Strona 1 z 1

Wygrana - Teresa Medeiros (Papaveryna)

PostNapisane: 8 maja 2014, o 20:48
przez Papaveryna
"Wygrana" Teresa Medeiros

"Wygrana" to moja druga książka Medeiros.Pierwszy był "Aksamit",który mimo kilku niefajnych zachowań bohatera całkiem przypadł mi do gustu.Była akcja i sporo humoru.Niestety podejście drugie okazało się mniej szczęśliwe.

Akcja książki rozpoczyna się w 1298 roku.Głowna bohaterka Rowena zmuszona jest zamieszkać i przez rok służyć na zamku potężnego rycerza Sir Garetha.Dochodzi do tego,ponieważ jej ojcu podczas gry w kości skończyło się złoto i postanowił postawić na szali któreś z własnych dzieci...Rycerz przybywa do ich domu i decyduje się zabrać ze sobą jego jedyną córkę mimo że baron posiada również kilku synów.Od razu wiadomo,że ma w tym jakiś ukryty cel.Krążą o nim pogłoski,że jako chłopiec przyłapał swoją macochę w dzień śmierci ojca z innym mężczyzną w łóżku i zabił ją oraz jej maleńkie dziecko...

Rowena wcale nie pełni w zamku służby tylko mieszka tam w charakterze gościa.Nie ma żadnych obowiązków i w sumie trochę się nudzi.Jedyną jej towarzyszką jest Marlys siostra Garetha.Dziewczyna jest złośliwa,niesympatyczna,a jednocześnie wzbudza ogromną ciekawość w bohaterce i czytelniku.Marlys nosi męskie ubranie,a jej włosy opadają na twarz w taki sposób,że nie można dokładnie przyjrzeć się jej rysom,dobrze włada rozmaitą bronią oraz pięścią.Oświadczył jej się kiedyś przyjaciel Garetha,ale odrzuciła go.Początkowo Rowena sądzi,że pod włosami ukrywa jakiś defekt,ale pewnego dnia przekonuje się,że Marlys jest uderzająco piękna.
Bohaterka spędza też sporo czasu z Garethem,który traktuje ją bardzo uprzejmie,nic od niej nie wymaga,ani do niczego nie zmusza.Po pewnym czasie zaczyna darzyć go uczuciem.

Poznajemy także przyjaciela Garetha Sir Blaine'a oraz jego cały dwór,który jak dla mnie był pełen zepsutych i zdemoralizowanych ludzi.Na przykład Lady Alise,która potrafiła tej samej nocy odwiedzić kilku rycerzy we wiadomym celu.Trubadur Mortimer natomiast przymilał się do każdego,kto nie był kobietą. .

Muszę przyznać,że wynudziłam się podczas czytania tej książki.Momentami wlokła się niemiłosiernie i trochę ją kartkowałam.Pobyt Roweny w zamku był w gruncie rzeczy mało ciekawy.Nie pomógł nawet goszczący na zamku Sir Blane ze swoją świtą.
Rowena kilka razy uciekła,Gareth ją odszukał i sprowadził z powrotem.Zabrakło mi życia i pasji w tych bohaterach.Obydwoje całkiem nijacy byli.Może znalazłabym kilka fajnych momentów,ale musiałabym dobrze szukać :wink: Mało też było humoru.Przy czytaniu "Aksamitu" można było się pośmiać,a tutaj panowała atmosfera ciężka,tajemnicza i trochę ponura.Niby jest zagadka,ale dość łatwo odgadnąć kto zabił macochę Marlys i Garetha i co tak naprawdę stało się z jej dzieckiem.
Miałam nadzieję,że losy Marlys inaczej się potoczą,ponieważ ona jako jedyna bardzo mnie intrygowała.Niestety autorka zaplanowała to sobie inaczej.