Strona 1 z 1

Never Resist Temptation - Neville Miranda (Agaton)

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 01:22
przez Agaton
"Never Resist Temptation" - Neville Miranda

Maskarada, słodycze, tajemnica sprzed lat i zemsta.

Anglia, rok 1816.
Anthony, hrabia Storrington wygrywa w karty młodą kobietę. Sam za bardzo nie wie co z tak niezwykłą wygraną uczynić. Dziewczyna jest siostrzenicą lorda Candovera, jak się okazuje, mężczyzny, na którym nasz bohater pragnie się zemścić. Jeśli ktoś się spodziewa, że dziewczyna będzie cierpliwie i potulnie czekać, by dowiedzieć się jakie plany ma jej "właściciel", jest w wielkim błędzie. Jacobin de Chastelux, nie ma najmniejszego zamiaru liczyć na łut szczęścia i dobrą wolę zwycięzcy osobliwej karcianej rozgrywki. Ucieka z domu swego wuja, a Anthony nie musi dłużej zastanawiać się co zrobić w zaistniałej sytuacji.

Mijają trzy miesiące. Bohaterka w męskim przebraniu pracuje w Royal Pavilion jako francuski kucharz, specjalizujący się w przyrządzaniu wykwintnych deserów. To właśnie w takiej odsłonie spotyka się po raz pierwszy twarzą w twarz z hrabią Storringtonem. Mężczyzna ratuje ją z rąk opryszków i, o ile ona jest wdzięczna, o tyle on rozdrażniony owym spotkaniem. Ktoś spyta dlaczego? Ano dlatego, że bohater nie widzi nic śmiesznego w sytuacji, w której odczuwa fizyczny pociąg do szczupłego chłopca (I to po dwuletniej abstynencji.). Niewiele jednak trzeba, tylko kilka zbiegów okoliczności, by Jacobin aka Jacob została zmuszona do znalezienia sobie nowej pracy. Znajduje ją w domu Anthony'ego, który zaplanował sobie, że za pomocą słodkości, które są specjalnością naszego kucharza, zwabi swego wroga, w celu zadania mu ostatecznego ciosu. Wróg, czyli lord Candover, jest znany ze swojej słabości do francuskich deserów. Przy czym bohaterka musi porzucić swe męskie przebranie, i przyjmując nową tożsamość, pracować jako kobieta. Z pewnością można oczekiwać, iż hrabia odetchnie z ulgą, gdy okaże się, że obiekt jego zainteresowania to, w rzeczywistości, piękna kobieta.

Przeglądając recenzje, natknęłam się na opinię, że fabuła jest zaplątana, a właściwie tworzy bałagan. Przyznam szczerze, że i dla mnie jest to nieco pokręcone. Sama nie jestem w stanie streścić choćby początku, by móc kogokolwiek porządnie wprowadzić w historię. Ograniczę się zatem do wypunktowania kilku istotniejszych informacji, których nie da rady ułożyć w spójną wypowiedź, nie tworząc przy tym zamieszania.
Bohaterka:
* została sierotą w wieku kilkunastu lat
* jest w połowie Francuzką, a w połowie Angielką
* przez kilka lat była pod opieką brata swej angielskiej matki
* wuj nie darzy dziewczyny sympatią, a właściwie czuje do niej niechęć z racji jej podobieństwa do francuskiego ojca
Bohater:
* w wieku lat 8 jego matka zamknęła się w sobie, popadając w melancholię, i miało to negatywny wpływ na jego życie
* został półsierotą w wieku kilkunastu lat
* na łożu śmierci jego ojciec wymusza na nim obietnicę zemsty na człowieku odpowiedzialnym za zniszczenie rodziny i śmierć matki

Do tego wszystkiego dochodzi śledztwo prowadzone przez agentów Bow Sreet, a dotyczy ono próby otrucia wuja naszej uciekinierki.
Krótko i na temat: "Cuda na kiju podane na słodko".

Co kilka rozdziałów na początku podane są przepisy na różne smakołyki, aż człowiekowi ślinka cieknie. Nie wspomnę, że miałam przy okazji włączony odświeżacz do powietrza o zapachu jabłek z cynamonem. W związku z tym, czytając tę książkę, ciągle myślałam o jabłkach w karmelu z cynamonem. Ewentualnie o czymkolwiek na słodko. Jako fanka cudacznych deserów, słodyczy i ogólnie wypieków, nie mogłabym sobie wymarzyć książki, która bardziej by do mnie przemawiała. Naprawdę.

Jak już wcześniej wspomniałam, mamy tu miks absolutny. Bohaterka gotuje i kusi, zarówno bohatera, jak i czytelnika. Bohater próbuje zrealizować swój plan zemsty. Oboje usiłują oprzeć się wzajemnemu zainteresowaniu, a gdy to nie wychodzi, przystosować się do wydarzeń. Policja węszy wokół. Bohaterowie starają się uprzedzić policję. I tak bez końca.

Gdyby się tak porządnie zastanowić, to nie znajdziemy tutaj nic głębszego. Tajemnice wcale nie są takie tajemnicze, zagadki takie skomplikowane, a zemsta to wcale nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Ale kogo to obchodzi? Mnie na pewno nie, bo czuję się w pełni usatysfakcjonowana po lekturze tego tytułu. Było, przede wszystkim, sympatycznie i, jakoś tak, ciepło.

Przy okazji, marzyło mi się, podczas przyglądania się naszej śnieżnej zimie, aby akcja kolejnej czytanej przeze mnie książki rozgrywała się o tej właśnie porze roku. I co? I jest zima. Mroźna i śnieżna, zgodnie z życzeniem.

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 01:47
przez Fringilla
o, jak miło, że zerknęłaś ;) i słodko i świątecznie, a przynajmniej zimowo, nie? :hyhy:
nie liczy się fabuła, liczy się napięcie... takie miłe i sympatyczne ^_^
btw: a gdy będziesz miała ochotę, zajrzyj do A Rose At Midnight Anne Stuart - dla porównania jak można wykorzystać motyw kulinarny ciut inaczej ;)

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 11:28
przez Agaton
Fringilla napisał(a):btw: a gdy będziesz miała ochotę, zajrzyj do A Rose At Midnight Anne Stuart - dla porównania jak można wykorzystać motyw kulinarny ciut inaczej ;)

Kiedyś zerknę :)

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 11:48
przez Liberty
Bardzo ładna recenzja, Agaton :) Książka, jak wnioskuję z Twojego opisu, raczej mnie nie skusi, bo to nie moje klimaty (nie przepadam za maskaradami), ale czytało się bardzo dobrze. Tzn. Twoją recenzję :D

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 15:51
przez Agrest
Intensywnie kulinarnie było też w Delicious Thomas :hyhy: Straszliwie chciało mi się przy tym jeść, a trudno spędzić całą lekturę na konsumpcji :hyhy:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 15:54
przez Wiedźma Ple Ple
z talerzy jedli? :wink:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 17:12
przez Fringilla
Agrest napisał(a):Intensywnie kulinarnie było też w Delicious Thomas :hyhy: Straszliwie chciało mi się przy tym jeść, a trudno spędzić całą lekturę na konsumpcji :hyhy:

a mi nie, co mię zdziwiło (niedawno przekratkowałam ponownie)... co innego zwracało uwagę.
a ta ksiązka Mirandy jakos tak wpisuje mi sie w obecny kapkejkowy trend z wrzucaniem zdjęć na flickra :P słodziutkie ;)
a Delicious bardziej pod ARAM podpada cięzarem...

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 22:19
przez Agaton
Fringilla napisał(a):a Delicious bardziej pod ARAM podpada cięzarem...

Eee? Nie rozumiem :embarrassed:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 22:23
przez Agrest
zajrzyj do A Rose At Midnight Anne Stuart


;)

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 22:31
przez Agaton
Rany. Też musicie takie skróty stosować :missdoubt:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 22:55
przez Berenika
Jakoś trzeba sobie zasłużyć na "nadęte panienki". :hyhy:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 22:58
przez Wiedźma Ple Ple
aaa, myślałam właściwie, że to za języki obce :wink:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 23:01
przez Berenika
Za to też ;) Wszak to nie polski skrótowiec :hyhy:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 23:07
przez Agrest
Jakby co to ja tylko pospieszyłam z pomocą :P

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 23:09
przez Berenika
Taaa... :hahaha:

PostNapisane: 2 stycznia 2011, o 23:49
przez Fringilla
hej no... ale sie czepiacie... :big:

PostNapisane: 15 stycznia 2011, o 23:52
przez Magadha
Ja lubię maskarady i oczywiście natychmiast wyszukałam tą książkę w necie.

Agaton zachęcasz tymi recenzjami, bardzo :look_down:

PostNapisane: 15 stycznia 2011, o 23:58
przez Agaton
To się cieszę :embarrassed: W takim razie, o ile mnie najdzie ochota, będę smarować kolejne :mrgreen: