Strona 12 z 13

PostNapisane: 19 lutego 2018, o 22:58
przez Kawka
Jasne Duzz.

PostNapisane: 12 grudnia 2019, o 10:58
przez kejti
Wczoraj przeczytałam Złoto, to moja pierwsza książka tej autorki i na pewno nie ostatnia :wesoły:
Pierwsze 60% oceniłabym na takie 7/10, było dobrze, fajnie się czytało, Louise bardzo polubiłam, Maxa chciałam zastrzelić jak się użalał nad sobą - oczywiście nie dziwię mu się ale jednak miałam już tego po dziurki w nosie :zalamka: ale potem co się działo :bigeyes: historia z głębszym przesłaniem, na prawdę jestem zadowolona :) Z tego co pamiętam, Aniołek mnie długo namawiała do tej książki, mam także Układ zapisany ale sama z siebie nie sięgnęłam - losowałam, także losowanie wychodzi mi na dobre :hihi: dziękuje Aniołku :padam:

PostNapisane: 12 grudnia 2019, o 13:27
przez Księżycowa Kawa
Maggie Osborne pisze ciekawie. Warto jej dać szansę. Pozostałe jej powieści trzymają poziom.

PostNapisane: 15 grudnia 2019, o 12:11
przez Kawka
Kejti - bierz się za ten "Układ". Dla mnie rewelacja.

PostNapisane: 17 grudnia 2019, o 22:28
przez kejti
dopiero jak w losowaniu padnie :P

PostNapisane: 17 grudnia 2019, o 23:09
przez Kawka
To ile masz w tym losowaniu książek?

PostNapisane: 18 grudnia 2019, o 13:40
przez kejti
jeśli dobrze policzyłam 87 :hihi: to są głównie te które chcę bardziej przeczytać od innych ;)
ale jak Złoto wpadło, to i Układ w końcu także ;)

PostNapisane: 3 marca 2020, o 20:43
przez Kawka
Maggie Osborne "Kowbojki"

Joe Roark rozczarowany postawą swych trzech córek postanawia zrobić szczególny zapis w testamencie. Kobiety, żeby otrzymać swoją część spadku, muszą wziąć czynny udział w spędzie bydła do Abilene w Kansas. Jest to zadanie trudne nawet dla doświadczonych kowbojów, a co dopiero dla wychuchanych i delikatnych panien, które dotąd otoczone były służbą i opieką. Gdy umiera Joe, Freddy, Alex i Les spotykają się pierwszy raz od lat i postanawiają podjąć wyzwanie, które będzie jeszcze trudniejsze niż się z początku wydawało. Alex bowiem straciła męża i nogę w wypadku powozu, Freddy jest uparta i porywcza, a najmłodsza – Les, zahukana i zastraszona przez narzeczonego, a na dodatek siostry nie znoszą się nawzajem. Do pomocy w tym karkołomnym zadaniu wynajmują kowboja z mocno nadszarpniętą reputacją, który znany jest z tego, że zagląda do kieliszka.

Jest to druga, po "Układzie" powieść Osborne, którą miałam okazję przeczytać. Trudno powiedzieć, że to romans. Raczej powieść przygodowa z mocnym wątkiem romantycznym. Autorka skupia się na relacjach pomiędzy siostrami i ich przeżyciach oraz sercowych rozterkach. Podobnie jak w „Układzie” sporo jest dramatów, traum i nieszczęść, potu i znoju oraz trudności, które bohaterowie muszą przezwyciężyć, niemniej to nie przytłacza. To wszystko pasuje do tej historii. Trochę gorzkiej opowieści o życiu, o tym, że nie zawsze wszystko idzie po myśli.

Najbardziej podobał mi się główny wątek i relacja pomiędzy Freddy i Dalem. To oni stanowią główną parę bohaterów i im najwięcej miejsca poświęca autorka. Emocje pomiędzy nimi są burzliwe, a ich relacja nasycona jest erotyzmem. Chemia między Freddy i Dalem wyczuwalna jest od samego początku i choć sama powieść jest raczej oszczędna w sceny erotyczne, to wcale ich nie brak.

Bohaterowie są ciekawi. Zarówno Dal, alkoholik zmagający się z własną przeszłością, jak i porywcza Freddy, szukająca swojego miejsca w świecie i akceptacji otoczenia. Alex i John – zbłąkane dusze ze sporą traumą, oraz nieporadna Les, która rozkwita i stopniowo nabywa pewności siebie. Są też interesujące postacie poboczne, które da się lubić od samego początku i mimo iż jest ich sporo w tej powieści, to nie ma wrażenia przesytu.

Dużo przygody. Tak w skrócie można opisać tę książkę. Ciągle coś się dzieje, nawet jeszcze zanim wyprawa rusza na spęd bydła. Ciągle jakieś emocje kipią między bohaterami, są przygody i zawirowania, które sprawiają, że tę powieść czyta się bardzo szybko i bezproblemowo. Ani na moment nie ma nudy czy dłużyzn.

Opisy są dokładne i dopracowane. Autorka przyłożyła się, widać że wie o czym pisze, dzięki czemu bez trudu udało jej się zbudować klimat Dzikiego Zachodu . Krajobrazy, emocje, trudy codziennego życia kowboja – wszystko to jest opisane tak subtelnie a jednocześnie plastycznie, że praktycznie od razu wtopiłam się w książkę.

Mam też kilka uwag i pewne rzeczy mi się nie podobały. Najsłabszym elementem fabuły jest relacja Les i Luthera, która pojawia się z niczego i ze strony Les nie wydaje się wcale wiarygodna oraz szybkie wyjście z traumy Johna. Facet, który praktycznie oszalał, cierpiał na mutyzm, nagle w jednej sekundzie staje się znów logicznym i kompetentnym lekarzem, jakby ostatnie kilka lat w ogóle nie istniało.

Poza tymi drobnymi niedociągnięciami wszystko gra. Nie jest to na pewno typowy romans ale bardzo dobra książka o miłości. Czuć w niej klimat Dzikiego Zachodu, całość naprawdę dobrze się czyta, a wartka fabuła, interesujące postacie i dobre opisy sprawiają, że ta historia wciąga. Dla mnie jedna z lepszych opowieści, jakie ostatnio czytałam dlatego oceniam na 9/10.

PostNapisane: 4 marca 2020, o 00:26
przez Fringilla
Nie jest to na pewno typowy romans

Oj, proszę Cię :Dswego czasu klasyka klasyk, wyznaczająca nowe standardy lat 90. obok choćby Putney ;)

PostNapisane: 4 marca 2020, o 08:50
przez Szczypta_Kasi
Zapiszę sobie do przeczytania. Lubię książki, w których dużo się dzieje. Choć lekko odstraszają mnie wspomniane traumy, ale jeśli tylko autorka nie rozwodzi się nad nimi przez pół książki to może być dobrze.

PostNapisane: 4 marca 2020, o 12:09
przez Kawka
Fringilla napisał(a):
Nie jest to na pewno typowy romans

Oj, proszę Cię :Dswego czasu klasyka klasyk, wyznaczająca nowe standardy lat 90. obok choćby Putney ;)


Chodzi mi o budowę powieści. W typowym romansie jest jeden wątek miłosny i to na nim się skupia cała uwaga. W "Kowbojkach" jest to rozproszone, a wątek miłosny nie jest dominujący, bo najważniejsze są relacje pomiędzy siostrami.

PostNapisane: 4 marca 2020, o 12:13
przez Fringilla
Hmmmm... muszę pomyśleć... Mam wrażenie, że format jednowątkowy to specyfika harlekinowa, która dopiero jakieś 20 lat temu faktycznie zalała głównonurtowe romanse historyczne choćby na większą skalę...
Niech mnie ktoś poprawi :niepewny:

PostNapisane: 4 marca 2020, o 12:28
przez Kawka
Miało być jeden DOMINUJĄCY wątek, a nie że w ogóle typowe romanse są jednowątkowe. Za dużo skrótów myślowych chyba używam. :bezradny: Zazwyczaj akcja romansu kręci się wokół relacji między główną parą, choć oczywiście są inne wątki. W "Kowbojkach" głównie akcja skupia się wokół sióstr, ich przeżyć i ich wzajemnej relacji, równocześnie zaś jest prowadzony wątek miłosny Freddy i Dala, a dopiero potem wątki miłosne dwóch pozostałych sióstr. Mam nadzieję, że teraz wiadomo o co mi chodziło. :P

PostNapisane: 5 marca 2020, o 22:17
przez Fringilla
Ok, z tym się zgodzę ;)
Swoją drogą uważam Osborne za jedną z lepszych po prostu pisarek radzących sobie z budową opowieści (nawet jeśli nie jestem mega fanką samego języka).
Nie każda autorka by ogarnęła tę opowieść tak mimo wszystko składnie i wciąż romansowo.

Co mi przypomina swoją drogą o fenomenie prlowskich pisarek młodzieżowej literatury ;)

***
Na marginesie: I tutaj - z dużą ostrożnością i wcale nie do końca pewna - bym jednak wyjęła i przewietrzyła starą koncepcję:
Konstrukcja romansu nie może być zbyt skomplikowana, ponieważ to gatunek czytany w dużej większości przez osoby mega zmęczone.
A czytelniczy eskapizm polega nie tylko na potrzebie konkretnej treści, ale też uproszczonej na pewnym poziomie formy (aby się nie zgubić).
Ileż wątków w jednej narracji się da ogarnąć?

Cóż, literatura przez tysiąclecia była konsumowana w ramach dóbr luksusowych, i to raczej w tempie niezbyt szybkim z powodów bardzo wielu (i chęc kontemplowania, i świadomość, że jak szybko skończysz, to nie będzie prosto ot tak sięgnąć po kolejne dzieło :P
A postmodernistyczne zabawy z narracją - wiele wątków, skomplikowanych meta zagadek itp itd - to w ogóle konsumowane raczej przez niewielką grupę odbiorców o specyficznym trybie życia :D

PostNapisane: 8 marca 2020, o 16:02
przez Duzzz
Kawko, proszę podrzuć opinię do działu z recenzjami :prosi:

PostNapisane: 8 marca 2020, o 16:30
przez Kawka
Już nadrabiam Duzz.

PostNapisane: 4 maja 2021, o 11:57
przez Kawka
Maggie Osborne "Kobieta"

Samantha Kincade w wieku 11 lat przeżyła tragedię. Była świadkiem jak bandyci zgwałcili i zamordowali jej matkę, a ją samą postrzelili. Ojciec dziewczynki, nie mogąc sobie poradzić z tą traumą, popełnił wkrótce samobójstwo. Niekochana przez nikogo sierota wyrosła na twardą dziewczynę. Sam nienawidzi kobiecej słabości więc przybiera nową tożsamość i odtąd jako chłopak zaczyna życie łowcy nagród. Ma na tym polu liczne sukcesy ale jej nadrzędnym celem jest znalezienie i zabicie mordercy matki – Hannibala Cottwella. Nic nie jest w stanie przeszkodzić jej w zemście dopóki na jej drodze nie stanie Trace Harden – przyrodni brat Cotwella. On również szuka brata, z którym ma do wyrównania rachunki.

Dziki Zachód w wykonaniu Osborne to jest to, co lubię najbardziej. Urzeczona poprzednimi książkami autorki, po "Kobietę" sięgałam z prawdziwą przyjemnością, licząc na solidną dawkę przygody, emocji i płomienny romans w pioniersko – westernowym klimacie. Tym razem również się nie zawiodłam.

Ta dość sporej objętości powieść (397 stron), przeczytała się sama. Nie mogłam się wprost od niej oderwać. Głównie za sprawą bohaterki – walecznej, zadziornej Sam, która skradła moją sympatię od samego początku. Sam to babka z charakterem ale równocześnie wrażliwa i urocza. Świetnie zbudowana postać. U Osborne lubię to, że jej bohaterki rozwijają się w trakcie powieści, przechodzą duchowe i fizyczne metamorfozy, dojrzewają, potrafią przewartościować swoje życie, a wszystko to jest opisane z subtelnością i wrażliwością, dzięki czemu jest wiarygodne. Te bohaterki są prawdziwe, pełne wad i rozterek ale nigdy słabe. Podobnie bohaterowie. Trace to facet idealny w swej nieidealności. Ma uczucia, nie jest typowym, nudnym samcem alfa, których serwują inne autorki romansów. To człowiek z krwi i kości. Razem z Sam stanowią cudowną parę. Ich relacja jest delikatna, rozwija się powoli i stopniowo, wszystko między nimi ma sens i logiczne wytłumaczenie. Emocje narastają, czuć coraz większe napięcie seksualne między bohaterami i gdy w końcu trafiają razem do łóżka, nie ma się wrażenia, że sceny erotyczne są wciśnięte na siłę. Nie jest ich dużo ale są odpowiednio zaakcentowane i po prostu pasują do całości.

W tej książce praktycznie wszystko jest na swoim miejscu. Odpowiednio duża dawka różnorodnych emocji, opisów, tempo akcji, które nie jest ani za wolne ale też nie za szybkie, romans, przygoda i w tle Dziki Zachód. Autorka pozawala się opowieści rozwijać powoli, akcentując tylko drobnymi elementami przygodowymi rozwój wzajemnej relacji pomiędzy Sam i Trace'em. Warsztatowo naprawdę wszystko gra.

Uwielbiam wątek Dzikiego Zachodu, pościgi, strzelaniny, kowbojów, bezkresne prerie i zakurzone miasteczka. W tej książce czuć ten klimat namacalnie, a obrazowość opisów pozwala się zanurzyć w snutej historii.

Mimo że jest to z pozoru prosta historia, przygodowy romans dla odprężenia, to niesie ze sobą bardzo dobre i uniwersalne przesłanie. To kolejny plus tej historii, że nie jest jednowątkowa. Autorka pozwoliła nawet zajrzeć w głowę temu złemu i poznać jego motywację oraz, w pewnym sensie, go zrozumieć. Jej postacie nie są jednowymiarowe i płaskie. Są ludzkie.

To jest kolejny raz, kiedy nie umiem spojrzeć na książkę inaczej niż z zachwytem, krytycznie wytknąć jej wad, bo ta historia po prostu mnie zauroczyła i całkowicie pochłonęła. Dlatego moja ocena to 10/10.

PostNapisane: 6 maja 2021, o 19:58
przez Duzzz
poproszę do działu z recenzjami :prosi:

PostNapisane: 6 maja 2021, o 20:47
przez Irka1987
Tej autorki czytałam tylko "żony". Podobała mi się chociaż była cieżkawa w odbiorze. Jednak psychiki nie psuła. I z tego co widzę po postach tutaj to autorka często sięga po ciężkie tematy. I mimo,że tematyka traum miesza się z romansem to czytelniczka traumy nie dostaje.

PostNapisane: 7 maja 2021, o 01:00
przez Fringilla
Bo to cholernie trudne, tak wybalansować, więc w ogóle Osborne to Zjawisko Osobne ;)

Tak Osobne, że chyba jest jedyną znana mi autorką tego czasu i kalibru, która popełniła romans historyczny z Polką w roli głównej :lol:
I to w sumie bardzo przyzwoity...

PostNapisane: 7 maja 2021, o 08:31
przez Irka1987
Fringilla napisał(a):Bo to cholernie trudne, tak wybalansować, więc w ogóle Osborne to Zjawisko Osobne ;)

Tak Osobne, że chyba jest jedyną znana mi autorką tego czasu i kalibru, która popełniła romans historyczny z Polką w roli głównej :lol:
I to w sumie bardzo przyzwoity...


Jeśli mogłabyś sie podzielić tym tytułem Frin. Zajrzałabym do niego.

PostNapisane: 7 maja 2021, o 13:11
przez Kawka
Frin - romans historyczny z Polką napisany przez zagraniczną autorkę? Brzmi bardzo ciekawie, choć obawiam się, że to jeden z tych, nie wydanych w Polsce.

Irka - koniecznie nadrabiaj resztę, bo naprawdę warto. Osborne absolutnie fenomenalnie pisze o emocjach.

Duzz - już umieszczam.

PostNapisane: 4 listopada 2021, o 14:30
przez Kawka
Maggie Osborne "Złoto"

Low Down nigdy nie miała lekkiego życia. Osierocona, od dziecka tułała się po obcych domach i imała różnych zajęć, żeby przeżyć. W końcu trafiła do obozu poszukiwaczy złota, skuszona wizją bogactwa. Gdy wybucha epidemia ospy jako jedyna kobieta pozostaje w obozie i opiekuje się chorymi mężczyznami. Po wszystkim osadnicy chcąc się odwdzięczyć, proponują spełnienie jednego jej marzenia. Dziewczyna życzy sobie dziecka ale żaden z obecnych mężczyzn nie ma ochoty zostać dawcą nasienia. W końcu mężczyźni losują. Maks McCord zostaje wytypowany na ojca dla dziecka Low Down. Problem w tym, że w domu czeka na niego ukochana narzeczona, z którą za kilka tygodni ma wziąć ślub.

Maggie Osborne po raz kolejny mnie zachwyciła. Złoto to piękna historia o tym, że czasem coś, co z pozoru wydaje się karą i nieszczęściem, może przeistoczyć się w coś cennego jak złoto ale droga do zaakceptowania swojego losu i nauczenia się doceniania drobnych rzeczy, które daje nam życie, nie jest łatwa.

Urzekła mnie bohaterka – prosta kobieta o niezłomnym charakterze, która ma swój zestaw zasad moralnych i mocno stąpa nogami po ziemi. Jej siła, charakter, sposób bycia powodują, ze od razu się ją lubi, mimo że daleko jej do idealnej bohaterki romansu. Maks zaś, choć nie jest typowym amantem, ma zasady i jest honorowy, choć musi wybrać pomiędzy dwoma złymi rozwiązaniami. Oboje przechodzą przemianę i to jest jedna z największych sił tej książki. Osborne umie zbudować napięcie między bohaterami, wiarygodnie przedstawić ich wewnętrzne konflikty, motywację i sprawić, że się wierzy we wszystko, a przy tym robi to subtelnie i z wdziękiem.

Tłem historii jest życie na amerykańskim ranczu pod koniec XIX w. Choć wolę Osborne w bardziej westernowym wydaniu, to muszę przyznać, że opisy życia na farmie mi się podobały. Szybko weszłam w klimat i dałam się ponieść przedstawianej scenerii.

Choć nie ma w tej książce niczego spektakularnego, żadnych wielkich przygód i zaskakujących zwrotów akcji, to czyta się ją szybko i przyjemnie. Głównie dzięki umiejętnej grze na emocjach, ładnym, plastycznym opisom i bardzo dobrze wykreowanym bohaterom.

Osborne ma tak dobry styl, że potrafi zaciekawić książką, w której nie ma wielkich zaskoczeń. Jest to jedna z moich ulubionych autorek, bo potrafi bardzo dobrze oddać emocje i nie wychodzi to banalnie, tanio, sztampowo lub nudno. Poza tym, to kolejna jej powieść, w której nie potrafię znaleźć żadnego słabszego punktu, dlatego moja końcowa ocena to mocne 9/10. Na pewno wrócę do tej książki za jakiś czas i polecam ją każdej romansoholiczce z czystym sumieniem.

PostNapisane: 4 listopada 2021, o 15:52
przez kejti
czytałam w 2019, pamiętam co nieco i też mi się podobało, nawet zapisałam jako ulubione i że chcę mieć w papierku

PostNapisane: 4 listopada 2021, o 17:25
przez Fringilla
Zakręcona jestem, więc nie pamiętam: czy recenzowałam jej nowelę z polskimi bohaterami? :niepewny:

PS Tytuł wciąż legenda :P