Strona 380 z 382

PostNapisane: 13 października 2020, o 19:39
przez Papaveryna
I co z tym fantem zrobić?
Ja od jakiegoś czasu żałuję swoich zobowiązań, bo mnie one zwyczajnie blokują. Chciałabym teraz bez głupich myśli wziąć coś znanego i lubianego, gdzie wiem, ze nie czekają na mnie żadne pułapki :P
A tak offtopując - powtórzyłam parę miesięcy temu "Sztukę uwodzenia" Young, która zrobiła na mnie w 2015 duże wrażenie. I teraz już nie było takiego zachwytu. Trochę się zaczynam bać, że mi się wszystko odmienia. Może SEP już mi się nie będzie tak podobać?! Serio, czuję się zaniepokojona confused1

PostNapisane: 13 października 2020, o 22:08
przez Janka
Papaveryna napisał(a):Często gadałam, że nie potrafię powtarzać książek, ale bardzo bym chciała mieć czas, humor i motywację na ponowne przeczytanie niektórych książek SEP. Chyba w 2018 powtarzałam "Nie będę damą" i "Nikt mi się nie oprze", ale je mogłabym również, bo lubię mocno.
Większość SEP czytałam pierwszy raz w 2013, albo w 2014. Niby nie tak dawno, ale ostatnio strasznie mi się pamięć posypała.

Czytałam całą SEP po niemiecku na przełomie 2007 i 2008. Potem powtarzałam każdą co najmniej po dwa razy. W międzyczasie też niektóre przeczytałam po polsku. W tej chwili nie czuję żadnego niedosytu, ale chętnie przeczytałabym jeszcze te dwie, których jakoś dotąd nie czytałam ani razu ("Złota" i historyk) oraz ponownie zapoznałaby, się ze "Z miłości". Ale tym razem przeczytałabym ją oczami, na czym mi szczególnie zależy, bo poprzednio dwa razy zaliczyłam audiobooka, a on nie zostawił mi po sobie dobrych wspomnień.
•Sol• napisał(a):SEP chyba traci troszkę swoje magiczne moce pisarskie...

Bardzo się obawiam, że to jest prawdą. Ciągle mam skojarzenie z panią Chmielewską, która w pewnym momencie zaczęła czytelników wychowywać i nauczać zamiast nadal rozbawiać.

PostNapisane: 14 października 2020, o 17:32
przez •Sol•
te zobowiązania to potrafią nieźle zablokować.
Taka byłam ostatnio ostrożna, nie chciałam niczego nowego, a dziś się obudziłam z taką listą, że nie wiem, kiedy to się stało :evillaugh:

Janko, może tak być. Niestety, każdemu kiedyś mają prawo skończyć się pomysły, nawet najlepszym...

PostNapisane: 14 października 2020, o 21:35
przez Janka
Mnie bardziej martwi, że to nie pomysły się skończyły, tylko jej poczucie humoru.

PostNapisane: 14 października 2020, o 21:38
przez Papaveryna
Janka napisał(a):ponownie zapoznałaby, się ze "Z miłości". Ale tym razem przeczytałabym ją oczami, na czym mi szczególnie zależy, bo poprzednio dwa razy zaliczyłam audiobooka, a on nie zostawił mi po sobie dobrych wspomnień.

Ja czytałam w wersji papierowej. Mam czasem myśli, że warto spróbować kiedyś podejść jeszcze raz, ale pamiętam, że się bardzo męczyłam z czytaniem.

PostNapisane: 14 października 2020, o 21:41
przez Janka
Ja się raczej nie męczyłam, szło mi dobrze, tylko zabrakło mi w niej jakiegoś bum.
Cała akcja zapowiadała się tak, że można było się spodziewać jakiegoś ważnego dylematu albo konieczności udowadniania miłości ze strony bohatera, albo jakiejś innej bardzo ciekawej sytuacji. A tam się jakoś tak po prostu wszystko nijako rozmyło.

PostNapisane: 14 października 2020, o 21:45
przez Papaveryna
Mnie to naprawdę męczyło i nużyło. W niektórych książkach SEP mi poszczególne rzeczy nie pasowały, ale czytało się zazwyczaj znośnie, a to nie szło mi totalnie. Niezbyt dobrze wchodziła mi też książka o tej dziwnej babce, co na początku zaczęła robić striptiz.

PostNapisane: 14 października 2020, o 21:50
przez Janka
Striptiz? To chyba Jane, która chciała zajść w ciążę z głupim futbolistą? Czy jakaś inna jeszcze robiła?

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:04
przez Papaveryna
Nieee, to była ta cała Gracie z "Podróży do nieba". Nie lubię tej książki i ją niespecjalnie mam chęć powtarzać. Ale się jeszcze zobaczy.

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:08
przez Janka
Już wiem!!! No pewnie!
Całkiem zapomniałam.
To była ta gęś, która dała się rozebrać, bo nie mogła się odezwać, że nie po to tam przyszła.

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:19
przez Papaveryna
Potem
Spoiler:
Czułam się trochę zażenowana i to się kładło na mój odbiór.

I
Spoiler:

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:31
przez Janka
A ja bardzo lubiłam tę książkę. Szczególnie za scenę kulminacyjną, którą uwielbiam do dziś i chyba nadal uważam za najlepszą z wszystkich romansów SEP lub nawet z wszystkich romansów wszech czasów.
Akurat nie pamiętam żadnego zakończenia romansu, które zrobiłoby na mnie jeszcze większe wrażenie. Musiałabym się przyjrzeć książkom na półkach.

Nie przeszkadzały mi wady, choć je dostrzegałam. Dużo większe problemy miałam ze zgwałceniem Kevina, seksem w podwójnej prezerwatywie, seksem z Bożkiem Płodności albo z istnieniem żywego carewicza.

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:36
przez Papaveryna
Mnie jak się dobrze czyta, to potrafię przymknąć oko na różne głupoty. A kiedy nie czuję się komfortowo podczas lektury, będę wywlekać wszystkie głupotki. Końcówkę w Podróży przeleciałam po łebkach, bo miałam już totalnie dość tej książki.

"Włoskie wakacje" znowu całkiem przyjemne były, ale potem oszołomiasta końcówka z jakimś
Spoiler:
mocno zepsuła mi odbiór całości.

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:39
przez Janka
Mnie "Włoskie wakacje" męczyły albo nudziły przez większość czytania, więc ten seks na końcu przepełniony patosem był dla mnie już takim ostatnim gwoździem do trumny.

PostNapisane: 14 października 2020, o 22:51
przez Papaveryna
No to ja tak miałam właśnie z "Podróżą do nieba". Ale podczas czytania "Z miłości" na pewno było gorzej.
Jeszcze przy "Panna młoda ucieka" czułam się źle i było mi smutno.

PostNapisane: 14 października 2020, o 23:11
przez Janka
Mnie "Panna młoda" strasznie zrobiła w konia. Zmyliła mnie okrutnie.
Jak skończyłam czytać, to byłam tak bardzo szczęśliwa, ale tak aż niewyobrażalnie-maksymalnie szczęśliwa, że potem trwało kilka tygodni, zanim do mnie dotarło, że całe to wielkie szczęście wynikło z tego, że ją wreszcie skończyłam, a nie z tego, że treść mnie aż tak uszczęśliwiła.

Natomiast początek i koniec faktycznie mi się podobały i podobają do dziś. Tylko ten cały środek był okropnie męczący, nudny i do niczego.

PostNapisane: 14 października 2020, o 23:25
przez Papaveryna
A masz coś takiego czasem, że zaczynasz książkę autorki, którą znasz, w sumie lubisz, wiesz mniej więcej jakich emocji się spodziewać, a czujesz się nie tak, jak sobie wyobrażałaś?
Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłam. Ale właśnie z Panną tak miałam. Czytałam ją chyba z niewielkim odstępem po "Nie będę damą" i "Nikt mi się nie oprze" i stąd pewnie moje założenie, że będzie raczej lekko i zabawnie. A potem cały czas mi coś nie grało. Z innymi autorkami też tak mi się zdarzało, że nie mogłam się wgryźć do końca i czasem aż cała w środku 'chodziłam' z nerwów.

PostNapisane: 14 października 2020, o 23:32
przez Janka
Miałam to teraz z najnowszą SEP o tańczeniu. To było kompletnie coś innego, niż wszystko, co było dotąd w jej książkach. We wszystkich poprzednich czasem mogło być nudno lub wkurzająco, ale to wszystko da się łyknąć, natomiast tym razem SEP całkowicie i definitywnie przegięła.

PostNapisane: 15 października 2020, o 03:01
przez Papaveryna
Przy tym, to ja prawdopodobnie dostałabym bólów brzucha. Albo bólów porodowych nawet - to tylko taki czarny humor, jak coś :shades:

PostNapisane: 15 października 2020, o 21:34
przez Janka
W tej chwili zaczęłam się dziwić, dlaczego ja nie dostałam żadnych bólów przy czytaniu. Przecież aż się prosi, żeby dostać, a ja, gapa, tego nie zauważyłam.
Jak teraz dostanę to już musztarda po obiedzie.

PostNapisane: 25 stycznia 2021, o 00:57
przez Janka
Drogie Dzieci, a teraz zagadka:
Co widać na załączonym obrazku?

Obrazek

Kto zgadnie, ten dostanie lizaka, ale będzie musiał sam go sobie kupić, bo tak będzie najprościej.

PostNapisane: 28 stycznia 2021, o 04:24
przez Janka
Za późno. Czas minął. Nikt nie wygrał lizaka.

Mam jeszcze jedną informację: pani SEP od kilku miesięcy została YouTuberką.
Adres jej kanału:
https://www.youtube.com/channel/UCbguJ0URh-Z8nK28-OUl7WA
W tej chwili jest dodanych 28 filmików. Nie mam pojęcia, czy są fajne, bo żadnego jeszcze nie oglądałam.

PostNapisane: 2 sierpnia 2021, o 16:51
przez Kawka
Susan Elizabeth Phillips "Panna młoda ucieka"

Lucy – adoptowana córka pani prezydent - zawsze była grzeczna i ułożona. W dniu ślubu robi jednak szaloną rzecz – ucieka sprzed ołtarza, zostawiając swego idealnego niedoszłego męża, rodzinę i przyjaciół w szoku. Wsiada na motocykl nowo poznanego człowieka i jedzie z nim w nieznane.

Miałam naprawdę spore nadzieje w związku z tą książką. Znana i ceniona przeze mnie autorka, zapowiadająca się ciekawie akcja, rozwinięcie historii z "Nikt mi się nie oprze", co może pójść nie tak? A jednak coś nie zagrało. Do tego stopnia, że czytałam tę książkę ponad dwa miesiące, w bardzo krótkich fragmentach, po czym szybko zasypiałam znudzona.

Po pierwsze – fabuła. Po dość wciągającym początku, zaczęła się wlec niemiłosiernie. Nie działo się nic ciekawego, zarówno na poziomie emocji jak i w warstwie wydarzeń. Lucy i Panda snują się przez całą powieść bez celu, jakby z przymusu. Towarzyszą im na szczęście inne postacie, które odrobinę ożywiają akcję ale i tak nie robi się przez to ciekawiej. Najlepszym wątkiem, według mnie, jest historia Temple, choć też nie porywa nadmiernie.

Chemii między Pandą i Lucy praktycznie nie ma. Owszem, czasem uprawiają seks, trochę się podroczą ale wszystko to jest takie bezpłciowe i rozmemlane. Nie iskrzy, nie ma pełnych humoru wojen na słowa, jak w innych książkach autorki, nie ma tej lekkości stylu SEP. Wszystko jest zaledwie poprawne.

Historie poboczne są w porządku ale czasem miałam wrażenie, że autorce brakowało sensownego pomysłu na rozwój uczucia głównej pary i musiała nadrabiać to wątkami pobocznymi.

Ta historia była trudna w czytaniu. Nic nie ciągnęło akcji do przodu, nie miałam wrażenia, że za moment wydarzy się coś ciekawego albo jakiś zwrot akcji popchnie fabułę w inną stronę. Wszystko było takie przewidywalne. Za spokojne, zbyt ułożone, po prostu nudne.

Choć lubię SEP ta książka mnie uwierała. Trudno mi było ją dokończyć. Nie miałam ani jednego momentu, gdy poczułam, że mogę się utożsamić z którymś z bohaterów, a to jedna z zalet tej autorki, że potrafi stworzyć pasjonujące postacie, żywe, pełne wigoru, sprzeczności, ludzkie i bliskie czytelnikowi. A tutaj – wyszło jakoś papierowo i mdło.

Gdybym miała napisać czego mi najbardziej brakowało podczas czytania, to zdecydowanie emocji. A brak emocji w romansie, to najgorszy grzech. Dlatego moja ocena końcowa to 5/10. Nie jest to chyba najsłabsza książka SEP, którą miałam okazję czytać ("Laleczka" wciąż na pierwszym miejscu), ale zdecydowanie największe rozczarowanie ostatnich miesięcy.

PostNapisane: 4 sierpnia 2021, o 17:44
przez •Sol•
Ach ta Panna młoda :D
i ta laska, co się odchudzała :D
Niby pamiętam, że ta książka nie była dla mnie najgorszą SEP (tu prym wiedzie Z miłości), ale jednak niewiele poza laską na diecie niewiele kojarzę...

A Laleczki nie czytałam. Tyle razy pisałyście, że to zło, że chyba nie mam ochoty tego zmieniać :D

PostNapisane: 24 sierpnia 2021, o 09:34
przez kejti
nawiązując do gosiurkowe polecanki
sporo czasu minęło odkąd czytałam SEP ale w sumie po sprawdzeniu na Goodreads to
1. Arena
2. Kandydat na ojca
3. Urodzony uwodziciel

I w sumie pamiętam te 3 książki pół na pół, o tyle dobrze że nie wyparowały jak co niektóre

a Pierwsza dama mam w polecance od Hobbitka