Strona 2 z 2

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:09
przez aralk
tej to czytałam jedną książkę, więc raczej nie miałabym z czym porównywać ;)

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:10
przez Wiedźma Ple Ple
mogę się mylić ... może jakaś wielbicielka przyjdzie, bo dla mnie Stone jest too much tja

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:14
przez aralk
to too much to chyba dobre określenie, choć i tak czyta się wciągająco, tyle, że połowy ksiązki tutaj starczyłoby na 10 u innych

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:15
przez Wiedźma Ple Ple
taa... przy czym na dłuższa metę to nie jest zaleta :wink:

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:19
przez aralk
wskazane rozsądne dawkowanie i odpowiednia doza krytycyzmu podczas czytania
hmmm, jak pamiętam, to z polacanki kasiekowej Usłane różami to w pewnym momencie miałam ochotę zacząć się śmiać ^_^
wiem paskudne to wielce, ale przejście pewnego poziomu zarówno w jedną jak i w drugą stronę wywołuje we mnie pusty śmiech

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:23
przez Wiedźma Ple Ple
a wiesz, no Lowell ma kilka takich, ale jakby odrobinę bardziej powściągliwych, fajne to nawet polecam ;)

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:25
przez Janka
aralk napisał(a):bardzo specyficzna się wydaje :)
mam pytanie, czy jej książki sa połączone, pojawiają się wspólni bohaterowie?

Źródła podają, że niektóre jej książki są powiązane.

Jest seria Sarahs Orchard, Oregon (The Other Twin, Another Mans Son i The Apple Orchard) czyli Bliźniaczka, Syn innego Mężczyzny i nie wiem, co trzecie.

Są też w jakiś sposób ze sobą powiązane 3 inne książki (Home at Last, A Midnight Clear i Island of Dreams) czyli Nareszcie w domu, Północ o poranku i Wyspa marzeń.

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:28
przez Wiedźma Ple Ple
o widzisz, trza to jakoś oznaczyć w bibliografii i może na Bnetce :wink:

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:28
przez aralk
Wiedźma Ple Ple napisał(a):a wiesz, no Lowell ma kilka takich, ale jakby odrobinę bardziej powściągliwych, fajne to nawet polecam ;)

coś konkretnego poproszę bo bez tego ani rusz :)

Janko, dzięki wielkie :D

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:30
przez Wiedźma Ple Ple
a to w Lowell

PostNapisane: 19 stycznia 2012, o 23:31
przez Janka
aralk napisał(a):Janko, dzięki wielkie :D

Proszę bardzo. Zawsze do usług.

PostNapisane: 5 lutego 2012, o 14:13
przez aralk
Ostatnio przeczytałam Godzinę Kopciuszka i powiem, że jest tak samo jak poprzednio. Nagromadzenie wątków, historii i nieszczęść, które starczyłoby na kilka, o ile nie więcej, historii. Za dużo, stanowczo za dużo.
ale tym razem stanowczo zabolał mnie koniec i 5 (chyba 5) szczęśliwych par. Niewiarygodnie szczęśliwych. Takich, które w przeciągu kilku dni osiągnęły nieprzeciętne szczęście. Takie do samego końca. To aż boli.
Mnie natomiast najgorzej boli to, że cała ta historia nie jest zła i nawet to przytłaczające nieszczęście nie jest tak bolesne jak ten koniec, po którym mam ochotę tylko się śmiać. I wkurza mnie to to mogłoby to być fajne. Oj, fajne.

PostNapisane: 5 lutego 2012, o 18:46
przez ewa.p
U Stone już tak jest że lubi trochę przedobrzyć.Taki jej urok

PostNapisane: 5 lutego 2012, o 20:54
przez aralk
dla mnie to raczej nie urok, a sposób na zepsucie całkiem dobrze zapowiadającej się historii, i mocne przekroczenie granicy dzielącej zrozumienie od niedowierzania, a później śmiechu

PostNapisane: 25 lutego 2012, o 20:23
przez aralk
Skończyła właśnie Melodie miłości i w zasadzie jestem zła. Nawet nie na ogół bo chyba już przyzwyczaiłam się do Stone, ale do motywu odejścia, szukania nowego partnera, zdrady czy szybkiego pocieszania w ramionach kogoś innego. Nie lubię tego wielce i mam obawy jeśli chodzi o jeszcze jedną książkę Stone. Biblioteczna, więc muszą oddać w miarę szybko, a boję się czy nie ma tam tego typu niespodzianek.
Wymyślona miłość zawiera jakieś tego typu niebezpieczeństwa?

PostNapisane: 9 listopada 2023, o 14:28
przez Kawka
Katherine Stone "Usłane różami"

Cassandra Winter – gwiazda filmowa, zostaje brutalnie zgwałcona i pobita do tego stopnia, że trwa walka o jej życie. Niespodziewanie w szpitalu zjawia się Chase Tessier, który twierdzi, że ma prawo przebywać przy chorej, bo jest jej mężem. Osiem lat wcześniej on i Cassandra wzięli cichy ślub ale pewnego dnia kobieta zniknęła z jego życia bez słowa. Teraz Chase postanawia się dowiedzieć dlaczego ukochana opuściła go przed laty, mimo że nic na to nie wskazywało. Tymczasem siostra Chase'a – Hope jako początkująca pani prokurator wyznacza sobie cel – chce wsadzić za kratki sprawcę pobicia szwagierki. Nie wie, że to wydarzenie otworzy rany z przeszłości, bo w jej życie ponownie wkroczy Nick Wolfe – człowiek, którego kochała już jako nastolatka, a który ją wtedy odtrącił.

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką więc zupełnie nie wiedziałam czego się mogę spodziewać. Na szczęście wrażenia po lekturze mam pozytywne.

Zainteresował mnie już opis książki. Obiecywał tajemnicę, którą wraz z upływem stron będę poznawać wraz z bohaterką, która cierpi na amnezję po poważnym pobiciu i właśnie tak było, autorka stopniowo odkrywała kolejne sekrety bohaterów, a wszystko to ciekawie podane, za pomocą retrospekcji.

Powieść opowiada historię wielu bohaterów, Chase i Cassandra nie są jedyną parą, którą połączy na końcu miłość. Oprócz nich jest Hope, która od dziecka zakochana jest we wrażliwym ale nieco tajemniczym Nicku i jej ojczym, który z kolei przed laty źle ulokował swoje uczucia. Choć zazwyczaj nie lubię jak w książce jest za dużo bohaterów i historia rozdrabnia się na ich losy, zamiast skupić na głównej parze, to w tym przypadku nie przeszkadzało mi to wcale, a wręcz przeciwnie. Oba wątki były interesujące i praktycznie do końca trzymały w napięciu. Jest też wątek Victora – przybranego ojca Hope i jego ukochanej sprzed lat ale tej parze autorka poświęciła najmniej miejsca.

Choć nie przepadam za romansami, których akcja rozgrywa się we współczesności tym razem byłam zaintrygowana od samego początku, aż do końca jak ta historia się potoczy. Tak dużo się działo, również w emocjach między bohaterami, że trudno mi było się oderwać od czytania. Nawet jeśli w jednym wątku coś się już wyjaśniło, to kolejny powodował, że moja ciekawość rosła.

Kolejna sprawa: coś, co bardzo lubię w romansie, czyli dużo dramatyzmu. Już wiele razy wspominałam, że lubię taki telenowelowy, egzaltowany, melodramatyczny klimat i to właśnie dostałam w tej książce. Jest w niej bardzo dużo traum ale całkiem dobrze i wiarygodnie napisanych. Na początek dostajemy gwałt i brutalne pobicie bohaterki ale to nie jedyna postać, która bardzo dużo wycierpiała. Praktycznie każdy w tej powieści ma jakieś bardzo mroczne przeżycia z przeszłości, z którymi musi się zmierzyć.

Jest więc dużo traumy, przykrych przeżyć i zwrotów akcji, rodem z meksykańskiej telenoweli i to mi się właśnie w tej powieści podobało. Dawno nie czytałam tak do bólu przewidywalnej książki, jadącej na wytartych kliszach, która jednocześnie dostarczyłaby mi tylu emocji. Autorka fajnie komplikuje wątki i przeplata je ze sobą. Może za dużo lukru na końcu i pewne zwroty akcji są dość oklepane ale podobała mi się ta powieść jako całość.

Podsumowując – jest to jedno z ciekawszych odkryć tego roku. Na pewno wrócę do tej autorki, bo podoba mi się klimat, jaki buduje. "Usłane różami" to książka gęsta od emocji, ciekawie napisana, choć prawdopodobnie nie dla każdego, bo porusza dość trudne tematy. Ma swoje niedociągnięcia, jak na przykład zakończenie, które jest zbyt cukierkowe ale też dobrze, szybko się ją czyta. Podobała mi się ta powieść na tyle, ze z czystym sumieniem mogę dać 9/10.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1252880#p1252880