A ja sobie teraz tak dumałam co mi tam przy końcu z tym
Uwodzicielem nie poszło i chyba wreszcie wiem...Zaraz pewnie ktoś się mnie czepnie,ale trudno,taka moja rola...Wychodzi na to,że to przez Deana...Pierwsza sytuacja to ta z przyjaciółmi,przy których olał Blue...Ja sobie to kompletnie inaczej zapamiętałam i prawie całkowicie go tam wybieliłam,ale teraz nie spodobał mi się jego postępek...Jego tłumaczenie też do mnie nie przemówiło,bo chyba sam nie wiedział tak naprawdę czemu to zrobił...Druga sprawa to sytuacja z testem ciążowym,której nie pamiętałam w ogóle.Po sprawie rozmawiał z Jackiem i zwierzył się,że od razu zaczął rozmyślać o alimentach,jak zabezpieczyć ich na przyszłość i jak ukryć przed światem istnienie dziecka...Tutaj niby zależało mu bardzo na Blue,chcial ją przy sobie zatrzymać i złościł się kiedy próbowała od niego uciekać,ale jakby była w ciąży to w pierwszym odruchu sam chciał brać nogi za pas.Oczywiście rozumiem,że kompletnie nie czuł się gotowy zostać ojcem i nie twierdzę,że miał skakać pod sufit,ale był już w takim wieku,że świat by mu się nie zawalił jakby miał dziecko,a ta myśl z ukrywaniem jego istnienia...
Myślę,że jakby Blue naprawdę była w ciąży to nie zrobiłby żadnej z tych głupich rzeczy,ale sam fakt że rozważał to chociaż przez chwilę...Zwłaszcza po tym co sam przeszedł w dzieciństwie,bo rodzicom co innego było w glowie. I potem jeszcze ten wyjazd na dwa miesiące,żeby sprawdzić czy Blue nie ucieknie...Może to i było sensowne,ale jakoś tak...
W
"Idealnej parze" Dean był super i w swojej książce też przez większość czasu,więc sobie go trochę wyidealizowałam.Te sytuacje sprawiły że odrobinę się na nim zawiodłam,słabo mi się o już potem czytało i nie zachwycało mnie jak wcześniej.
Nadal uważam,że najfajniejsi są Gabe i Kevin.Dean może dostać trzecie miejsce
Co do wkurzających spraw...
"To musiałeś być ty" - tutaj zdecydowanie drażnił mnie Dan,jego ekscentryczne zabawy z ex żonką i to że chciał łapać kilka srok za ogon.Nie podobało mi się również,że bardzo długo uważał Phoebe za blond idiotkę,a sam był przygłupim,wrzaskliwym burakiem.Było też kilka nieścisłości w zachowaniu bohaterów,a pierwsza połowa książki trochę nudna.
"Podróż do nieba" - najbardziej wnerwiająca bohaterka,która myślała w kółko tylko o tym,że jak Bobby Tom jej nie przeleci to umrze jako dziewica.Nie umiała się postawić kiedy wzięli ją za striptizerkę i kazali rozbierać,a po pijaku sama rozebrała się przed Bobbym Tomem i namawiała go na seks...Potem całkiem się pozbierała,ale niesmak mi pozostał.Książka całościowo nieciekawa,ani się nie wzruszyłam ani nie uśmiałam.Jeszcze była jakaś aktorka,która miała małe dziecko i mleko jej z cycków ciągle leciało
Tak teraz dochodzę do wniosku,że to chyba ta para drugoplanowa pozwoliła mi przez to przebrnąć
Bobby Tom oczywiście był całkiem ok,ale może jakby dostał inną panią do kompletu bardziej bym go doceniła.
"Kandydat na ojca" - tutaj niewiele mnie wkurzało i bardzo mi się ta książka spodobała.Cala polubiłam,a jego obsesja co do wieku kobiety tylko mnie śmieszyła.W sumie Jane paskudnie go wykorzystała i nie znając go z góry założyła sobie że jest przygłupem więc nawet trochę mu współczułam
Nie do końca przemówiła do mnie przyczyna problemów małżeńskich pary drugoplanowej,ale ogólnie byli całkiem sympatyczni.
"Odrobina marzeń" - ta książka również bardzo mi się podobała,a nie strawiłam jedynie wrednego i oślizłego Pana Pastora z obsesją na punkcie dup i cycków.Jego nagła miłość do Kristy absolutnie mnie nie przekonała...Cal tutaj aż tak mnie nie denerwował.
"Natchnienie" - bardzo polubiłam Kevina i Molly,ale książka całościowo mnie do końca nie powaliła.Sama nie wiem czemu
Niezbyt spodobało mi się to,że Molly wlazła Kevinowi do łóżka,wkurzały mnie te wiecznie napalone dzieciaki instruujące innych w kwestiach seksu,para drugoplanowa jakaś niedopracowana była...
"Idealna para" - Heath,który dla mnie był kompletną dupą wołową.