Papaveryna napisał(a):Chyba po prostu się na niego uparłam.Może przy kolejnym czytaniu mi się zmieni,ale raczej nie...Nie lubię go i mi nie leży.
Ja go lubię za ten stoicyzm. Robi swoje, a byle czym się nie przejmuje.
Desdemona napisał(a):to co Winnie zrobiła na przyjęciu było paskudne...wredne i okrutne....mimo że na końcu zrehabilitowała się to ten moment jednak rzutował na jej postać...
Mnie na Winnie wprost brak słów.
A gdyby to nie Sugar Beth była kelnerką na przyjęciu, tylko ktoś obcy, to co by to znaczyło? Że ona uważa, że można zwalać widelce i czekać, żeby się schylała służąca? Jak niewolnica?