Teraz jest 21 listopada 2024, o 11:07

Trudny wybór - Edith Layton (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Trudny wybór - Edith Layton (Kawka)

Post przez Kawka » 22 września 2024, o 21:15

Edith Layton "Trudny wybór"

Uwaga, poniżej mogą być spojlery!

Piękna Gillian Giles jest ozdobą londyńskich salonów, mimo że nikt tak naprawdę nie wie skąd pochodzi. Jej przeszłość otacza tajemnica ale elity dalekie są od drążenia tematu w obawie, że mogłyby zadrzeć z jej wpływowymi opiekunami. Nikt jednak nie chce się z nią ożenić, aż do dnia, gdy pewien zalotnik posuwa się za daleko i zostaje znokautowany przez rezolutną dziewczynę. W odwecie rozgłasza na jej temat kompromitujące plotki. Na pomoc Gillian przychodzi Damon Ryder, człowiek który dopiero wrócił do Londynu i którego waleczna dziewczyna oczarowała. Zakochany w niej od pierwszego wejrzenia proponuje fikcyjne narzeczeństwo w celu uniknięcia plotek i skandalu. Damon ma nadzieję, że uda mu się zdobyć serce Gillian ale dziewczyna skrywa swoje tajemnice, które mogą okazać się kluczowe dla tej relacji.

To moje drugie spotkanie z twórczością autorki i muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej udane niż pierwsze. Książka jest drugą częścią cyklu "C Series" i to czuć, ponieważ są odwołania do poprzednich wydarzeń ale niestety w Polsce nigdy nie wydano pierwszej części. Można jednak zorientować się co jest grane, bez czytania, choć dla kogoś, kto lubi czytać po kolei, będzie to odrobinę drażniące.

Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to bohaterka, która nie przypadła mi początkowo do gustu. Wydała mi się okropną pick me girl. Ona nie lubi dziewczyńskich rzeczy, koloru różowego, w ogóle sukienek i wolałaby nosić spodnie itp. Doprowadzała mnie chwilami do szału tymi swoimi wywodami. Jak już kiedyś wspominałam, nie przepadam za bohaterkami, które starają się być bardziej męskie od mężczyzn i gardzą kobiecymi cechami. Gillian to postać, do której ma się ambiwalentny stosunek. Im dalej w fabułę, tym bywało gorzej lub lepiej. Zachowywała się chwilami strasznie. Przez większość książki miałam ochotę powiedzieć głównemu bohaterowi: uciekaj od tej wyrachowanej oportunistki. Na szczęście z biegiem czasu i ona dojrzewa i przechodzi wewnętrzną przemianę na plus, jednak było mi bardzo szkoda bohatera, mimo że to fikcyjna postać. Sympatyzowałam całkowicie z Damonem, bo sposób, w jaki go wykorzystywała i traktowała jako swoją opcję zapasową, wywołał we mnie spore pokłady empatii dla bohatera. W prawdziwym życiu nie chciałabym mieć do czynienia z osobą, która manipuluje zakochanym w niej człowiekiem i trzyma go w odwodzie jako tego, co się nada w razie gdyby jej ukochany jednak jej nie chciał. Przyznaję, że podeszłam do tego wątku bardzo emocjonalnie. Bardziej niż zazwyczaj podchodzę do fikcji literackiej. Moje uczucia być może biorą się z tego, że sama byłam kiedyś taką opcją zapasową i naprawdę nie jest to najprzyjemniejsza rzecz w życiu, jakiej można doświadczyć, będąc w relacji z innym człowiekiem.

W związku z tym całą moją sympatię skradł Damon. Człowiek o złotym sercu. Cierpliwy, szczery, otwarty, kochający szczerze i potrafiący wyjść poza własne ego dla ukochanej. Bohater ideał. Od razu go polubiłam i to się nie zmieniło ani na chwilę. Ucieszyłam się, że doczekał swojego HEA ale jednak wciąż czuję złość, że tak łatwo wybaczył bohaterce. Nie zasłużyła na to. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej postaci, to fakt, że bardzo szybko zgłupiał na punkcie ukochanej i praktycznie zapałał do niej obsesją. Niby miłość od pierwszego wejrzenia jest prawdopodobna ale jednak przydałoby się bardziej uwiarygodnić tę relację. On po jednym dniu znajomości praktycznie chciał się żenić. Ludzie tak zwykle nie robią.

Bardzo podobała mi się konstrukcja wątku miłosnego, którego główną osią jest trójkąt miłosny. Aż do końca nie byłam pewna którego z mężczyzn wybierze bohaterka. Fakt, że postępowała bardzo nie fair w stosunku do Damona, mocno mnie uwierał. Nie okłamywała go ale też przemilczała pewne istotne fakty, co w pewnym sensie też jest formą kłamstwa. Z drugiej strony bardzo szybko odkryła karty jeśli chodzi o jej przeszłość, co uważam za dobre posunięcie autorki. Trudno jednak sympatyzować z Gillian, kiedy zachowuje się jak świnia. Bywała chwilami bardzo toksyczna. Może dlatego jej trauma nieszczególnie mnie obeszła. A może po prostu autorka nie potrafi napisać sensownie tego wątku, tak żeby uwierzyć we wszystko. Ta trauma wydała mi się odrobinę za lekko potraktowana i rozwiązana na zasadzie: penis, który leczy. Odsyłam do mojej recenzji książki Penny Jordan "Gra". Tam omawiam temat szerzej.

Jeśli chodzi o warsztat, fabułę, tempo akcji to wszystko jest ok. To solidny poziom, nic nie zgrzyta. Kompozycja jest prawidłowa, emocje odpowiednio podane, punkt kulminacyjny też interesujący, a powieść trzyma w napięciu. Czuć te rozterki bohaterów, przeżywa się je i całość ciekawi, mimo że tak naprawdę niewiele się dzieje w tej fabule. Autorka tym razem dostarczyła więcej emocji, co w romansie jest kluczowe. Już nie było tak powściągliwie jak w "Diabelskim pakcie". Tu było czuć, że iskrzy pomiędzy bohaterami i że w ich sercach naprawdę dzieje się wiele i to jest kolejny duży plus tej powieści. Nie ma chyba nic gorszego niż nieemocjonujący wątek romantyczny w romansie.

Całość jest dobra, chwilami wręcz bardzo dobra i porywająca. Największym mankamentem tej historii jest bohaterka, której nie potrafiłam polubić, przez to jak bez skrupułów pogrywała na dwa fronty. Niemniej, sama historia jest dobrze napisana, za co należą się brawa autorce. Dobrze spędziłam czas z tą powieścią, mimo że czasem miałam ochotę potrząsnąć bohaterką. Moja końcowa ocena to 9/10, bo jeśli po tylu latach czytania romansów jest jakaś książka, która potrafi wywołać we mnie tak spore emocje, to znaczy, że jest to dobra książka.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości