Strona 1 z 1

Private Arrangements - Sherry Thomas (Viperina)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 08:54
przez Viperina
Był tylko jeden rodzaj małżeństwa, który uzyskał pełną aprobatę towarzystwa.

Małżeństwa szczęśliwe uznawano za wulgarne, zważywszy, że szczęście małżeńskie rzadko trwało dłużej niż dobrze ugotowany budyń. Małżeństwa nieszczęśliwe uznawano oczywiście za jeszcze bardziej wulgarne, podobnie jak mechanizm pani Jeffries, wymyślony specjalnie po to, by tłuc po tyłkach czterdzieści osób jednocześnie: odrażające, ponieważ połowa arystokracji doświadczyła tego na własnej skórze.

Nie, jedynym rodzajem małżeństwa zdolnym przetrzymać zmienne koleje losu było małżeństwo uprzejme. A powszechnie twierdzono, że najuprzejmiejszym małżeństwem ze wszystkich byli lord i lady Tremaine.

W ciągu dziesięciu lat małżeństwa żadne z dwojga nie powiedziało nigdy nic nieuprzejmego o drugim, ani do rodziców, ani do rodzeństwa, ani do przyjaciół, ani do obcych. Ponadto, o czym mogła zaświadczyć cała służba lordostwa Tremaine, nigdy nie było między nimi żadnych wielkich ani małych awantur, nigdy nie wprawiali się wzajemnie w zakłopotanie, ba, nigdy nawet nie sprzeczali się o nic.

Jednakże, każdego roku któraś ze świeżo kończących szkołę debiutantek zauważała - zupełnie jakby nie było to powszechnie wiadome - że lord i lady Tremaine mieszkali na różnych kontynentach, a ostatni raz w życiu spotkali się nazajutrz po ślubie.


Tak zaczyna się ta książka. Przyznam, że mam z nią pewien kłopot. Otóż jest bardzo dobrze napisana, autorka niewątpliwie ma lekkie pióro i nie nuży czytelnika. Ciekawym zabiegiem literackim jest prowadzenie akcji w dwóch płaszczyznach czasowych: a mianowicie w roku 1893, kiedy to lady Tremaine występuje o rozwód, chcąc wstąpić w nowy związek małżeński z niejakim lordem Freddym, i w roku 1883, kiedy lord Tremaine i jego przyszła żona się poznają. Od początku wiemy, że lord Tremaine zostawił żonę i wyjechał do Ameryki. Domyślamy się, dlaczego tak uczynił, aczkolwiek jego postępowanie wydaje się co najmniej przesadzone.

W ogóle lord Tremaine działa dziwnie,

Spoiler:


Gdyż, jak twierdzi w duszy, bo przecież jej się do tego nie przyznaje, ciągle i nieustająco ją kocha...
Panie darują, ale mogę to skomentować tylko dosadnie: a idź pan w choooj z taką miłością...

Gigi z kolei narozrabiała na początku, no ale miała tylko 19 lat i była pierwszy raz w życiu głupio zakochana.

Spoiler:


Przez całą powieść patrzymy, w jaki sposób bohaterowie w końcu do siebie docierają. Mój podstawowy problem z tą powieścią polegał na tym, że nie mogłam utożsamić się z bohaterką, a bohatera zwyczajnie nie rozumiałam i nie lubiłam.

Reasumując, pomysł był niezły, ale motyw żalu i pretensji bohatera wrobionego w małżeństwo przez bohaterkę był, moim zdaniem, lepiej rozwiązywany przez inne autorki, na pierwszą myśl przychodzi mi tu Judith McNaught i jej Trzy życzenia [Cud], w Private Arrangements za bardzo było to wszystko naciągane, zbyt mało prawdopodobne i mało romansowe, chociaż może psychologicznie nie całkiem od czapy. Nie bardzo wierzę w to HEA po takich jazdach, ale może się nie znam.

Nawet nie wiem, czy to polecić, chyba tylko w ramach dywersyfikacji gatunku. Poznawczo bowiem rzecz jest ciekawa i warta lektury, ale emocjonalnie dla mnie do kitu.

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 09:26
przez szuwarek
och, czyli kolejna książka, po której pozostają mieszane uczucia... :mysli:
sadząc z opisu to także trudno wierzyć mi w uczucie...
Dzięki za opinię :)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 09:50
przez Agrest
A mnie się podobało i polecam ;) Może byłam przygotowana na to, że postacie u Thomas niekoniecznie zawsze są do identyfikowania i lubienia. I że to nie będzie o takiej miłości, co to każdy by sobie życzył. Mnie to wciągnęło także emocjonalnie, nie tylko z gatunkowej ciekawości.

Ja polecam tę książkę np osobom, które tęsknią za chłodem skostniałej dramatozy ze starszych książek Balogh i które w tej jej nieprzyjemnej dramatozie znajdowały wzruszenie. Zresztą na okładce PA znajduje się rekomendacja Balogh i jak dla mnie pasuje. Tzn ja nie wierzę w okładkowe rekomendacje, ale zgadzam się z wydawnictwem, które chciało skojarzyć Thomas z Balogh. Zaznaczam, że to zdecydowanie nie to samo, styl inny i inne podejście, hm, chyba głównie inne podejście do bohaterki. Balogh nigdy takiej Gigi nie napisała i pewnie nie napisze (a jak dla mnie - w sumie szkoda). Ale ja tu zdecydowanie widzę pewien wspólny mianownik ;) Choć jeszcze bardziej miałam takie wrażenie przy Not Quite a Husband.

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 10:00
przez Viperina
Czytałam tylko jedną książkę Balogh (Niebezpieczny krok) i mnie nie powaliła, może po prostu nie lubię takich klimatów?

Obiecuję sobie, żeby wrócić do Balogh (przynajmniej Niezapomniane lato i Sekretne małżeństwo), ale ciągle mam ochotę na coś innego i tak to sobie przesuwam w czasie.

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 10:08
przez Agrest
Niebezpieczny krok to już zdecydowanie nie jest stara dramatozowa Balogh ;)
Z wydanych w Polsce miałam raczej na myśli takie książki jak Niedyskrecje, Nie do wybaczenia, Bez serca czy Zatańczymy?. Nawet Echa wspomnień, choć to jednak dramatoza innego sortu, a raczej postacie generujące dramatozę są innego sortu.

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 10:25
przez Viperina
Przeczytałam blurby tych Balogh i chyba nie są dla mnie...

A jeszcze co do emocji u Thomas - miałam właśnie to poczucie nieprzyjemności, którego nie lubię w romansach, nie mam problemów z niepokojem, ale tutaj zabrakło mi pozytywnych odczuć, które są jednak niezbędne do zbudowania przekonującej psychologicznie relacji. No nie kupiłam tej pary po prostu...

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 11:57
przez Alias
Vip, jeżeli masz możliwość przeczytaj Longing (tak wiem, zaczynam przynudzać jeżeli chodzi o ten tytuł :roll: ). To jedna z mniej popularnych książek Balogh (do tego ciężko dostepna), więc na pewno istnieje niewiele tłumaczeń.
Ale jak trafisz, spróbuj ;)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 12:05
przez obession
Znów mnie zaciekawiłaś Vip, dopisuje sobie tą książkę jako kolejną do przeczytania. :)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 12:09
przez Viperina
Alias napisał(a):Vip, jeżeli masz możliwość przeczytaj Longing (tak wiem, zaczynam przynudzać jeżeli chodzi o ten tytuł :roll: ). To jedna z mniej popularnych książek Balogh (do tego ciężko dostepna), więc na pewno istnieje niewiele tłumaczeń.
Ale jak trafisz, spróbuj ;)


Poszukam, dzięki, już sprawdziłam, że jest tłumaczenie na "moje" języki, tylko nie mogę go na razie namierzyć.
obession napisał(a):Znów mnie zaciekawiłaś Vip, dopisuje sobie tą książkę jako kolejną do przeczytania. :)


:)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 12:23
przez szuwarek
a to już sie nie ociera o obyczajówki a oddala od romansu?

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 12:26
przez Agrest
Nie wiem czy pytasz o Balogh czy Thomas, ale żadna z nich nie oddala się od romansu ;)

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 12:38
przez Alias
Viperina napisał(a):
Poszukam, dzięki, już sprawdziłam, że jest tłumaczenie na "moje" języki, tylko nie mogę go na razie namierzyć.

O,to super. Mnie historia opowiedziana w Longing mocno urzekła i zawsze będę ten tytuł reklamować ;)
Plus, w moim przypadku moment, w którym się za tę ksiązkę wzięłam był bardzo odpowiedni, co mogło mieć taki a nie inny wpływ na jej (bardzo pozytywny) odbiór...

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 21:49
przez Agaton
Agrest napisał(a):Nie wiem czy pytasz o Balogh czy Thomas, ale żadna z nich nie oddala się od romansu ;)

Tak w ramach klasyfikacji gatunku, choć bardziej jego braku, chcę tylko dodać, że romanse mogą być różne ^_^ Nie jestem do końca pewna na ile ta książka przypadłaby mi do gustu - przy czym mam ją na Kindle'u chyba od 2 lat -, ale zdaję sobie sprawę, że romans romansowi nierówny, więc pewne pomysły nie każdemu przypadną do gustu, innego zaś ucieszy dobry warsztat i sama obecność wątku miłosnego z HEA lub HFN :smile:

Btw. Utożsamianie się z bohaterami? Nigdy tego nie robiłam :bezradny:

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 22:44
przez Viperina
Agaton napisał(a):Btw. Utożsamianie się z bohaterami? Nigdy tego nie robiłam :bezradny:


A ja lubię jednak poczuć jakąś wspólnotę z bohaterką. Oraz polubić bohatera. Zasadniczo to jest chyba to, co lubię najbardziej w romansach. Może dlatego ten akurat mi nie podpasował?...

PostNapisane: 2 lipca 2014, o 22:52
przez Fringilla
są nie tylko różne rodzaje romansów, są też różne rodzaje ich czytania ;)