Tam, zamachy na życie. On przynajmniej nie gryzie się tym, że mu tatuś tak załatwił, że musiał się ożenić, a ona, że jej macocha to jędza. Żyją dalej i właśnie o to mi chodzi
Co do pana Cavendisha - pinks zdaje się czytała, ja zaczęłam, ale uznałam że przeczytam jak kupię książkę, ale dolar podskoczył, więc książki w końcu nie kupiłam ani nie przeczytałam. Ale jest chyba w stylu zaginionego księcia, czyli do wcześniejszych trudno porównywać.