Uwiedziona - Jude Deveraux (Papaveryna)
Napisane: 2 kwietnia 2014, o 04:56
"Uwiedziona" Jude Deveraux
"Uwiedziona" była moim drugim podejściem do autorki.Mogę śmiało powiedzieć,że książka mi się podobała.Momentami nawet bardzo.Pierwszą połowę przeczytałam w ciągu jednego nocnego posiedzenia.Byłam zaciekawiona i natychmiast chciałam się dowiedzieć jak to się wszystko dalej potoczy.Potem zapał trochę mi opadł,ale i tak oceniam ją pozytywnie.Zwłaszcza w porównaniu do "Obietnicy",która była moją pierwszą książką pani Deveraux.
Główny bohater Wesley nie przypadł mi do gustu.Bardzo nie podobały mi się jego problemy z wiernością.Miał swoją piękną,omdlewającą ukochaną,przy której czuł się męski i doceniony.Planował z nią ślub i był tą wizją zachwycony.Nie przeszkodziło mu to jednak przespać się z dziewczyną,która dosiadła się do niego w karczmie
Leah była w nim od lat zakochana.Wyidealizowała jego postać do granic możliwości.Wesley to dla niej uosobienie najwspanialszego mężczyzny na świecie.Jednak podczas spotkania w karczmie wcale jakoś szczególnie go nie napastowała ani nie kusiła.Po prostu rozmawiała z nim i okazywała mu zainteresowanie,a potem poszła z nim na "przechadzkę".Wiem,że Wes wziął ją za prostytutkę,ale to nie znaczyło,że musiał od razu skorzystać z jej usług.Zwłaszcza,że dziewczyna była totalnie zaniedbana,brudna i śmierdząca...Strasznie zniesmaczyło mnie to,że zdradził swoją narzeczoną,w której był rzekomo tak bardzo zakochany.
Później Wes również mnie nie zachwycał.Gdy dowiedział się,że Leah jest z nim w ciąży wziął odpowiedzialność za swój czyn i ożenił z nią.Jednak zachowywał się w stosunku do niej naprawdę okrutnie.Wyjechał na długi czas,a gdy powrócił miał straszną pretensję,że przez nią stracił Kimberly.Kiedy Leah zaproponowała anulowanie małżeństwa,ponieważ poroniła i nic już ich nie łączyło,był bardzo ukontentowany.Nadal pragnął Kim,chciał się o nią troszczyć,skakać wokół niej na paluszkach i nigdy niczym nie uchybić jej wrażliwej duszy...Jednak kiedy podczas podróży trochę koło niej polatał,musiał wszystko za nią robić i umilać jej czas szybko stwierdził,że jednak on tak nie lubi i raczej zostanie z Leah,bo jest bardziej zaradna,odważna i jest z nią weselej Czyżby podnoszenie byłej narzeczonej z podłogi po omdleniach jakoś przestało go bawić?
Leah spodobała mi się.Była twardą,zaradną oraz bardzo honorową kobietą.
Mimo wszystko i do niej mam kilka zastrzeżeń.Jakoś nie zauważyłam u niej zbyt wielkiej rozpaczy po stracie dziecka.Jest o tym tylko napomknięte jakby był to drobiazg.
Drażniło mnie także ciągłe rzucanie przez nią tekstów,że bohater ma ją za nic,ponieważ jest dziewuchą Simmonsa,a dziewuchy Simmonsa słynną z tego,że się puszczają i tak dalej...Praktycznie podczas każdej rozmowy między nimi padało takie sformułowanie albo bardzo podobne.W sumie chyba to sama Leah miała największy problem ze swoim pochodzeniem,bo bohater nic o tym nie wspominał.On nerwił się najbardziej tym,że musiał ponieść odpowiedzialność za swój czyn i cudowną narzeczoną opuścić...
Kimberly czyli była narzeczona również wzbudziła moją sympatię.Chociaż była próżna,leniwa,udawała,że nic nie umie zrobić sama,a nawet usiłowała dokonać zamachu na życie Leah.Mimo tych wszystkich wad jej postać wniosła do książki bardzo dużo humoru
Akcja jak dla mnie trochę za szybko szła do przodu .Myślałam,że kiedy Wesley wreszcie wróci to zabierze Leah w miejsce gdzie mieli zamieszkać i będą się tam docierać Ale najpierw podróż na miejsce,która mi się całkiem podobała i masa różnych przygód podczas tej podróży.Potem dalsze przygody z bandytami w lesie co już mi się mniej podobało.
Lubię kiedy w romansie pojawia się jakaś zagadka albo wątek kryminalny,ale tutaj jak dla mnie było trochę za mało o uczuciach,a za dużo tych wątków przygodowych.
Myślałam,że Wesley jakoś przeprosi Leah za to jak się do niej odnosił,ale nie doczekałam się.Postanowił,że jednak pozostanie jej mężem,bo z Kim ma za dużo latania i widocznie to miało jej i mnie w zupełności do szczęścia wystarczyć
Nie ma ładnie uchwyconego momentu,w którym Wes wyznaje Leah miłość,nie ma w ogóle nic o tym kiedy on sam uświadamia sobie,że się w niej zakochał i jak na to reaguje.Po prostu podczas jakiejś wymiany zdań pada "dlatego cię pokochałem"...I to wszystko.
Zabrakło mi rozmowy,podczas której wszystko sobie wyjaśniają,wybaczają,godzą,wyznają miłość.Zazwyczaj coś takiego się pojawia,a tutaj nie.
Końcówka mi się całkowicie nie podobała.Napisana po łebkach i niedopracowana.
Książka w pewnym momencie się urywa.Nie wiadomo jak zginął facet,który okazał się przywódcą rozbójników.Jeden z pobocznych bohaterów został postrzelony,leżał na podłodze w kałuży krwi...Nie dowiedziałam się czy on przeżył czy nie,co mnie straszliwie zirytowało,bo byłam bardzo ciekawa jak się jego historia zakończy
Na zakończenie swojego przydługiego wywodu powiem,że jest to dobra książka i miło spędziłam z nią czas Nie było nic po czym mogłabym mieć koszmary,zacząć się jąkać lub dostać tików Polubiłam Leah i Kimberly,Wesa nieszczególnie,ale też nie znienawidziłam go
Nie było nudno,nie było zbyt smutno,były sceny erotyczne,ładnie opisane i ilościowo w sam raz.Może trochę za bardzo przygodowo jak na mój gust,ale w końcu od czasu do czasu można sobie poczytać coś odrobinkę innego niż zazwyczaj
Z góry chciałam wszystkich przeprosić,ponieważ jest to raczej zbitek moich przemyśleń niż dobra,profesjonalna recenzja.Mam nadzieję,że czytanie tego nie będzie Was bolało
"Uwiedziona" była moim drugim podejściem do autorki.Mogę śmiało powiedzieć,że książka mi się podobała.Momentami nawet bardzo.Pierwszą połowę przeczytałam w ciągu jednego nocnego posiedzenia.Byłam zaciekawiona i natychmiast chciałam się dowiedzieć jak to się wszystko dalej potoczy.Potem zapał trochę mi opadł,ale i tak oceniam ją pozytywnie.Zwłaszcza w porównaniu do "Obietnicy",która była moją pierwszą książką pani Deveraux.
Główny bohater Wesley nie przypadł mi do gustu.Bardzo nie podobały mi się jego problemy z wiernością.Miał swoją piękną,omdlewającą ukochaną,przy której czuł się męski i doceniony.Planował z nią ślub i był tą wizją zachwycony.Nie przeszkodziło mu to jednak przespać się z dziewczyną,która dosiadła się do niego w karczmie
Leah była w nim od lat zakochana.Wyidealizowała jego postać do granic możliwości.Wesley to dla niej uosobienie najwspanialszego mężczyzny na świecie.Jednak podczas spotkania w karczmie wcale jakoś szczególnie go nie napastowała ani nie kusiła.Po prostu rozmawiała z nim i okazywała mu zainteresowanie,a potem poszła z nim na "przechadzkę".Wiem,że Wes wziął ją za prostytutkę,ale to nie znaczyło,że musiał od razu skorzystać z jej usług.Zwłaszcza,że dziewczyna była totalnie zaniedbana,brudna i śmierdząca...Strasznie zniesmaczyło mnie to,że zdradził swoją narzeczoną,w której był rzekomo tak bardzo zakochany.
Później Wes również mnie nie zachwycał.Gdy dowiedział się,że Leah jest z nim w ciąży wziął odpowiedzialność za swój czyn i ożenił z nią.Jednak zachowywał się w stosunku do niej naprawdę okrutnie.Wyjechał na długi czas,a gdy powrócił miał straszną pretensję,że przez nią stracił Kimberly.Kiedy Leah zaproponowała anulowanie małżeństwa,ponieważ poroniła i nic już ich nie łączyło,był bardzo ukontentowany.Nadal pragnął Kim,chciał się o nią troszczyć,skakać wokół niej na paluszkach i nigdy niczym nie uchybić jej wrażliwej duszy...Jednak kiedy podczas podróży trochę koło niej polatał,musiał wszystko za nią robić i umilać jej czas szybko stwierdził,że jednak on tak nie lubi i raczej zostanie z Leah,bo jest bardziej zaradna,odważna i jest z nią weselej Czyżby podnoszenie byłej narzeczonej z podłogi po omdleniach jakoś przestało go bawić?
Leah spodobała mi się.Była twardą,zaradną oraz bardzo honorową kobietą.
Mimo wszystko i do niej mam kilka zastrzeżeń.Jakoś nie zauważyłam u niej zbyt wielkiej rozpaczy po stracie dziecka.Jest o tym tylko napomknięte jakby był to drobiazg.
Drażniło mnie także ciągłe rzucanie przez nią tekstów,że bohater ma ją za nic,ponieważ jest dziewuchą Simmonsa,a dziewuchy Simmonsa słynną z tego,że się puszczają i tak dalej...Praktycznie podczas każdej rozmowy między nimi padało takie sformułowanie albo bardzo podobne.W sumie chyba to sama Leah miała największy problem ze swoim pochodzeniem,bo bohater nic o tym nie wspominał.On nerwił się najbardziej tym,że musiał ponieść odpowiedzialność za swój czyn i cudowną narzeczoną opuścić...
Kimberly czyli była narzeczona również wzbudziła moją sympatię.Chociaż była próżna,leniwa,udawała,że nic nie umie zrobić sama,a nawet usiłowała dokonać zamachu na życie Leah.Mimo tych wszystkich wad jej postać wniosła do książki bardzo dużo humoru
Akcja jak dla mnie trochę za szybko szła do przodu .Myślałam,że kiedy Wesley wreszcie wróci to zabierze Leah w miejsce gdzie mieli zamieszkać i będą się tam docierać Ale najpierw podróż na miejsce,która mi się całkiem podobała i masa różnych przygód podczas tej podróży.Potem dalsze przygody z bandytami w lesie co już mi się mniej podobało.
Lubię kiedy w romansie pojawia się jakaś zagadka albo wątek kryminalny,ale tutaj jak dla mnie było trochę za mało o uczuciach,a za dużo tych wątków przygodowych.
Myślałam,że Wesley jakoś przeprosi Leah za to jak się do niej odnosił,ale nie doczekałam się.Postanowił,że jednak pozostanie jej mężem,bo z Kim ma za dużo latania i widocznie to miało jej i mnie w zupełności do szczęścia wystarczyć
Nie ma ładnie uchwyconego momentu,w którym Wes wyznaje Leah miłość,nie ma w ogóle nic o tym kiedy on sam uświadamia sobie,że się w niej zakochał i jak na to reaguje.Po prostu podczas jakiejś wymiany zdań pada "dlatego cię pokochałem"...I to wszystko.
Zabrakło mi rozmowy,podczas której wszystko sobie wyjaśniają,wybaczają,godzą,wyznają miłość.Zazwyczaj coś takiego się pojawia,a tutaj nie.
Końcówka mi się całkowicie nie podobała.Napisana po łebkach i niedopracowana.
Książka w pewnym momencie się urywa.Nie wiadomo jak zginął facet,który okazał się przywódcą rozbójników.Jeden z pobocznych bohaterów został postrzelony,leżał na podłodze w kałuży krwi...Nie dowiedziałam się czy on przeżył czy nie,co mnie straszliwie zirytowało,bo byłam bardzo ciekawa jak się jego historia zakończy
Na zakończenie swojego przydługiego wywodu powiem,że jest to dobra książka i miło spędziłam z nią czas Nie było nic po czym mogłabym mieć koszmary,zacząć się jąkać lub dostać tików Polubiłam Leah i Kimberly,Wesa nieszczególnie,ale też nie znienawidziłam go
Nie było nudno,nie było zbyt smutno,były sceny erotyczne,ładnie opisane i ilościowo w sam raz.Może trochę za bardzo przygodowo jak na mój gust,ale w końcu od czasu do czasu można sobie poczytać coś odrobinkę innego niż zazwyczaj
Z góry chciałam wszystkich przeprosić,ponieważ jest to raczej zbitek moich przemyśleń niż dobra,profesjonalna recenzja.Mam nadzieję,że czytanie tego nie będzie Was bolało