Strona 1 z 1

Ku światłu - Connie Brockway (szuwarek)

PostNapisane: 6 kwietnia 2014, o 13:42
przez szuwarek
ufff.... już dawno nie zdarzyło mi sie po przeczytaniu książki leżeć i myśleć. a juz na pewno nie po romansie.
Moje myśli szaleją i napisanie czegokolwiek... zapewne, gdybym miała 20 lat nie poruszyło by mnie to tak bardzo.

Jesli miałabym podsumować kilkoma zaledwie słowami to: mrok.
Od dawna nie czytałam, nie znalazlam sie w tak mrocznym i smutnym świecie. I nie piszę tu tylko o romansach. Przytłacza. To nie jest ciemność bohatera, który po spotkaniu miłości odnajdzie światło, to nie jest chwilowy problem. Ta ciemność była przed naszą historią, jest i pozostanie- cokolwiek się nie wydarzy.
Mam wrażenie, że ten nastrój wynikał z tego, że to była książka bohatera nie bohaterki. Często mamy zapis odczuć obydwojga współrzędnych kochanków, jednak większość książek typuje na wiodącego narratora (czy tez bohatera) kobietę. Tutaj ewidentnie cały nastrój, historia i uczucia narzuca Jack Seward. Chyba nigdy nie spotkałam kogoś tak naznaczonego ciemnością. Do tej pory Panowie aspirujący do miana niebezpiecznych nosili w sobie piętno jakiegoś dramatu, tajemnicy rodzinnej etc. Ciemność Sewarda jest pochodną jego życia, wychowania- on po znalezieniu miłości nie stanie się słonecznym i radosnym kochankiem. Jego dusza nie została zraniona i ukryta- ona w dużej części już jest zniszczona nieodwracalnie. Dlatego pokochać on może - i jego pokochać może - Annie Wilde. Ona już doświadczyła "bezwarunkowego " uczucia, miłości prowadzącej do destrukcji lecz pozbawionej namiętności, zrozumienia. W tej sytacji uczucia Jacka są dokładnie tym czego jej potrzeba.
Sama Annie jest również postacią dramatyczną - pochodząca z niskich sfer, gwiazda sezonu poślubiona uwielbianemu i rozchwytywanemu męŻczyźnie (z czasem z pozycji ideału spadniei poznamy oblicze narcyza). Obraz ich małżeństwa pokazuje nam się w historii powoli i odkrywamy jak fałszywa może byc wizja "mistycznej" miłości. Dawną Annie poznajemy z opisów znajomych i widzimy jak mąż manipulator i emocjonalny wampir wyssał z niej pewnośc siebie i stłamsił. Przy Jacku znowu może być sobą - czuć się wartościowa. Ale zanim dojdą do końca kłopotów sami muszą zburzyć swoje mury - tutaj nawet ich pierwszy seks jest pełen napięcia, walki - czytając wstrzymywałam oddech.
a inne postaci? Tu nikt nie jest szczęśliwy. W wielu romansach mamy często postać drugoplanową humorystyczną, która wnosi ironię, dowcipy. Tutaj nikogo takiego nie ma.
Jest niesamowity, przenikający opis zazdrości, straty, nieszczęśliwej miłości: Lord Strand. Hulaka, bawidamek, casanova. Jednak już na początku sam przyznaje, że Annie przed ślubem go pociągała, była inna od jego kochanek, był gotów się o nią starać. Teraz wróciła i Strand pomimo swojej opinii próbuje się do niej zbliżyć delikatnie, z uczuciem. Na drodze staje mu Jack. Opisy momentów, gdy Strand odkrywa uczucie Jacka i Annie są tak przenikliwe, aż czujemy jego ból. Strand drugi raz traci Annie - druga kobietę, którą mógł pokochać. Jest mi go żal bo zazdrość pokazuje nam jego jakże ludzkie uczucia. Gdyby był kochany i kochał to byłoby to wielkie uczucie, a tak... pozostaje mu kochanka Sophia- bierzę ją jako pocieszenie, z braku laku.. . Zazdrość dotyczy też Sophie - rozpuszczonej, zarozumiałej podopiecznej Annie. Odrzucona przez Jacka staje się zwykłą puszczalską chcąc stłumić uczucie - nie wiem czy miłości. Raczej porażki, zdruzgotanego samouwielbienia. Ale widzimy, że częsty i przypadkowy seks nie przynosi ukojenia. Jest chwilowym antidotum na samotność, ucieczką. Po każdym rozstaniu z kochankiem znowu jest sama, złośliwa, zazdrosna.
jest mega scena - czytałam ją dwa razy - jakby kumulacja uczuć bohaterów w jednym miejscu. zaspoileruję:
Spoiler:


Julia Knapp - nieszcześliwie zakochana w mężu Anne, stara panna która do końca swoich dni nie spojrzy na innego mężczyznę.
lady Dibbs - jedyne co ma to tytuł, sama ganiała za Mężem Anne, teraz pełna jadu, zawiści.
tak można by opisywać każdą postać książki.

Broskway po raz kolejny krytykuje tamte czasy, wytyka zakłamanie, obłudę, podwójną moralnośc arystokracji. Nie wiem czy robi to świadomie ale przez jej opisy sierocińca w Edynburgu, domu pomocy żołnierzom książka nabiera cech powieści obyczajowej. Czujemy ten smród, biedę. Do tego dochodzą elementy polityczne. Tutaj też widac zgniliznę, karierę dosłownie po truopach. nikt się nie przejmuje zwykłymi ludźmi ; ważne jest tytuł lub stanowisko. Brockway odstaje od innych autorek w tym względzie: tam spotykamy piękne damy, przystojnych mężczyzn, kochanki. czasem dramat rodzinny, który udaje się zataić. Królują suknie, bale, przejażdżki powozami. Miłośc jest czysta, namiętność gorąca. a zło ukarane.
u Brockway małżeństwa są na ogół nieszczęśliwe, nikt nie zwraca uwagi na uczucia, ważne sa pozory, plotki, koneksje. Poza światem bali opisuje to co dzieję się na ulicach a co dotyczyło 90 % ludzi - bieda, głód.

Co do Mój najdroższy wróg to dalej ją uwielbiam. Ku światłu jest inna. Jak wspomniałam, gdybym miała 20 lat zapewne nie wzruszyłaby mnie tak bardzo - pamiętam jaka byłam i jak widziałam świat. Co do Jacka i Avery'ego to jednak dalej Avery. Jack jest dla mnie zbyt.. intensywny, gwałtowny, silny itd.. jest typem wojownika, a wolę jednak podróżnika i romantyka Avery'ego.

Przeglądam co czytałam Brockway i jestem zdziwiona: od Kaprysu Panny młodej - pełnego humoru, ironii i zabawy po cięzki kaliber jakim , w moim mniemaniu jest Ku światłu. W tych moich trzech ostatnio przeczytanych Broskway wyraźnie krytykuje regencję i arystokrację. Pokazuje jakie krzywdy wyrządzano przez fałszywą moralność (pochodzenie Jacka i Mercy w Mężczyźnie), bezwolność kobiet ( matka Lily we Wrogu), zadufanie arystokracji. nawet kwestia zdrad jest u niej pokazana bez otoczki romantyzmu i uczucia - wynika z nudy, niedowartościowania, prózności i jest tylko aktem, kaprysem.
czy poleciłabym książkę- tak, jak najbardziej. ale zaznaczając, że nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Uczucia nie są Disneyowskie ale prawie prawdziwe, dlatego bolą.
czy podobała mi się? bardzo. trafiła na dobry moment- nie szukałam humoru, nie szukałam naiwnej lekkiej bajki.
czy do niej wrócę- nieprędko. Muszę odpocząć. Kilka godzin po skończeniu jeszcze tkwię w historii, jeszcze myślę, jeszcze mam napięte mięśnie. Na pewno wrócę, nawet poszukam aby mieć na półce.

PostNapisane: 6 kwietnia 2014, o 17:25
przez Liberty
To chyba moja ulubiona książka Brockway. Wracam do niej co najmniej raz w roku. I faktycznie rózni się ona od jej pozostałych książek, le to chyba dobrze o niej świadczy, jest róznorodna.

PostNapisane: 6 kwietnia 2014, o 18:15
przez klarek
ocenione na BBN mam wysoko, ale już nie pamiętam z jakiego powodu :zalamka:

PostNapisane: 7 kwietnia 2014, o 12:05
przez Kasiag
Szuwarku, zachęciłaś mnie mocno, bo nie czytałam jeszcze tego tytułu.

PostNapisane: 8 kwietnia 2014, o 23:48
przez Księżycowa Kawa
Kolejny tytuł w planach od pewnego czasu :roll:

PostNapisane: 15 kwietnia 2014, o 23:18
przez Alias
Czytać , dziewczynki. Czytać :)

PostNapisane: 15 kwietnia 2014, o 23:25
przez Księżycowa Kawa
Taa, ale najpierw drugi tytuł, który dorwałam, ale jakoś od kilku dni wcina mi się coś innego.