Harrym a hrabią, pogarda, jaką żywi hrabia do swojego najstarszego syna, zabójstwo, napady, przemoc, tortury, nieszczęścia i tajemnice z przeszłości, zwłaszcza dotyczące związków krwi pomiędzy poszczególnymi bohaterami). Zabawne są dialogi pomiędzy Georginą a Harrym, lekkie, śmieszne, dowcipne, momentami lekko sarkastyczne. Z przyjemnością się je czyta. Napięcie erotyczne, które powstaje między głównymi bohaterami, narasta stopniowo, acz nieubłaganie (lubię!).
Miłość niemożliwa. On jest administratorem, bez majątku, tytułu, jest nikim. Ona jest właścicielką majątku, jego pracodawczynią, siostrą hrabiego (swoją drogą Tony i pozostali bracia Georgie to świetne postacie, duży, duży potencjał!). Nie powinni w ogóle myśleć o żadnym zbliżeniu czy związku. A jednak. Nawiązują romans. Georgie jest mocno zdeterminowana. Harry w zasadzie niby się broni, ale nie potrafi trzymać się od niej z daleka. Powoli dla wszystkich wokół, włącznie z osobami, które były stanowczo przeciwne ich związkowi, staje się oczywiste, że są dla siebie stworzeni.
Do HEA zmierzamy powoli, jak w labiryncie, ciągle skręcając w ślepe uliczki, ale nie tracąc przy tym nadziei. Ciekawie pokazane są rozterki obojga bohaterów, on jest facetem z krwi i kości (chociaż średniego wzrostu, co podkreśla autorka, zapewne w ramach dywersyfikacji galerii męskich bohaterów ), boi się być traktowany jak łowca posagów, salonowy piesek czy chłopiec na posyłki. A jednocześnie cały czas myśli o niej per "moja kobieta". Ona nie chce go uwiązać, zmusić do małżeństwa, chociaż nawet wtedy, kiedy od niego ucieka i go uwalnia (przenośnie i faktycznie), to liczy na to, że on za nią pojedzie. Ładnie pokazane, prawdziwie, bez idiotyzmów i wydumanych problemów. A do tego, z takim lekkim dystansem, jakby pastiszowo trochę, bo choć, jak wspominałam, dramatozą udałoby się obdzielić jeszcze parę innych powieści, to wszystko jest opowiedziane z delikatnym przymrużeniem oka, bez zadęcia i patosu.
Polubiłam oboje bohaterów, co nie zdarza mi się aż tak często. Jedyna rzecz w zasadzie, która ścięła mnie z nóg i muszę stwierdzić, że jednakowoż pani Hoyt ciut przegięła, nawet jeśli to pastisz, to:
Spoiler:
Ale tak mi się miło czytało, że mogę na to przymknąć oko. Dawno nie czytałam dobrej historii o mezaliansie a rebours, czyli takiej, gdzie to on jest człowiekiem z gminu (jedyna dobra, jaka mi się kojarzy, to Again The Magic Kleypas, druga może Niewinna kochanka Tracy Anne Warren).
Polecam
7/10