Teraz jest 22 listopada 2024, o 18:16

Susan Elizabeth Phillips

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 września 2017, o 18:35

Ancymmonnekk napisał(a):Uff, ale to dobrze, że miał jakieś normalne imie.

Poszłam sobie sprawdzić w pierwszym poście, bo tak mówimy na niego Panda i Panda i w końcu zapomniałam, że mu było Patrick.
A dokładnie się nazywał Patrick Shade.
Papaveryna napisał(a):Ancymonku, ja z Uwodzicielem mam kłopot i zachwytów nad nim nie podzielam :P

Bardzo mnie to cieszy, bo to znowu potwierdza moją starą teorię, że każda czytelniczka co innego ceni w książkach SEP i nie jest łatwo znaleźć dwie osoby, które by miały dokładnie takie samo zdanie o jej książkach.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 19 września 2017, o 18:38

Dokładnie. Z książkami SEP tak właśnie jest :)

A ja nawet pamiętałam jak mu było na imię :)
Ej, a czemu on właściwie miał taką ksywkę. Było to wyjaśnione?
Bo przecież to debilne. Równie dobrze mogło być na przykład koala :evillaugh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 września 2017, o 18:42

No właśnie, pewnie było wyjaśnione, czy ktoś pamięta?

Mnie jego ksywka nie przeszkadza a nawet mi się podoba. Mój przedostatni laptop, który kupiłam w trakcie czytania i był biały z małymi dodatkami czarnymi, dostał po nim imionko Panda. I nawet kupiłam mu szmatkę do czyszczenia ekranu w kształcie misia Pandy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 19 września 2017, o 18:47

Jakoś mi to miano nie pasuje do faceta - bohatera romansu. Ale może się czepiam głupoty :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 września 2017, o 19:08

Bo jest w nim jakaś miękkość. A tu mężczyzna pierwszego gatunku, do tego żołnierz. I pozujący na czarny charakter.
A potem, pach!, nie nazywa się Lucyfer, tylko Panda. No obciach!
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 19 września 2017, o 20:21

W Pannie młodej nie było wyjaśnione. W ogóle nie było dyskusji dlaczego. Owszem Lucy powiedziała że to debilne, ale nie ciągnęła tematu.
Najbardziej mnie rozwaliło jak przyjechała na wyspę i się w barze pytała o gościa, na którego wołają Panda. Mi przez gardło by nie przeszło.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 września 2017, o 20:31

Może się mylę, ale wydaje mi się, że w amerykańskich filmach żołnierze mają często durne ksywki, właśnie takie kontrastowe i niepasujące.
W filmie "Full Metal Jacket" mieli straszne, ale tam specjalnie chodziło o poniżanie ich ksywkami. W filmie "Platoon" był Bunny. Jak się porówna z nimi, to Panda brzmi wręcz bardzo męsko.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2086
Dołączył(a): 28 listopada 2014, o 19:46
Ulubiona autorka/autor: Garwood, SEP, McNaught i wiele innych...

Post przez rewela » 19 września 2017, o 20:40

Losie, czy to tylko ja jestem taka bezkrytyczna jeśli chodzi o SEP? ;) z żadną książką tej Pani nie miałam problemu podczas czytania, no może przy Słodkiej jak miód nie mogłam modlitwy do Disney'a przetrawić i trzy podejścia robiłam, a to był początek książki więc jest mi wybaczone, bo jak już poszło dalej, to tak, że Słodką.. w jedną noc pochłonęłam :P

Uwodziciela jak co czytam z Wami :) i to na pewno, nie tak jak w przypadku Pierwszej damy, bo Blue Bailey jest zaczepista! no i Dean :D i April i Jack :D kocham tę książkę! z 4 razy czytałam :)

a teraz przy Mojej pierwszej gwieździe tak się wkręciłam, że dziś zmieniłam znów dzwonek w telefonie na Buffy :P siła oddziaływania :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 19 września 2017, o 20:48

rewela napisał(a):Uwodziciela jak co czytam z Wami :) i to na pewno, nie tak jak w przypadku Pierwszej damy, bo Blue Bailey jest zaczepista! no i Dean :D i April i Jack :D kocham tę książkę! z 4 razy czytałam :)

Oj tak. Oni wszyscy byli cudowni. A Deana chętnie przyjmę żywego.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 września 2017, o 16:03

ale że taki twardziel się zgodził na taką ksywę :P
Janka napisał(a):Może się mylę, ale wydaje mi się, że w amerykańskich filmach żołnierze mają często durne ksywki, właśnie takie kontrastowe i niepasujące.
W filmie "Full Metal Jacket" mieli straszne, ale tam specjalnie chodziło o poniżanie ich ksywkami. W filmie "Platoon" był Bunny. Jak się porówna z nimi, to Panda brzmi wręcz bardzo męsko.
pierwsze słyszę. Ale może... Żeby im ego nie urosło do zatrważających rozmiarów :P

Uwodziciela uwielbiam ogromnie i powtarzałam już tyyyyle razy ;)
ale pewnie skuszę się jeszcze raz a co ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 20 września 2017, o 16:05

Bym go sobie od razu powtórzyła, ale nie mogę, bo inna książka czeka.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 września 2017, o 16:11

no nie, ja też póki co nie mogę bo mam kolejkę ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 20 września 2017, o 16:12

Życie jest ciężkie!
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3456
Dołączył(a): 24 kwietnia 2017, o 10:53
Lokalizacja: Pyrlandia
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer, Judith McNaught, Lisa Kleypas, SEP

Post przez Ancymonek » 22 września 2017, o 10:26

Wczoraj skończyłam Panna młoda ucieka i zdecydowanie popieram Cię Kasiu w stwierdzeniu, że strasznie niespójna jest ta książka. A ciągnie się w nieskończoność, jak rozpuszczony ser żółty, ale nie jest tak smaczna. Środek totalnie bym przeorała (tak jak wspominała już Janka), wywaliła babę co się wiecznie odchudzała i bardziej uwypukliła romans drugoplanowy i byłoby jak dla mnie o nieeeebo lepiej.
Uwaga, lekkie spojlery

To nie była zła książka. Spodziewałam się czegoś gorszego, a dostałam całkiem interesującego bohatera (który mógłby się obyć bez tej ksywki, która nie wiadomo w ogóle skąd się wzięła), bohaterkę, ktora może już tak nie urzekała jak w Pierwszej Damie, ale czasem odnajdywałam w niej jeszcze tą zbutnowaną i odważną nastolatkę (szkoda tylko, że czasem miałam wrażenie, że te jej zachowania są trochę na siłę - bo przecież ona nadal ma to coś w sobie i trzeba o tym przypomnieć). Ale ilość wątków, postaci, historii, była tak duża, że mój mały rozumek nie ogarniał. Za dużo jak na jedną książkę.

Para drugoplanowa mnie urzekła, tylko czemu, kurde czemu ich tak SEP spłaszczyła i potraktowała ich "finał" tak po łebkach? Nie lubimy się, potem ona chce a on udaje, że nie a potem dramat i olśnienie. Zdecydowanie nie było to jak dla mnie w żaden sposób wiarygodne, a szkoda.

Co do baby wiecznie odchudzającej się to rozumiem, że miała być powodem dla którego Panda wrócił na wyspę. Ale na Boga, nie mogła być to jakaś młoda gwiazdka filmu/muzyki/sportu, zagubiona i potrzebującą pomocy? Musieliśmy dostać idiotkę, która była tak irytująca, że aż bolało?

Co do Lucy i jej znawstwa wszystkich (!) dzieci i ich problemów - tego też nie kupiłam. Ok, można być dobrym, w tym co się robi, zwłaszcza, kiedy jest to podparte jakimiś konkretnymi przeżyciami i doświadczeniami, ale to zakrawało jak dla mnie jako nieomylność i robienie na siłę z bohaterki "obrońcę uciśnionych".

Finał historii, ten finał, który tak uwielbiam u SEP był jak dla mnie również lekko rozczarowujący. Lucy miała plan, ale tak na dobrą sprawę nie mam pojęcia co chciała osiągnąć, bo dla mnie ten plan się kupy nie trzymal.

Jak na SEP, od której wymagam jakby więcej, średnio. Nie beznadziejnie, ale średnio :czeka:

Kusicie mnie tym Urodzonym uwodzicielem, ale to dopiero w październiku bym mogła jakby był ktoś chętny :P
"(...)Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci(...)"

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 22 września 2017, o 10:47

Czyli jesteśmy wszystkie mniej więcej zgodne. Nie ma co liczyć na wojnę :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2017, o 10:54

Ancymmonnekk napisał(a):czasem odnajdywałam w niej jeszcze tą zbutnowaną i odważną nastolatkę (szkoda tylko, że czasem miałam wrażenie, że te jej zachowania są trochę na siłę - bo przecież ona nadal ma to coś w sobie i trzeba o tym przypomnieć)
to jest właśnie to.
Ona jakby momentami sobie przypominała że ma być nieokiełznana ale ta cecha przestała być naturalna.
Ancymmonnekk napisał(a):Para drugoplanowa mnie urzekła, tylko czemu, kurde czemu ich tak SEP spłaszczyła i potraktowała ich "finał" tak po łebkach? Nie lubimy się, potem ona chce a on udaje, że nie a potem dramat i olśnienie. Zdecydowanie nie było to jak dla mnie w żaden sposób wiarygodne, a szkoda.
dlatego mówiłam że to mogłaby być para pierwszoplanowa ;)
Lucy i Panda zmieściliby się na drugim planie a to rozwinąć, dopisać, podbić jakimiś szczegołami i byłaby baja ;)

Panna młoda jest średnia. Po prostu średnia, a SEP powinna być wybitna.
Zwłaszcza że wzięła Lucy którą lubi sporo ludzi.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2017, o 10:57

Ancymmonnekk napisał(a):Środek totalnie bym przeorała

Należałoby nie tylko przeorać, ale jeszcze zasiać coś, co naprawdę by wyrosło. Może nawet nawozić, bo pani SEP o wszystkich tych pracach zapomniała.
Ona była bardzo zadowolona z siebie po skończeniu tej książki, więc może ma za dużo pochlebców wokół siebie, albo fanki już ją za bardzo rozpieściły, dlatego się nie przyłożyła.
Ancymmonnekk napisał(a):Kusicie mnie tym Urodzonym uwodzicielem, ale to dopiero w październiku bym mogła jakby był ktoś chętny :P

Ja jestem, ale nie wiem, czy nie odłożę powtarzania na później, jeśli mi coś innego wpadnie w ręce, co mnie zaciekawi.
•Sol• napisał(a):dlatego mówiłam że to mogłaby być para pierwszoplanowa ;)
Lucy i Panda zmieściliby się na drugim planie a to rozwinąć, dopisać, podbić jakimiś szczegołami i byłaby baja ;)

Oj nie, ja tak nie chcę. Jak już, to niech oni mają swoją książkę, ale Lucy i Panda zasłużyli na własną. Jedynie by się im przydały jakieś przygody lub zawirowania w środku, zamiast użerania się z babą.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2017, o 11:00

Urodzony uwodziciel w piździerniku może być. Ale na konkretną datę się póki co nie umawiajmy ;)

Janko, Lucy i Panda się nie sprawdzili jako pierwszoplanowa stąd mój pomysł żeby byli drugoplanowi. Wtedy nie byłoby baby, dałoby się im jakąś jedną przygodozawirowanie i wyszłoby o wiele lepiej.
Albo zrobić coś czego SEP nigdy nie robiła - dwie równorzędne pary, pół na pół. Wtedy uniknęłoby się głupot i odchudzającej się baby.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2017, o 11:05

Ale ta druga para nie zasłużyła na bycie pierwszoplanową, bo nikt nie uwierzy w ich HEA. Przecież kiedyś temu facetowi muszą spaść klapki z oczu i zauważy, że ona nie pokochała jego, tylko jego pieniądze i jego chęć pomocy. Tam jest rozwód zaprogramowany już przed ślubem.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 22 września 2017, o 11:15

Heh, masz rację Janko. Trochę trudno uwierzyć w bezinteresowność Bree. Ale coś mi się wydaje że Mike to będzie przy niej trwał za wszelką cenę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2017, o 11:22

On może będzie chciał trwać, ale jak jej się dziecko usamodzielni, to będzie mu trudniej zanleźć kartę przetargową.
Ona może się też zakochać w kimś innym i go porzucić, albo go zdradzać i tym go wkurzyć.
Nawet nie chcę się zastanawiać, co by było, gdyby on np. na coś zachorował i potrzebowałby opieki, bo wtedy chyba by mu szybciej uciekła, niż on by zdążył wymówić nazwę choroby.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2017, o 11:27

ależ macie złe zdanie o Bree.
On się mógł zmienić a ona nie? Ona się nie mogła zakochać?
Po premierze też siadłyście na Bree a ja jej broniłam. Bo dla mnie on mógł sie okazać miłością jej życia ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2017, o 11:29

Ona jest typem kobiety "na dobre i na złe", ale tylko w wersji jej złe i jego dobre.
•Sol• napisał(a):ależ macie złe zdanie o Bree.

"Bo to zła kobieta była...", jak powiedział klasyk.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2017, o 11:31

dlatego właśnie to powinien być wątek co najmniej pół główny. Wtedy SEP rozwinęłaby tę przemianę uczuć, przemianę Bree i uwierzyłybyście że ona naprawdę potrafiła pokochać Mike'a ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2017, o 11:37

Nic z tego, ja nie uwierzę.
Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość