Winter Garden - Ashworth Adele (Agaton)
Napisane: 4 stycznia 2011, o 23:45
"Winter Garden" - Ashworth Adele
O pozorach,
lęku,
pożądaniu,
tęsknotach,
miłości.
Południowa Anglia, zima, a właściwie koniec listopada, rok 1849.
Angielski szpieg, Madeleine DuMais, dotąd mieszkająca we Francji, a konkretnie w Marsylii, przybywa do małej miejscowości o wdzięczniej nazwie Winter Garden, czyli Zimowy Ogród. Jej zadaniem jest znalezienie osoby odpowiedzialnej za kradzież i nielegalny handel opium. W śledztwie partneruje jej Thomas Blackwood, który już od jakiegoś czasu przebywa na miejscu, by wstępnie określić potencjalnych podejrzanych. Zamieszkują w małym domku, zaś w celu zapewnienia sobie przykrywki udają pracodawcę i pracownicę. Na potrzeby śledztwa układają historię, według której bohater spisał swoje wspomnienia z wojny opiumowej, z kolei bohaterka ma je przetłumaczyć z języka angielskiego na francuski. Szybko jednak rozchodzą się plotki, że tę parę łączy nie tylko praca, ale coś więcej...
By móc się lepiej wczuć w historię, wypadałoby znać kilka szczegółów z życia bohaterów.
Ona.
Kobieta niezwykłej urody. W jej przypadku imię Bella byłoby jak najbardziej na miejscu. W połowie Francuzka, w połowie Angielka. Jest nieślubnym dzieckiem angielskiego kapitana statku oraz francuskiej aktorki. Zadanie do jakiego została przydzielona nabiera w pewien sposób wymiaru osobistego. Przez lata, od wczesnego dzieciństwa do momentu opuszczenia matki, obserwowała jak ta używka niszczy "najbliższą" jej osobę. Ojca widziała kilka razy w ciągu swego życia, zginął na morzu, gdy Madeleine miała 12 lat, choć dowiedziała się o tym dopiero po roku. W rezultacie mimo piękna zewnętrznego, jej wnętrze wcale nie jest takie piękne. Nie zaznała miłości, szybko nauczyła się, że świat wcale nie jest miły. Praca to jej jedyny cel, to wszystko co ma. Dla mężczyzn nie ma żadnego sentymentu.
On.
Mężczyzna, który swego czasu cieszył się niezwykłym powodzeniem wśród płci pięknej. Wdowiec z kilkunastoletnim synem. W pewnym momencie jego arogancja i pewność siebie stają się powodem nieszczęśliwych wydarzeń, w wyniku których zostaje na stałe okaleczony. Kuleje, a na twarzy ma blizny. Anglik w stu procentach, który na własnej skórze miał okazję się przekonać, że pozory są niezwykle zwodnicze. Póki był zdrowy i w pełni sił, cały świat leżał u jego stóp. W momencie, gdy nie może poruszać się bez kulenia, towarzystwo zaczyna spoglądać na jego osobę inaczej. Niedoszła druga żona stwierdza, że nie może się z nim związać, bo on już przecież nigdy nie zatańczy walca.
"Piękna i Bestia" w wersji dla dużych dziewczynek.
Ona piękna, ale niezdolna do uczuć. On kochać potrafi, jednak rany fizyczne nie dają o sobie zapomnieć. Dwie zranione dusze. Każda musi zmierzyć się ze swoimi demonami i zaufać drugiej osobie.
Przeglądając wypowiedzi w internecie natknęłam się na wypowiedzi, w których wypowiadający się stwierdzali, że pierwszy raz zdarzyło się im sięgnąć po książkę ze szpiegami w rolach głównych, jednak nie żałują. Mi akurat nigdy afery szpiegowskie nie przeszkadzały, więc nie narzekałabym, tak czy inaczej. Istotne jest natomiast to, że zawód tej dwójki nie ma większego znaczenia. W rzeczywistości nie o zadanie chodzi. Ale... nie zapędzajmy się.
Książka na poważnie, jak najbardziej. Jedyny względnie zabawny moment, to fragment, w którym bohaterka przekonuje zgromadzone na wieczorku panie, że Thomas jest impotentem. Później zastanawia się jak mu o tym powiedzieć. Poza tym nie jest ani lekko, ani śmieszne, ani pogodnie. Przy tym jakiejś dramatozy też nie umiałam wyczuć. Może jej tam nawet nie było. Sama nie wiem.
Pisać, nie pisać. Ostrzec, nie ostrzec. W skrótowym wstępie napisałam, że jest o pożądaniu, bo i jest. Sceny erotyczne są sugestywne i nie tylko one. Nawet rozmowy między Maddie i Thomasem mówią wiele, choćby krótka wymiana zdań na temat gry w szachy. Można by zarzucić historii, że za dużo tego wszystkiego. Ja takiego odczucia nie miałam, choć wiem, że istnieją osoby, którym mogłoby się nie podobać. Warto zwrócić jednak uwagę na jedną rzecz. To wszystko naprawdę ładnie się komponowało, miało jakiś cel i grało z fabułą. A, jednocześnie, wycięcie tego czy owego, skróciłoby tylko książkę, nie zabierając jej sensu.
Przyznam się szczerze, iż nie trafiłabym pewnie na tę książkę przez długi czas albo wcale, gdyby nie została mi polecona ze względu na mój ulubiony motyw baśniowy. Nie pozostaje mi się nic innego, jak cieszyć się z tego, że miałam możliwość przeczytać "Winter Garden". Była to jedna z lepszych książek czytanych przeze mnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
"I’ve been waiting for you, Madeleine." pierwsze słowa wypowiedziane przez Thomasa.
"I’ve been waiting for you, Thomas." mówi Madeleine niemal pod koniec.
Ja też czekałam. Na okazję, by ten tytuł przeczytać.
O pozorach,
lęku,
pożądaniu,
tęsknotach,
miłości.
Południowa Anglia, zima, a właściwie koniec listopada, rok 1849.
Angielski szpieg, Madeleine DuMais, dotąd mieszkająca we Francji, a konkretnie w Marsylii, przybywa do małej miejscowości o wdzięczniej nazwie Winter Garden, czyli Zimowy Ogród. Jej zadaniem jest znalezienie osoby odpowiedzialnej za kradzież i nielegalny handel opium. W śledztwie partneruje jej Thomas Blackwood, który już od jakiegoś czasu przebywa na miejscu, by wstępnie określić potencjalnych podejrzanych. Zamieszkują w małym domku, zaś w celu zapewnienia sobie przykrywki udają pracodawcę i pracownicę. Na potrzeby śledztwa układają historię, według której bohater spisał swoje wspomnienia z wojny opiumowej, z kolei bohaterka ma je przetłumaczyć z języka angielskiego na francuski. Szybko jednak rozchodzą się plotki, że tę parę łączy nie tylko praca, ale coś więcej...
By móc się lepiej wczuć w historię, wypadałoby znać kilka szczegółów z życia bohaterów.
Ona.
Kobieta niezwykłej urody. W jej przypadku imię Bella byłoby jak najbardziej na miejscu. W połowie Francuzka, w połowie Angielka. Jest nieślubnym dzieckiem angielskiego kapitana statku oraz francuskiej aktorki. Zadanie do jakiego została przydzielona nabiera w pewien sposób wymiaru osobistego. Przez lata, od wczesnego dzieciństwa do momentu opuszczenia matki, obserwowała jak ta używka niszczy "najbliższą" jej osobę. Ojca widziała kilka razy w ciągu swego życia, zginął na morzu, gdy Madeleine miała 12 lat, choć dowiedziała się o tym dopiero po roku. W rezultacie mimo piękna zewnętrznego, jej wnętrze wcale nie jest takie piękne. Nie zaznała miłości, szybko nauczyła się, że świat wcale nie jest miły. Praca to jej jedyny cel, to wszystko co ma. Dla mężczyzn nie ma żadnego sentymentu.
On.
Mężczyzna, który swego czasu cieszył się niezwykłym powodzeniem wśród płci pięknej. Wdowiec z kilkunastoletnim synem. W pewnym momencie jego arogancja i pewność siebie stają się powodem nieszczęśliwych wydarzeń, w wyniku których zostaje na stałe okaleczony. Kuleje, a na twarzy ma blizny. Anglik w stu procentach, który na własnej skórze miał okazję się przekonać, że pozory są niezwykle zwodnicze. Póki był zdrowy i w pełni sił, cały świat leżał u jego stóp. W momencie, gdy nie może poruszać się bez kulenia, towarzystwo zaczyna spoglądać na jego osobę inaczej. Niedoszła druga żona stwierdza, że nie może się z nim związać, bo on już przecież nigdy nie zatańczy walca.
"Piękna i Bestia" w wersji dla dużych dziewczynek.
Ona piękna, ale niezdolna do uczuć. On kochać potrafi, jednak rany fizyczne nie dają o sobie zapomnieć. Dwie zranione dusze. Każda musi zmierzyć się ze swoimi demonami i zaufać drugiej osobie.
Przeglądając wypowiedzi w internecie natknęłam się na wypowiedzi, w których wypowiadający się stwierdzali, że pierwszy raz zdarzyło się im sięgnąć po książkę ze szpiegami w rolach głównych, jednak nie żałują. Mi akurat nigdy afery szpiegowskie nie przeszkadzały, więc nie narzekałabym, tak czy inaczej. Istotne jest natomiast to, że zawód tej dwójki nie ma większego znaczenia. W rzeczywistości nie o zadanie chodzi. Ale... nie zapędzajmy się.
Książka na poważnie, jak najbardziej. Jedyny względnie zabawny moment, to fragment, w którym bohaterka przekonuje zgromadzone na wieczorku panie, że Thomas jest impotentem. Później zastanawia się jak mu o tym powiedzieć. Poza tym nie jest ani lekko, ani śmieszne, ani pogodnie. Przy tym jakiejś dramatozy też nie umiałam wyczuć. Może jej tam nawet nie było. Sama nie wiem.
Pisać, nie pisać. Ostrzec, nie ostrzec. W skrótowym wstępie napisałam, że jest o pożądaniu, bo i jest. Sceny erotyczne są sugestywne i nie tylko one. Nawet rozmowy między Maddie i Thomasem mówią wiele, choćby krótka wymiana zdań na temat gry w szachy. Można by zarzucić historii, że za dużo tego wszystkiego. Ja takiego odczucia nie miałam, choć wiem, że istnieją osoby, którym mogłoby się nie podobać. Warto zwrócić jednak uwagę na jedną rzecz. To wszystko naprawdę ładnie się komponowało, miało jakiś cel i grało z fabułą. A, jednocześnie, wycięcie tego czy owego, skróciłoby tylko książkę, nie zabierając jej sensu.
Przyznam się szczerze, iż nie trafiłabym pewnie na tę książkę przez długi czas albo wcale, gdyby nie została mi polecona ze względu na mój ulubiony motyw baśniowy. Nie pozostaje mi się nic innego, jak cieszyć się z tego, że miałam możliwość przeczytać "Winter Garden". Była to jedna z lepszych książek czytanych przeze mnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
"I’ve been waiting for you, Madeleine." pierwsze słowa wypowiedziane przez Thomasa.
"I’ve been waiting for you, Thomas." mówi Madeleine niemal pod koniec.
Ja też czekałam. Na okazję, by ten tytuł przeczytać.