Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:54

Kameleon - Rexanne Becnel (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Kameleon - Rexanne Becnel (Kawka)

Post przez Kawka » 8 marca 2020, o 16:28

Rexanne Becnel "Kameleon"

Eliza Thoroughgood za wszelką cenę pragnie uniknąć małżeństwa z idealnym lordem Michaelem Johnstonem, przyjacielem rodziny. Namawia rodzinę, żeby wysłała ją i kalekiego kuzyna Aubreya na daleką Maderę w celu podreperowania zdrowia ich obojga. Nie wie jednak, że pewien tajemniczy kapitan – Cyprian Dare ma własne plany odnośnie chłopca, który jest kluczem do zemsty na jego ojcu. W wirze wydarzeń zarówno Aubrey, jak i dziewczyna trafiają w jego ręce, a pomiędzy kapitanem, a dzielną branką powoli rodzi się uczucie.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką. Dość problematyczne, bo "Kameleon" jest trudny do recenzji. Głównie dlatego, że jest to książka, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Niby wszystko jest na miejscu, warsztat jest zupełnie w porządku, konstrukcja fabuły nie kuleje, nic nie drażni na tyle, żeby zgrzytać zębami ale również nic nie wybija się bardzo na plus. Takie powieści nazywam przeźroczystymi, nie robią na mnie wrażenia i bardzo szybko je zapominam. Nie mogę ich pochwalić ale też nie mogę ponarzekać, że autorka coś ewidentnie zepsuła.

Ta książka nie wzbudziła wielu emocji we mnie, a jeśli już, to poczucie irytacji, bo główny bohater to straszny dupek. Cyprian jest rasowym śfiniakiem, z moralnością Kalego (jak jego matka została skrzywdzona to źle ale to wcale nie szkodzi, zrobić dokładnie to samo innej kobiecie dla własnego kaprysu). Taki wyrachowany palant, którego trudno polubić, nawet po rzekomej przemianie. Oczywiście ilość końcowych przeprosin i wyznań miłosnych z jego strony mnie nie przekonała.

Bohaterka jest za to całkiem w porządku, choć też nie polubiłam jej szczególnie. Ot, zwykła bohaterka jakich wiele. Postacie poboczne wprowadzają trochę kolorytu, zwłaszcza Olivier i Xavier, oraz rozkapryszony Aubrey.

Na plus można wyróżnić ciekawą scenerię, którą stanowi słoneczna Maedra, niestety akcja szybko przenosi się na pokład statku – tytułowego „Kameleona” i robi się klaustrofobicznie, a potem do Londynu, czyli standardowej, nudnej lokacji romansów.

Całość czytało się nieźle, choć nie była to dla mnie porywająca lektura, a akcja chwilami mnie nużyła, choć nie na tyle, żebym rzuciła książkę w kąt. Nie było źle ale też bez zachwytu. Takie średnie 7/10, bo jednak warsztat dość dobry i całość da się czytać.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości