Rexanne Becnel "Niepokorna"
Rhonwen życie nie oszczędzało. Wychowała się w ciężkich warunkach, pełna nienawiści do Anglików, którzy przybyli do jej ukochanej ojczyzny - Walii i zagarnęli ziemie, należące od wieków do jej pobratymców. Dziewczyna, chcąc pomóc przyjacielowi z dzieciństwa wikła się w paskudną intrygę i wpada w łapy człowieka, któremu przed laty uratowała życie. Jasper jest Anglikiem. Od dziesięciu lat mieszka w zamku starszego brata – Randulfa ale czuje, że to nie jest jego miejsce. Gdy losy jego i Rhonewen ponownie przecinają się, od razu postanawia zdobyć buntowniczą dziewczynę.
Jest to druga część cyklu "Rosecliffe". Bezpośrednio odnosi się do poprzedniej oraz pojawiają się w niej postacie z pierwszej więc sugeruję czytać tę trylogię po kolei.
Autorka wykorzystała dokładnie ten sam motyw, co w pierwszej części, czyli od nienawiści do miłości. Przedstawiciele dwóch zwaśnionych narodów i silny antagonizm między nimi, to główna siła napędowa tej historii. Pozornie nierozwiązywalny konflikt pomiędzy bohaterami nadaje książce rumieńców.
Zarówno Rhonwen, jak i Jasper mają swoje motywacje, przez co zachowują się w określony sposób. Ścierają się wzajemnie i ta próba sił jest ciekawa. Oboje dają się lubić, choć Jasper chwilami jest bardzo irytujący i wręcz sprawia wrażenie antybohatera. Głównie dlatego, że jest pustym próżniakiem, oddającym się pijaństwu i cielesnym uciechom. Rhonwen też nie jest pozbawiona wad. Popełnia błędy, na których na szczęście się uczy. Oboje dzięki temu wydają się bardzo ludzcy i przystępni, choć czasem postępują w sposób bardzo kontrowersyjny i trudno im kibicować. Podobnie jak w pierwszej części, autorka potrafi zbudować wiarygodny wątek miłosny i umiejętnie gra na emocjach. Wzajemna miłość głównej pary wydaje się być wiarygodna, a ich burzliwa relacja jest na tyle ciekawa, że mimo powtarzania dokładnie tego samego schematu fabularnego, książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Jest jednak parę elementów, które niekoniecznie przypadły mi do gustu. Wątek Newlina i jego paranormalnych zdolności się w ogóle nie klei. On ma jakieś nadnaturalne moce i wie absolutnie wszystko. To ze strony autorki pójcie na łatwiznę Jeszcze w pierwszej części to się aż tak nie rzucało w oczy ale w drugiej Newlin wie wszystko i potrafi wszystko. Moim zdaniem tłumaczenie dziur fabularnych wszechwiedzą i wszędobylskością Newlina nie było dobrym pomysłem. Na przykład wątek wymiany zakładników. Skąd Newlin wiedział jakie jest stanowisko Rhonwen? W jaki sposób przebył tak długą drogę w zaledwie kilka godzin? Nie zdążyłby się z nią skontaktować i przekazać wiadomości w dwie strony tak szybko więc autorka poszła na łatwiznę i ten watek naprawdę wypadł słabo na tle reszty książki.
Bardzo irytująca postacią jest też Izolda, córka pary z pierwszej części. Krótko mówiąc to rozwydrzony bachor, któremu się wydaje, że pozjadał wszystkie rozumy i może rozkazywać dorosłym oraz wtrącać się w nie swoje sprawy. Trudno uwierzyć, że tacy fajni rodzice wychowali tak odstręczającą pannicę. W trakcie opowieści przechodzi przemianę ale trudno ją polubić nawet mimo to. Trzecia część cyklu "Rosecliffe" dotyczy właśnie Izoldy ale biorąc pod uwagę jej charakter, to zniechęca po sięgnięcie po zamykającą cykl książkę. Zwłaszcza, że jej wybrankiem jest równie paskudny z charakteru Rhys. To dwie najbardziej irytujące i nieznośne postacie w tej powieści dlatego nie jestem pewna, czy sięgnę po ostatnią część.
Mimo wad, książka naprawdę trzyma poziom pierwszej części, dlatego moja końcowa ocena to 8/10. Solidnie napisana opowieść, która mimo powtarzalnego schematu fabularnego, może się podobać, choć nie wszystkie elementy autorka dopracowała na tyle, żeby książka zachwyciła i pozostała w mojej pamięci na długo.