Teraz jest 2 października 2024, o 00:27

Susan Elizabeth Phillips

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 21 września 2013, o 18:02

Chyba będę musiała dokonać zmiany w przynajmniej jednej ankiecie.
Chcę wymienić jednego z golfistów na Colina.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 21 września 2013, o 18:19

Lilia napisał(a):
Janka napisał(a):Heatha podejrzewam o arogancję, bo miał ksywkę Champion. Taka ksywka musi działać podwójnie. Po pierwsze z czegoś się wzięła, czyli ma prawo uważać się za super gościa, bo coś już osiągnął w przeszłości. Po drugie działa cały czas na psychikę, że skoro ma taką ksywkę, to nadal jest świetny.

Champion to nie ksywka, ale jego zamerykanizowane nazwisko Campione.

Szkoda, bo to całkowicie burzy moją teorię.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 00:01

Skończyłam "Czyż ona nie jest słodka".Od razu mówię,że mi się podobało :wink:
Nie pałam aż taką żądzą mordu w stosunku do Winnie jak Wy.Jakoś ani mnie grzeje,ani ziębi.Nie wzbudza gorących uczuć,ale też nie nienawidzę jej jakoś specjalnie.Jak pisałyście o niej myślałam,że była o wiele,wiele gorsza.Nie bronię jej broń Boże,uważam nawet,że Sugar niepotrzebnie się z nią pogodziła.Jakoś wkurzała mnie ta ich siostrzana miłość po latach.Takie sztuczne to było.
Dla mnie Winnie i ten jej chłystek nie reprezentowali sobą nic ciekawego,więc nie traciłam zdrowia i czasu na rozmyślanie o nich :P

Sugar,boska kobieta.Bardzo ją polubiłam,chociaż gdy na początku wspominała czasy swojej młodości nie myślałam o niej dobrze.Później zdobyła moją sympatie i uznanie.

Pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie Colin.Nie spotkałam jeszcze takiego faceta u SEP. Taki ciemny, mroczny, artystyczny,z długim nochalem :P Szok po tych wszystkich sportowcach :P
Jak to mówi facet z reklamy Sprite'a: W życiu trzeba być oryginalnym,prawdziwym,twardym facetem,a nie jakimś lamusem.
Dla mnie Colin zdecydowanie był oryginalnym,prawdziwym i twardym facetem.A Ryan lamusem :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 00:28

Po pierwszym przeczytaniu książki też jeszcze Winnie jakoś mocno mi nie przeszkadzała, ale po każdym następnym coraz bardziej. A Ryana najpierw baaardzo lubiłam i musiałam dorosnąć do tego, żeby przestać. I nadal mi trochę żal, bo on jest taki ładny.
On nie jest złym człowiekiem, tylko płytkim. Chce mieć święty spokój, nie przesadza z emocjami, starcza mu letnia miłość. Kiedyś się sparzył, teraz dmucha na zimne. Kilka dni temu sama na nim psy wieszałam, teraz bym go utuliła, żeby się nie martwił, że o nim tak brzydko się tu u nas pisze. O takich ludziach mówi się, że to porządny człowiek. Jedyne, co mu w życiu nie wyszło, to układy z żoną. Ale tylko z punktu widzenia tej żony, bo z jego strony musiało być cudownie: goła żona jak niewolnik zawsze pod ręką, żadnych kłótni w domu i rzucania garami, żadnych obowiązków domowych, wszystko "samo się" posprząta i popierze, świetna praca, dobre stanowisko, szacunek wszystkich mieszkańców, przyjaźń z Collinem, no życie jak w bajce. A potem nagle wraca Sugar Beth i żona mu się ni stąd ni zowąd buntuje. Biedny Ryanik. Musi się teraz wysilać, żeby mieć tak dobrze, jak kiedyś.

Doszła mi następna książka, którą bym chciała powtórzyć.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 00:31

Janko,a czemu za kolejnym razem Winnie mocniej Ci podpadła?

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 00:43

Bo coraz wyraźniej widziałam jej podły charakter.
Gdy się czyta pierwszy raz, to nie uważa się Sugar Beth od samego początku za wspaniałą i cudowną dziewczynę. Trzeba się do niej przekonać, a w tym czasie jest się raczej bezstronnym dla innych, też dla Winnie. Przy każdym następnym czytaniu już nie ma tego efektu. Się kocha Sugar Beth już od pierwszej strony i można bardziej krzywo spojrzeć na jej wrogów. A wtedy lepiej widać, co z nich za ziółka.
Na przykład te głupie krowy, jej dawne przyjaciółki! Ona im nigdy nic nie zrobiła. One absolutnie nie miały prawa mieć o niej złego zdania, nie lubić jej albo się na niej mścić. Na początku przy pierwszym czytaniu o tym nie wiemy, przy drugim już nie damy się im nabrać na górnolotne stwierdzenia, tylko od razu wiemy, że
Spoiler:
bez sensu, żeby się podlizać Winnie. To one zasłużyły na zemstę, bo są zdrajczyniami. Tak nie zachowują się przyjaciele.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 00:55

No właśnie ja po pierwszym czytaniu też nie uważam,że miały powody żeby aż tak jej nienawidzić.Niby mówiły,że zerwała przyjaźnie i odwróciła się od nich.Mogły jednak z nią później normalnie porozmawiać,wytłumaczyć że poczuły się skrzywdzone i odrzucone,a nie od razu knuć.Tak samo dziwne dla mnie było,że Winnie została ich liderką.Co z tego,ze była najbogatsza w mieście.Przecież kiedyś jej nie lubiły i taktowały podle.To chyba też miała być zemsta.
Tak samo z Ryanem.Rozumiem,że Winnie się w nim podkochiwała.Później przyznała się,że specjalnie się nie zabezpieczyła,żeby zajśc w ciążę i zmusić go do ślubu.Traktowała go jak laleczkę,latała,obsługiwała,żeby tylko mu się przypodobać.A potem wielkie odkrycie i pretensja,że mąż nie zapomniał o Sugar :zalamka:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 01:13

Very, mnie się coś kołacze, że Ryan proponował Sugar Beth odgrzewanie starej miłości. To było w restauracji, on się do niej dosiadł. Tak coś mi się kojarzy. Było tak?

(Możliwe, że coś plączę i to Collin się do niej dosiadł. I możliwe, że drugie coś mi się plącze i Ryan niczego takiego nie proponował.)
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 01:20

Tak.Ryan się do niej dosiadł.Tylko nie wiem czy coś jej proponował czy tylko wspominał dawne czasy :mysli:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 01:38

Mnie tak chodzi po głowie, że to nie było jakoś całkiem wprost, tylko taka gadka szmatka, potem Sugar Beth to zasugerowała, ale tylko go prowokowała i testowała, a on się na to złapał i zgodził, ale zaraz się zorientował, że ona go wpuszcza w maliny i się szybko wycofał.
Taką scenę mam w oczach.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 01:57

Kurczę,sama nie wiem jak to zinterpretować.On zapytał czy pamięta jak im było razem i czy w ogóle pomyślała o nim przez cały ten czas.Ona była z nim szczera,ale nie miała ochoty na rozmowę i szybko się zmyła.Jakoś tak to było.Muszę jeszcze raz prześledzić ten fragment.Może tam było jakieś ukryte dno tylko ja nie zwróciłam uwagi.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 01:58

Albo nie było dna, tylko ja sobie dośpiewałam.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 02:24

"Ryan spałaszował kanapkę i pociągnął łyk piwa.
- Myślałaś o Parrish po wyjeździe?
- Starałam się nie myśleć.
- Pamiętasz, jak planowaliśmy stąd wyjechać? Przenieść się do dużego
miasta i odnieść sukces?
- To ty miałeś odnieść sukces. Ja zamierzałam głównie chodzić na zakupy.
Colin byłby tym rozbawiony, ale Ryan zdawał się ledwie ją słyszeć. Nawet
jako dzieciaki nie mieli takiego samego poczucia humoru. Jego poczucie
humoru było zawsze bardziej dosłowne. Tak samo jak Winnie. Zadarł kciukiem
brzeg etykietki na piwie.
- Czy kiedykolwiek myślałaś o mnie?
Dopadło ją znużenie po drugim dniu. Westchnęła.
- Idź do domu, Ryan. A jeszcze lepiej będzie, jak ja pójdę.
Odłożyła serwetkę i zaczęła się podnosić, ale ręka Ryana przeleciała nad
stolikiem, chwytając ją za nadgarstek.
- Myślałaś?-powtórzył.
Nie była w nastroju na takie atrakcje. Wyrwała rękę.
- Myślałam o tobie cały czas - odparła. - Kiedy Darren Tharp tak mi
przyłożył, że przeleciałam przez pokój, myślałam o tobie. Kiedy mnie zdradzał,
myślałam o tobie. Tamtej nocy, kiedy wtoczyliśmy się z Cyem do
kaplicy w Vegas, gdzie udzielano ślubów, oboje tak pijani, że ledwie mogliśmy
złożyć przysięgę, też o tobie myślałam. Pewnego ranka, już po
moim rozwodzie - zapamiętaj to sobie, bo w odróżnieniu od moich mężów
ja nie chodziłam na boki - w każdym razie pewnego ranka obudziłam
się w zapuszczonym motelu z facetem, którego, mogłabym przysiąc, nigdy
wcześniej nie widziałam, i wtedy, możesz mi wierzyć, skarbie, też
myślałam o tobie.
Na twarz Ryana wypłynęła mieszanina emocji: szok, współczucie i bardzo
delikatny cień satysfakcji wynikający ze świadomości, że została ukarana
za to, co mu zrobiła. Ta aż nazbyt ludzka reakcja ugasiła jej złość.
Uśmiechnęła się do niego smutno.
- Zanim pękniesz z zadowolenia, powiem ci, że przesiałam o tobie
myśleć w dniu, kiedy poznałam Rmmetta Hoopera. Kochałam go z całego
serca.
Wyraz satysfakcji na twarzy Ryana przygasł i wiedziała, co za chwilę
nastąpi. Uniosła rękę, żeby temu zapobiec.
- Nie musisz się nade mną litować. Emmett i ja zaznaliśmy więcej szczęścia
podczas naszego krótkiego małżeństwa niż większość par przez całe
życie. Miałam wielkie szczęście.
- Winnie i ja jesteśmy bardzo szczęśliwi.
— Nie robiłam żadnych porównań.
- Wszystkie pary od czasu do czasu przechodzą trudne chwile.
Jej i Emmetta to nie spotkało. Umarł zbyt szybko.
- Mogę panu coś podać, panie Galantine? - Oczy kelnerki aż błyszczały
z ciekawości, kiedy podeszła chyłkiem do ich stolika. - Coś jeszcze dla
pani?
Dla mnie jeszcze jedno piwo - powiedział Ryan a dla pani proszę
przynieść to czekoladowe ciasto.
— Poproszę rachunek - wtrąciła Sugar Beth.
- Niech będą dwie porcje - dodał.
— Jasne.
— Nie chcę żadnego ciasta - powiedziała Sugar Beth, kiedy kelnerka
odeszła. - Chcę wracać do domu. A tobie najwyraźniej nic przyszło do
głowy, że Winnie dowie się o naszym małym lete-a-tete i raczej nie przyjmie
tego dobrze, więc chyba nie jest to najlepszy sposób na rozwiązanie
waszych problemów,
- Nie robię nic złego.
Sugar Beth przyjrzała się mu uważnie.
— Ty chcesz, żeby Winnie się dowiedziała.
— Podaj mi te frytki, jeśli nie zamierzasz ich dokończyć.
— Nie lubię być wykorzystywana.
- Jesteś mi coś winna.
- Nie po ostatniej niedzieli.
Przypatrywał się kółku, jakie zostawiła na stole jego butelka.
- Mówisz o Gigi.
— Bystry jak zawsze.
— Nie będę przepraszać za to, że byłem zdenerwowany.
- W takim razie jesteś idiotą. Ty i Winnie zrobiliście ze mnie zakazany
owoc i możesz być pewien, że Gigi już wykombinowała jakiś sposób,
żeby znowu się ze mną zobaczyć.
Zamiast zareagować gniewną ripostą, objechał palcem mokre kółko po
butelce.
- Pewnie masz rację.

I dalej:
"- Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, co by było, gdybyśmy zostali
razem?
- Nie zostalibyśmy. Gdybym nie zostawiła cię dla Darrena Tharpa, rzuciłabym
cię dla kogoś innego.
- Zdaje się, że nie mogłaś nic na to poradzić.
- Czekaj no. Chyba tak łatwo nie pomachasz do mnie gałązką oliwną,
co?
- Twój ojciec był gruboskórnym sukinsynem. Może gdyby okazał ci
choć trochę uczucia, nie przyjęłabyś wobec mężczyzn tej taktyki spalonej
ziemi.
- Dziewczynki i ich tatusiowie.
Wzdrygnął się.
- Ryan, z tobą i Gigi tak nie będzie. Wie, że ją kochasz. Po prostu zostaw
jej trochę przestrzeni na popełnienie paru błędów.
Zmienił temat, zanim zdążyła się zorientować, na co się zanosi.
- Nie kieruj swoich dział na Colina, Sugar Beth. On krwawi tak samo
jak reszta z nas, a nadal nie wszystkie rany się zagoiły po samobójstwie
żony.
- Martw się o siebie. - Odsunęła talerzyk z ciastem. -I nie wykorzystuj
mnie więcej do rozwiązywania swoich problemów z Winnie.
- Czy naprawdę myślisz, że to właśnie robię?
- Tak.
Odchylił się na krześle i spojrzał jej w oczy.
- A gdybym ci powiedział, że nadal o tobie myślę?
- Uwierzyłabym, ale nie przywiązywałabym do tego wagi. Między nami
nie została ani jedna iskra z dawnego żaru.
- Nadal jesteś piękną kobietą.
- A ty wspaniałym facetem. Ken i Barbie dorośli. Razem wyglądamy
naprawdę świetnie, ale nie mamy sobie zbyt wiele do powiedzenia.
Uśmiechnął się, a Sugar Beth poczuła, jakby coś się załagodziło w ich
wzajemnych stosunkach. Wzięła torebkę i zanim odeszła, przesunęła po
stole swój rachunek.
- Dzięki za kolację. I powodzenia z wyjaśnieniem tego Winnie."

Może razem to rozkminimy :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2013, o 10:51

może on ją chciał w charakterze termoforu w łóżku od czasu do czasu?
Albo przyjaciółki z dodatkami?

Nie polubiłam Winnie od pierwszego czytania. Może chwilami było mi jej szkoda, ale potem stwierdziłam że nie ma czego być szkoda bo ona sobie doskonale radziła.
te przyjaciółki to w ogóle powinny każda osobno w łeb dostać. Wstrętne baby.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 11:59

Papaveryna napisał(a):"Odchylił się na krześle i spojrzał jej w oczy.
- A gdybym ci powiedział, że nadal o tobie myślę?
- Uwierzyłabym, ale nie przywiązywałabym do tego wagi. Między nami
nie została ani jedna iskra z dawnego żaru."

Do tego jednego zapamiętanego zdania moja wybujała wyobraźnia dorobiła sobie całą historyjkę o podrywaniu, którego tam naprawdę nie było.
Porównałam nawet wersję niemiecką i polską, żeby zobaczyć czy tam nie było inaczej, ale nie, ta rozmowa jest słowo w słowo tak samo przetłumaczona.
Papaveryna napisał(a):"- Twój ojciec był gruboskórnym sukinsynem. Może gdyby okazał ci
choć trochę uczucia, nie przyjęłabyś wobec mężczyzn tej taktyki spalonej ziemi."

Rzuciło mi się w oczy: czy my naprawdę mamy idiom o "taktyce spalonej ziemi"? Pierwsze słyszę. Znam tylko palenie za sobą mostów.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 22 września 2013, o 12:06

może ta spalona ziemia była w oryginale i tłumacz za dosłownie to przełożył?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 12:24

Dokładnie tak sobie pomyślałam.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15546
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 22 września 2013, o 16:35

W sumie ta rozmowa jest dość pokrętna.Nie wiadomo co by powiedział i zrobił Ryan,gdyby Sugar była lub udawała że jest chętna na kontynuowanie znajomości.

Nie polubiłam tego faceta.Strasznie mnie wkurzał.Czytając miałam wrażenie,że to Winnie w tym związku nosi spodnie,a jego zadaniem było leżeć i pachnieć.Wiem,że ona sama sobie taką rolę narzuciła,ale on mógł się przecież wcześniej zbuntować.Po prostu wygodnie mu tak było.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 16:51

Mnie by wcale nie zdziwiło, gdyby Ryan dążył do czegoś pomiędzy nimi. Nie ufałam mu i dziwię się, że Winnie mu ufała.
Możliwe, że dlatego sobie to dopowiedziałam.


O taktykę spalonej ziemi zapytałam się mojego F. i okazało się, że to jest, tylko to nie idiom, a strategia wojenna. Sama bym nigdy nie zgadła.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 364
Dołączył(a): 25 sierpnia 2013, o 01:02
Ulubiona autorka/autor: SEP, mary balogh, mary jo putney

Post przez my-joy » 22 września 2013, o 17:07

Papaveryna napisał(a):W sumie ta rozmowa jest dość pokrętna.Nie wiadomo co by powiedział i zrobił Ryan,gdyby Sugar była lub udawała że jest chętna na kontynuowanie znajomości.

Nie polubiłam tego faceta.Strasznie mnie wkurzał.Czytając miałam wrażenie,że to Winnie w tym związku nosi spodnie,a jego zadaniem było leżeć i pachnieć.Wiem,że ona sama sobie taką rolę narzuciła,ale on mógł się przecież wcześniej zbuntować.Po prostu wygodnie mu tak było.


Ależ oczywiście, że było mu wygodnie. Ryan to płytki, leniwy konformista. Zadałam to pytanie kilka stron temu i zadam znowu: jak można nie być wkurzonym na kobietę, która wrabia cię w ciążę?? Jak można żyć z tym przez tyle lat udając, że nic sie nie stało i wszystko jest cacy?? Bo Ryan nigdy nie kochał ani Sugar, ani Winnie, a wyłącznie siebie samego. Najpierw był z Sugar bo dzięki niej był na świeczniku, później utuliła jego żal brzydsza siostra i zyskał wszystko by żyć wygodnie: fabrykę, dom, zadowoloną, zadbaną i dbającą o wszystko żonę, udaną córkę i sex na zawołanie. Tak naprawdę to największy dureń ze wszystkich SEPowych pierwszo i drugoplanowych bohaterów. I jeszcze uważam, że gdyby na samym początku Sugar pstryknąła palcami to pobiegłby do jej łóżka w podskokach, później jak Winnie zostawiła go z bałaganem w domu i nieugotowanym obiadem to robił wszystko by Winnie wróciła, a Sugar odmówił tylko dlatego, że mogłoby to pomieszać jego plany namówienia żony do powrotu. Mam na myśli tę scenę kiedy Sugar udaje zainteresowaną żeby przekonać Winnie jaki to jej mąż jest wierny i oddany.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 17:18

A ja wierzę, że w młodości kochał Sugar Beth. Kochał tak mocno, że jej odejście go złamało. Część jego serca już zawsze przez to pozostanie nieczynna.
Jego "miłość" lub miłość do Winnie zawsze będzie tylko letnia, ale Sugar Beth kochał kiedyś naprawdę.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 364
Dołączył(a): 25 sierpnia 2013, o 01:02
Ulubiona autorka/autor: SEP, mary balogh, mary jo putney

Post przez my-joy » 22 września 2013, o 17:26

Janka napisał(a):A ja wierzę, że w młodości kochał Sugar Beth. Kochał tak mocno, że jej odejście go złamało. Część jego serca już zawsze przez to pozostanie nieczynna.
Jego "miłość" lub miłość do Winnie zawsze będzie tylko letnia, ale Sugar Beth kochał kiedyś naprawdę.


No ok, kochał Sugar i co, jej zdrada spowodowała jego przemianę w uczuciowe zombie?? I to że było mu totalnie wszystko jedno z kim wiąże się na resztę życia?

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 17:31

Na to wygląda, że właśnie tak było.
Wystarczył mu już wtedy byle kto, pierwsza lepsza, jaka była pod ręką. A Winnie pod względem ekonomicznym nawet nie była pierwsza lepsza. Przy okazji dużo zyskał.
Myślę, że on żył po rozstaniu z Sugar Beth w całkowitej obojętności, może nawet na granicy z apatią. Dlategobył łatwą zdobyczą dla Winnie.
A to że go w konia z ciążą zrobiła mogło go nie wkurzyć, bo zyskał córkę, którą wierzę, że zawsze kochał pełnią serca, a dzięki tej miłości wrócił z krainy zombie do żywych.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 364
Dołączył(a): 25 sierpnia 2013, o 01:02
Ulubiona autorka/autor: SEP, mary balogh, mary jo putney

Post przez my-joy » 22 września 2013, o 17:40

Pobiegła za nim, zupełnie nad sobą nie panując.
- Zaszłam w ciążę celowo!
- Uspokój się.
- Okłamałam cię!
Zatrzymał się u szczytu schodów i odwrócił do niej. Po raz pierwszy tego dnia wydawał się naprawdę zaniepokojony.
- Winnie, przestań.
- Zaszłam w ciążę, żebyś się ze mną ożenił!
- Wiem.
Przycisnęła dłoń do ust.
- Wiesz? Wiesz o tym i nigdy nie powiedziałeś ani słowa?
- A po co? - Przejechał ręką po włosach. - Nie ma sensu, żeby o tym mówić.
- Złapałam cię w pułapkę!
- Wcale się tak nie czuję. Gigi jest dla mnie cenniejsza niż własne życie. A teraz idź wziąć kąpiel. Poczujesz się lepiej.
Jakby kąpiel mogła zmyć jej grzech.
- Ryan...
Ale on już znikał w dole schodów.
Opadła ciężko na ścianę. To był jej najmroczniejszy sekret... a on nie chciał o tym mówić.
Odrętwiała wróciła do łazienki i osunęła się na brzeg wanny. Nie planowała, żeby go złapać na ciążę. Ale pewnej nocy usłyszała siebie mówiącą, że wzięła pigułkę antykoncepcyjną, więc nie musi się o nic martwić. A on jej uwierzył, bo była Winnie Davis.
Odkręciła kurki. Po południu jest koncert i przyjęcie. Gdyby tylko mogła być taka jak Sugar Beth - bezduszna i egocentryczna, zupełnie pozbawiona sumienia. Zaczęła płakać. Jak długo człowiek musi płacić za dawne grzechy? Jej kłamstwo sprawiło, że pojawiła się Gigi, więc nie mogła tego żałować. Dlaczego w takim razie ciągle nienawidziła siebie samej?
Może dlatego że Ryan nigdy jej w tym nie wyręczył


Może masz Janko rację :bezradny:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 22 września 2013, o 17:57

Myślę, że Ryan naprawdę nie jest złym człowiekiem. On nikogo nigdy nie skrzywdził. Nie jest potworem, jak wiekszość kobiet w tym mieście.
Był bardzo, bardzo skrzywdzony, najpierw przez Sugar Beth, potem przez Winnie. A potem dostał nagrodę w postaci córki i dlatego mógł być szczęśliwy mimo to, co mu zrobiły wcześniej głupie baby. Taki prezent może zamienić każdego mężczyznę w grzecznego baranka, dlatego nie dziwi mnie, że wybaczył Winnie kłamstwo.
Od Sugar Beth nie dostał niczego, co by mogło zadośćuczynić za jej winy, jeszcze się małpa stawiała i pyskowała. Miał prawo być na nią zły.
Nie pamiętam, kiedy jej wybaczył. (Pamiętam tylko moment, w którym Collin mówi Sugar Beth, że są już kwita.)
Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości