Strona 5 z 5

PostNapisane: 14 lutego 2021, o 23:15
przez Duzzz
Poproszę do działu z recenzjami :prosi: :padam:

PostNapisane: 14 lutego 2021, o 23:17
przez Kawka
Już uzupełniłam.

PostNapisane: 26 września 2021, o 19:33
przez Kawka
Danielle Steel "Kalejdoskop"

Gdy Sam Walker wyzwalając z wojskami amerykańskimi Paryż poznał Solange, od razu wiedział, że to miłość jego życia. Po zakończeniu wojny, para pobrała się i doczekała trójki dzieci. Idealne życie wchodzącej gwiazdy Brodway'u i jego pięknej żony kończy się podczas jednej tragicznej w skutkach nocy. Sam w ataku szału morduje ukochaną żonę, a ich córki zostają rozdzielone i oddane do adopcji. Każda z nich wiedzie inne życie ale po latach najlepszy przyjaciel ich ojca postanawia ponownie połączyć siostry.

Obyczajowa Steel w dobrym wydaniu. Już kiedyś czytałam tę książkę, więc miałam dobre wspomnienia z nią związane. Po latach, powieść nadal mi się podoba i nic nie straciła w moich oczach.

Historia trzech rozdzielonych sióstr nadal wciąga i nadal jest ciekawa. Pasjonowała mnie historia Hilary, najbardziej doświadczonej przez los siostry. Nieco mniej ciekawe były losy Aleksandry, wychowanej na księżniczkę i ozdobę dla utytułowanego męża. Historia Megan została troszkę potraktowana po macoszemu. Autorka poświęca najmłodszej z sióstr najmniej miejsca.

O ile wątek Hilary trzymał mnie w napięciu i ciekawości co będzie dalej, wątek Aleksandry czasem drażnił, z powodu jej uległości i pobłażania mężowi tyranowi, to wątek Megan był dla mnie zupełnie neutralny. Nie ze wszystkimi decyzjami sióstr się zgadzam i na pewno nie polubiłam ich i nie zżyłam się z nimi ale czytało się tę książkę dość szybko i sprawnie.

Mam zastrzeżenie do jednej rzeczy. Nie do końca rozumiem dlaczego u Steel zawsze młoda dziewczyna musi się kochać w dużo starszym od niej mężczyźnie i to jest jeden z tych wątków, za które nie lubię Steel. Może to jakiś fetysz autorki?

To wciąż dobra klasyczna powieść w stylu Steel. Dużo traumy, burzliwych losów bohaterów, historia rozciągnięta na wiele lat i chwilami dziwna ale ogólnie dobrze się ją czyta, dlatego moja ocena końcowa to 7/10.

PostNapisane: 26 września 2021, o 21:07
przez Fringilla
Może to jakiś fetysz autorki?

Nie tylko jej :hyhy:

Trochę chyba zapomniałyśmy (czyli część pewna nie przetrwała próby czasu - nie jest wznawiana, polecana i tłumaczona) jak często motyw młoda dziewczyna - starszy facet się pojawiał w popkulturze, i to z powodów niekoniecznie "bo się faktycznie odbiorcom podobał" :P

PostNapisane: 27 września 2021, o 23:15
przez Irka1987
Raczej nie jestem fanką tej autorki. Kiedyś przeczytałam dwie jej powieści. Obie najpierw zobaczyłam w telewizji. "klejnoty" jakoś dawały radę. Ale drugiej nie pamiętam tytułu. To było coś jakby "portret rodzinny". Pamiętam,że to też była pokoleniowa historia.

PostNapisane: 7 października 2021, o 23:20
przez Księżycowa Kawa
Ten motyw nadal jest popularny i obecnie nazywa się Daddy i coś tam w zależności od rodzaju; jest tego mnóstwo.

„Kalejdoskop” tak jakby nawet pamiętam, choć bardziej kojarzę co nieco...

PostNapisane: 8 października 2021, o 00:11
przez Fringilla
Tak, ale dynamika jest inna, tak jak i umotywowanie, czemu w taką relację się wchodzi ;)

(chodzi o nazwę Sugar Daddy?)

PostNapisane: 8 października 2021, o 01:07
przez Księżycowa Kawa
Owszem.
W sumie Sugar nie zawsze się pojawia, bo to jeszcze coś innego.

PostNapisane: 8 października 2021, o 01:12
przez Fringilla
Jak najbardziej.

Niegdyś się nazywał motyw wiosna-jesień lub majowo-wrześniowy romans, ale to dla wszelkich płci, niekoniecznie z młodszą kobietą akurat. Ale to w czasach, gdy w romansie coraz częściej w dużej różnicy wieku upatrywano problemu dla relacji, a nie traktowano jako oczywistość (10 lat to norma, o której się nawet nie wspominało niekiedy).

PostNapisane: 3 marca 2022, o 10:01
przez Kawka
Danielle Steel "Palomino"

Sam, odnosząca zawodowe sukcesy piękna kobieta jest szaleńczo zakochana swoim w mężu. Jedyną rysą na jej udanym życiu jest bezpłodność. Gdy mąż odchodzi do kochanki, która spodziewa się jego upragnionego dziecka, świat Sam rozsypuje się jak domek z kart. Zrozpaczona, przeżywająca załamanie nerwowe zostaje zmuszona przez współpracowników do wyjazdu na długie wakacje. Wybiera kalifornijskie ranczo swojej dawnej znajomej, gdzie odnajduje powoli spokój.

Książka rozwija się powoli i spokojnie, jak większość powieści Steel. Poznajemy bohaterkę w chwili, gdy jest w kryzysie – mąż właśnie oznajmił jej, że ją opuszcza dla kochanki, która urodzi mu wkrótce dziecko. Dla bezpłodnej Samanthy jest to potworny cios i długo nie może się z tego otrząsnąć. Podróż na odległe ranczo ma być rodzajem terapii i sposobem na poradzenie sobie z bolesną utratą ukochanego.

Autorka serwuje spokojne opisy plenerów, pracy na ranczu, codzienności kowbojów, ich zachowania i niepisanego kodeksu, którym się kierują ci mężczyźni, a powoli w tle rozwija się relacja między Sam a Tate'em – zastępcą zarządcy rancza.

Wątku romantycznego jest mało. Relacja Tate'a i Sam jest krótka ale intensywna. Oni w zasadzie nie mieli czasu, żeby się naprawdę pokochać, a mimo to ich wzajemne uczucie przetrwało lata. Trochę to niedorzeczne, podeszli do tego bardzo serio jak na trzy miesiące romansu. Z drugiej strony Sam bardzo szybko zapomniała o 11 latach spędzonych z byłym mężem, choć kochała go do tego stopnia, żeby zaliczyć poważne załamanie nerwowe z powodu rozstania z nim.

W drugiej połowie akcja skupia się na walce Sam z własnymi słabościami i odkrywaniu prawdziwego celu życia. Powoli oswaja się z nową sytuacją, godzi z losem i zaczyna żyć według własnych reguł, a nie tych narzuconych jej przez kogoś.

Czuć, że książka była pisana dobre 40 lat temu, bo wartości, którymi się kieruje bohater zupełnie nie przystają do obecnego świata i z dzisiejszego punktu widzenia, jego zachowanie nie miałoby sensu. Poza tym pruderyjność i podejście bohaterów do niepełnosprawności, ich postrzeganie świata, brak nowoczesnych gadżetów, to sprawia, że ta książka się mocno zestarzała. Mimo to wciąż ma swój urok.

Podobał mi się klimat powieści – spokój, malownicze plenery, obecność koni i ranczo, powolne ale nie zbyt rozwlekłe tempo opowieści, całkiem dobrze rozpisana trauma bohaterki po rozwodzie, a potem wypadku i jej odkrywanie siebie na nowo. To wszystko napisane subtelnie i ze smakiem, bez niepotrzebnego patosu.

Zdecydowanie jest to jedna z lepszych obyczajowych powieści Danielle Steel, dlatego daję 8/10. Moja ocena mogłaby być wyższa, gdyby nie trochę potraktowany po macoszemu wątek romantyczny.

Link do działu recenzji: viewtopic.php?p=1240199#p1240199

PostNapisane: 27 marca 2022, o 15:03
przez Księżycowa Kawa
Jeśli dobrze pamiętam, to moja pierwsza Steel. Kiedyś mi się podobała.