przez Lilia ❀ » 4 maja 2012, o 19:37
Do kogo by tu porównać. Lżejsze to niż Putney, może Julie Ann Long (którą bardzo lubię)?
Wielkich traum nie ma, raczej autorka pozwala rozkoszować się poznaniem się bohaterów, powoli rozwijającemu związkowi i uczuciom (w tym cyklu zakazanym: związek ukrywany przed publiką), po czym na koniec pojawia się wróg, który prześladuje jego lub ją, z którym rachu, ciachu jest po wszystkim i happy end. Cały nacisk jest położony na tworzenie się więzi między bohaterami. I to nie w ciągu kliku dni, tygodni, lecz miesięcy, więc nie wydaje się to sztuczne, przesłodzone.
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”