Karen Robards "Nikt nie jest aniołem"
Zuzanna, córka pastora, poświęciła swoje młode lata na opiekę nad owdowiałym ojcem i trzema młodszymi siostrami. Urabia sobie ręce w gospodarstwie i na plebanii, mając do pomocy jedynie dwóch parobków: pijaka i wiecznie bujającego w obłokach leniwego wyrostka. Jako że finansowe możliwości rodziny nie są najlepsze, postanawia kupić pracownika przymusowego, przywiezionego wraz z transportem skazańców z dalekiej Anglii. Jeden z niewolników wzbudza w niej szczególną litość więc dziewczyna daje się porwać współczuciu. W domu okazuje się jednak, że Ian Connelly to nie jest prosty pracownik fizyczny, a wykształcony i dumny człowiek, który nie uznaje nad sobą żadnej władzy. Choć wszyscy wokół patrzą niechętnie i z obawą na nowego członka rodziny, to Zuzanna jest pełna wiary w przystojnego i czarującego Iana.
To moje pierwsze spotkanie z autorką i od razu muszę przyznać, że bardzo udane. Chętnie zapoznam się z innymi jej książkami.
Podobała mi się ta książka. Wszystko w niej gra i ładnie do siebie pasuje. Zarówno ciekawa fabuła, tempo akcji, bohaterowie, klimat, lekki humor, chemia miedzy bohaterami, opisy, dobre dialogi. Warsztat Robards jest bardzo solidny. Może ta powieść nie wyciska łez i nie powoduje porywów serca ale naprawdę dobrze się ją czyta i jest to miła lektura.
Na uwagę zasługuje dwójka głównych bohaterów. Osobno są fajni ale razem dobrze się dopełniają. Ona pracowita, trochę przytłoczona monotonią codzienności stara panna bez złudzeń. On mimo okropnych przeżyć i upodlenia, wciąż dumny i pewny siebie, a przy tym wrażliwy i opiekuńczy. Razem są jak ogień i woda, wciąż się ścierają ale nie ma między nimi nienawiści. Wydawać by się mogło, że na pierwszy rzut oka do siebie nie pasują, a mimo to ich wzajemne uczucie jest wiarygodne. Relacja ta rozwija się powoli ale nie jest nudna, wręcz przeciwnie – na poziomie emocji bardzo dużo się dzieje. Sceny erotyczne są w porządku, choć gdyby ich nie było, to wcale książka by nie straciła na tym, bo cała uwaga skupia się wokół ich emocji.
Fabuła może nie zaskakuje, jest chwilami sennie i spokojnie, wręcz sielsko ale to nie przeszkadza w niczym. Opisy trudów życia w gospodarstwie, upału południowej Karoliny, zwyczajów jej mieszkańców, tworzą klimat tej książki ale równocześnie nie dominują i nie ma się wrażenia nudy. Lubię takie trochę senne opowieści, gdzie z pozoru niewiele się dzieje ale wszystko to klei się na koniec w zgrabną całość. Prawie do końca powieść ma właśnie taki fajny "farmersko-osadniczy" klimat. Dopiero po podróży bohaterów do Anglii robi się trochę sztampowo. Intryga związana z przeszłością Iana jest dość ciekawa i logicznie wytłumaczona ale nie stanowi głównej osi tej książki. Zakończenie nie zaskakuje ale jest miłe i bardzo satysfakcjonujące.
Całość jest naprawdę przyjemna. Książkę dobre i szybko się czyta. Nie ma w niej przestojów, czy zapychaczy ale też nic nie dzieje się za szybko i po łebkach, dlatego za wszystkie te elementy daję solidne 9/10 i zdecydowanie polecam.