Suzanne Enoch "W niewoli uczuć"
Gdy Rafe Bancroft wygrywa w karty ziemską posiadłość myśli, że w końcu jego problemy finansowe się rozwiązały i będzie mógł szybko spieniężyć wygraną, po czym wyruszyć w kolejną fascynującą podróż, o której do dawna marzy. Najpierw jednak chce obejrzeć swoje nowe włości. Na miejscu okazuje się, że wygrał walącą się ruderę, na dodatek zamieszkaną przez dwie wojownicze istoty – piękną i zaradną Felicity Harrington oraz jej młodszą siostrzyczkę – wszędobylską May. Jest to komplikacja, której Rafe nie przewidział ale zawiera z pannami pewien układ.
To moje drugie spotkanie z twórczością Enoch i jest równie udane jak pierwsze. Ta książka praktycznie sama się przeczytała. Tempo akcji jest szybkie, mimo że wiele się nie dzieje i dopiero końcówka dostarcza wątku przygodowego. Konstrukcja książki jest dobra – wątek miłosny przeplata się z motywem remontu posiadłości oraz wewnętrzną przemianą bohaterów. Stopniowo uczą się i zaczynają rozumieć co tak naprawdę jest dla nich ważne. Lubię gdy postacie się rozwijają w trakcie historii.
Głowna para jest sympatyczna. Zwłaszcza bohaterka. To fajna dziewczyna z charakterem, która wie czego chce i dąży do celu. Może odrobinę za szybko uległa bohaterowi, a pod koniec bywa irytująca w swym oślim uporze i przewrażliwieniu na tle jej rodowej siedziby ale ogólnie da się lubić. Podobnie bohater – Rafe, na pierwszy rzut oka jest lekkoduchem i utracjuszem, uganiającym się po świecie bez celu. W spokojnej scenerii, z dala od wielkiego świata, ma w końcu okazję pomyśleć o co tak naprawdę mu chodzi w życiu i odkryć kim jest. Z pozoru twardy facet, w głębi serca jest wrażliwym i troskliwym człowiekiem o wielkim sercu. Mała May też jest sympatyczna. Bardzo trudno znaleźć dobrze napisane postacie dziecięce ale autorce tym razem się udało stworzyć bohaterkę dziecko, która nie jest drażniącym bachorem ale też nie jest zbyt dojrzała jak na swój wiek. Również inne postacie poboczne są dobrze napisane i każda z nich jest na tyle charakterystyczna, że bez problemu można je zapamiętać i polubić lub nie.
Dużo w tej powieści ciepła, swojskiego klimatu spokojnej wsi, humoru i lekkości. To wszystko sprawia, że czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Książka trzyma w napięciu do końca, mimo iż od pierwszych stron wiadomo kto jest tym złym i w tej kwestii żadnych zaskoczeń nie ma.
To bardzo dobry, uroczy romans historyczny. Czyta się świetnie i bardzo płynnie, a całość jest tak dobrze skomponowana i wykonana, że trudno znaleźć jakiekolwiek wady. Owszem, ta historia jest prosta i wręcz schematyczna ale tyle w niej wdzięku, że trudno się oderwać, dlatego moja końcowa ocena to 9/10. Zdecydowanie polecam.