Strona 31 z 34

PostNapisane: 23 stycznia 2018, o 01:45
przez Duzzz
Kawko, podrzucisz opinię do działu z recenzjami? :prosi:

PostNapisane: 23 stycznia 2018, o 13:18
przez Kawka
Jasne Duzz. :wesoły:

PostNapisane: 23 stycznia 2018, o 23:22
przez Księżycowa Kawa
LiaMort napisał(a):hm... a ja mam jej prawie wszystkie książki u nas wydane, przeczytane. ;)

a Kocha się tylko raz mam ocenione na 6.0.. ;P

Aż tak się Ci podobało? :missdoubt:

PostNapisane: 24 stycznia 2018, o 17:51
przez LiaMort
chyba tak. :mysli: ale nie pamiętam nic z tego. ;) może to przesadzona ocena. ;)

PostNapisane: 24 stycznia 2018, o 22:01
przez Księżycowa Kawa
Obniżenie oceny to dobry pomysł :lol: :wink:

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 10:06
przez Kawka
Po prostu wtedy Lia tak tę książkę odebrała. Dlaczego ma obniżać przez to swoją ocenę?

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 12:09
przez giovanna
Zależy w jakim okresie życia czytamy książki, mnie też czasem moje stare oceny dziwią, ale nie zmieniam, wtedy mi się podobało, albo i nie, i niech tak zostanie :lol: . Kiedyś bardzo lubiłam autorkę.

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 14:09
przez Lilia ❀
ja chyba też tej książce dałam 6 na Biblionetce, a czytałam ją dwa razy :P

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 15:24
przez Kawka
Moim zdaniem to jest porządny romans historyczny. Nie arcydzieło ale na tyle dobry, żeby wrócić za jakiś czas i przeczytać ponownie z przyjemnością, dlatego wysokie oceny w tym przypadku mnie nie dziwią.

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 19:48
przez Lilia ❀
Jak napisała giovanna, teraz pewnie tyle bym nie dała. Czytam powtórki i widzę u siebie tendencję obniżającą oceny ;)

PostNapisane: 25 stycznia 2018, o 21:42
przez Księżycowa Kawa
Kawka napisał(a):Po prostu wtedy Lia tak tę książkę odebrała. Dlaczego ma obniżać przez to swoją ocenę?

Nie twierdzę, że tak ma zrobić, ale uważam, że ten badziew jest za wysoko oceniany. To tylko taka delikatna sugestia, która można zignorować :wink:


Kawka napisał(a):Moim zdaniem to jest porządny romans historyczny.

Z tym z całą pewnością się nie zgodzę. Po pierwsze, nie ma tam nic historycznego – to fakt. Po drugie, to już subiektywne – w moim przekonaniu porządny romans musi mieć sens i logikę, a bohaterzy powinni zachowywać się konsekwentnie, zgodnie ze swoim charakterem, czyli ich zachowanie nie powinno być podpasowane do poszczególnych scen, jak to miało miejsce tutaj. No i nie należy robić dramatu z powodu głupoty – ostatnio coraz bardziej to mnie drażni. Po prostu brakowało mi w tym odrobiny logiki :bezradny:

PostNapisane: 26 stycznia 2018, o 13:16
przez Kawka
No cóż, ja tam nieścisłości nie wyłapałam, a przynajmniej takich, które by zdyskwalifikowały tę książkę. U większości autorek, włącznie z tymi najpopularniejszymi, realia historyczne leżą i kwiczą, bohaterowie robią dziwne i nielogiczne rzeczy, autorki wciskają mocno kit, a mimo to większość tych książek się czyta szybko i przyjemnie. Dlatego ja oceniłam "Kocha się tylko raz" wysoko. Po prostu spędziłam miło czas z tą książką, a warsztat autorki był na tyle dobry, że na nieścisłości nawet nie zwróciłam uwagi. Nie mam problemu z głupotami w książkach dopóki sama historia jest ciekawa. Gdyby było inaczej, nigdy nie sięgnęłabym po hq. :P

PostNapisane: 26 stycznia 2018, o 23:43
przez Księżycowa Kawa
Po prostu pewnych rzeczy nie toleruję, np. brak konsekwencji autorki bardzo mnie razi.
Wiadomo, że ocena bywa subiektywna, tym bardziej różnie można oceniać, ponieważ na co innego się zwraca uwagę itp.

PostNapisane: 29 stycznia 2018, o 14:11
przez Kawka
Ja mam tak, że jak mnie historia wciągnie, to jestem w stanie dużo autorce wybaczyć. Lindsey mi spasowała, bo znowu czytam jej książkę. Tym razem "Dziki wiatr". Jestem za połową i bardzo mi się podoba.

PostNapisane: 2 lutego 2018, o 13:24
przez Kawka
Kilka luźnych uwag na temat książki "Dziki wiatr" Johanny Lindsey (bo ostatnio mam trudność z formułowaniem recenzji).

Johanna Lindsey „Dziki wiatr”.
Jest to kolejna książka tej autorki, która mi się podobała. Przede wszystkim duży plus ode mnie za miejsce i czas akcji - druga połowa XIX w. na Dzikim Zachodzie. Bardzo lubię ten motyw. Autorka ma na tyle sprawny warsztat, że czytając, wczułam się w klimat.
Sama historia jest spójna i logiczna. Tempo akcji przemienne – są raz szybsze, raz wolniejsze sceny, ale nie ma żadnych dłużyzn i momentów, kiedy bym się męczyła podczas czytania. W zasadzie książka sama się czytała i nawet się nie obejrzałam gdy się skończyła.
Jednym z najlepszych elementów są bohaterowie. Barwni, ciekawi, z wadami i zaletami, nie zawsze zgadzałam się z ich postępowaniem ale mimo to polubiłam ich i zżyłam się z nimi. Jednym z elementów, które decydują o tym, czy książka mi się spodoba, jest to, że żal mi się rozstać z bohaterami. W tym przypadku właśnie tak było.
Powieść pełna jest emocji, zarówno złych, jak i dobrych. Działania bohaterów są dobrze umotywowane. Napięcie pomiędzy głównymi bohaterami aż iskrzy i rośnie w trakcie czytania. Sceny erotyczne gdy już następują, to są w odpowiedniej ilości i natężeniu. Wszystko w tej powieści ma ręce i nogi. Widać, że autorka zaplanowała całość i uporządkowała. Pod względem konstrukcji nie można się do niczego przyczepić.
Dla mnie zasłużone mocne 8/10.

PostNapisane: 6 lutego 2018, o 21:58
przez aniazlipca
Lubię Lindsey i raczej wszystko co u nas wydali mam przeczytane (niektóre polubiłam bardzo, inne mniej). Bardzo żałuję, że nie wydają u nas dalszych części Rodziny Malorych :wryyy:

PostNapisane: 15 lutego 2018, o 19:15
przez •Sol•
Lindsey to raczej tą dzikozachodową z jednym wyjątkiem lubię ;)
Pierwszy tom Mallorych mnie nie wciągnął ale już doszłam do wniosku że należy mu dać drugą szansę :P

a co do wydawania - myślę że wydawnictwa totalnie zapomniały o autorce, albo te co ją miały w ofercie padły :bezradny:

PostNapisane: 15 lutego 2018, o 20:12
przez Kawka
Sol a co jeszcze polecasz od Lindsey?

PostNapisane: 18 lutego 2018, o 18:55
przez •Sol•
czytałaś Kochaj mnie zawsze? To chyba moja naj naj ksiązką Lindsey. No może na równi z Dzikie serce bo było super, tom drugi czyli Jesteś całym światem jest spoko ale już nie tak jak pierwszy. Nieposkromiony Colt Thunder też mi się podobał, ale kołacze mi po głowie że był smutny odrobinkę.

PostNapisane: 19 lutego 2018, o 23:11
przez Kawka
Tego nie czytałam. Zapiszę sobie. Dzięki za sugestię Sol.

PostNapisane: 19 lutego 2018, o 23:15
przez •Sol•
bardzo pozytywna ksiązka, można się pośmiać i nawet rozlazłość i ślepota bohatera tak nie razi :P

PostNapisane: 2 września 2018, o 16:39
przez Kawka
Kolejna Lindsey za mną.

Johanna Lindsey "Srebrzystowłosy anioł".

Młoda i niepokorna Chantalle pragnie uniknąć niechcianego małżeństwa, jednak podczas ucieczki zostaje porwana przez korsarzy i sprzedana jako niewolnica do haremu bogatego tureckiego deja. Uparta i dumna dziewczyna nie chce się podporządkować sytuacji i poprzysięga, że nigdy nie ulegnie okrutnemu dejowi, który stał się jej właścicielem. W międzyczasie miejsce deja zajmuje jego brat bliźniak, uznany przed laty za zmarłego. Ma on odgrywać rolę brata i umożliwić mu odkrycie kto czyha na jego życie. Derek – fałszywy dej, jest zauroczony nową niewolnicą i postanawia ją uwieść, nie łamiąc jednocześnie jej woli.

Nie po raz pierwszy sięgnęłam po książkę Johanny Lindsey. Wiem czego się spodziewać po tej autorce i również tym razem się nie zawiodłam. Jest sporo akcji, trochę intryg, fajna chemia między głównymi bohaterami, a i sama historia dość ciekawa i oryginalna.

Jednym z największych plusów jest nietypowa sceneria - egzotyczna Turcja na przełomie XVIII i XIX w., zarówno plenery, jak i pałac deja. Zwłaszcza opis haremu i zwyczajów w nim panujących mi się podobał. Autorka dość interesująco przedstawiła życie kobiet w haremie bogatego Turka, ich hierarchię i przywileje, a także obowiązki. Nie wiem na ile te opisy są zgodne z prawdą, ale jako laik nie potrafię tego zweryfikować.

Kolejną dobrą stroną są emocje. Między Chantalle i Derekiem aż kipi. Ich wzajemna relacja pełna jest pasji. Autorka umiejętnie przedstawiła zmianę, jaka w nich zaszła, zwłaszcza w bohaterce – od nienawiści i niechęci do deja, oporu wobec niezrozumiałych dla niej zwyczajów, poprzez zainteresowanie, erotyczną fascynację, aż po miłość. W ani jednym momencie nie poczułam, że coś nie gra. Konsekwencją tej gorącej i pełnej burz relacji były sceny erotyczne. Nie zdominowały one powieści ale dodały jej rumieńców. Było ich sporo ale nie za dużo. Opisy scen miłosnych były gorące, pikantne i namiętne ale nie drażniące.

Polubiłam też główną bohaterkę. To dziewczyna z charakterem, fajna, szczera i sympatyczna. Za to do głównego bohatera mam kilka uwag. Na przykład zamiast uwodzić biedną brankę, mógł ją po prostu uwolnić. Miał przecież taką władzę. No ale wtedy nie byłoby tego gorącego romansu.

Tempo akcji było odpowiednie , nie zauważyłam dłużyzn i nie było nudy. Zwłaszcza druga połowa mi się podobała, gdy relacja między główną parą zaczęła się nieco zmieniać.

Opisy były plastyczne i pełne szczegółów, z powodzeniem mogłam sobie wszystko wyobrazić i wczuć się w klimat tej powieści.

Podsumowując: to była emocjonująca, burzliwa powieść z ciekawą fabułą, dobrymi bohaterami, osadzona w interesującej scenerii. Czytało mi się przyjemnie i szybko. Naprawdę nie potrafię wskazać żadnych większych błędów czy niedociągnięć. Dla mnie zasłużone mocne 8/10.

PostNapisane: 4 września 2018, o 08:49
przez Duzzz
Kawko, podrzucisz do działu z recenzjami? Z góry dziękuję :thankyou:

PostNapisane: 4 września 2018, o 21:38
przez Kawka
Ok, już wklejam.

PostNapisane: 21 listopada 2018, o 21:32
przez Kawka
Johanna Lindsey „Zrękowiny”.

Zadziorna i nieokrzesana Milisant nie znosi gdy ktoś kieruje jej życiem. Niestety, urodziła się jako kobieta i musi się podporządkować ojcu oraz rolom społecznym, przypisanym kobietom w średniowiecznej Anglii. Milisant od urodzenia przyrzeczona jest Wulfrikowi, synowi najlepszego przyjaciela jej ojca. Niestety, narzeczeni nie są zbyt chętni do małżeństwa. Spotkali się raz jako dzieci i od razu zapałali do siebie nienawiścią. Po latach Wulfrick, za namową ojca, postanawia w końcu stawić czoło swej narzeczonej.

Historia oparta jest na starym i dobrze sprawdzonym motywie, że bohaterowie wzajemnie się nie znoszą. Główną osią książki są wieczne wojny pomiędzy Wulfrikiem i Milisant. Musze przyznać, że Lindsey opanowała ten motyw do perfekcji, umiejętnie dozując emocje i rozbudowując burzliwe konflikty. Wszystko wydaje się być sensowne i konkretnie umotywowane, wzajemne animozje mają solidne podstawy i nie miałam wrażenia, że autorka umieściła ten watek tylko po to, żeby zwiększyć ilość stron. On ma sens.

Bohaterowie są fajni. Wulfrik budzi sympatię od początku, mimo iż jest trochę nieokrzesany i chwilami zbyt arogancki. Milisant to diablica ale pozytywna. Zadziorna, odważna, pełna werwy. Lubię takie bohaterki, które twardo stąpają po ziemi i wiedzą, czego chcą. Podobała mi się też Jhone, delikatna, a zarazem silna. Inne postacie poboczne są również bez zarzutu.

Średniowiecze to nie jest mój ulubiony okres historyczny, jednak nie zauważyłam większych wpadek. Opisy uczt, polowania, podróży, życia w zamku itp. wydają się być dobrze przemyślane i dość szczegółowe, dodając smaczku książce. Jak dla mnie to udana stylizacja, choć wiadomo, że niektóre rzeczy zostały unowocześnione na potrzeby powieści.

Podobał mi się nastrój powieści. Chwilami było mrocznie, chwilami zabawnie, poważnie, wzruszająco ale przede wszystkim ciekawie. Konstrukcja książki jest poprawna. Nie ma dłużyzn, a styl jest dobry. Trudno mi było wyłapać jakieś błędy. W zasadzie żadnych większych nie znalazłam. Podobała mi się również obecność zwierząt w książce. Koń, sokół i wilk urozmaicają tę powieść.

Tempo akcji w zasadzie jest jednostajne, ale nie nuży, bo autorka umiejętnie przeplata sceny akcji ze scenami spokojniejszymi. Wojny pomiędzy bohaterami przeplatają się z intrygą, która może nie jest zbyt porywająca, ale jednak coś wnosi. Nie ma dłużyzn, akcja się nie wlecze i jest różnorodnie, może także dzięki lekkiemu i niewymuszonemu humorowi, choć jest on ledwo wyczuwalny i raczej zmarginalizowany.

Scen erotycznych w zasadzie były mało i nie wniosły wiele do fabuły ale były potrzebne. Niczym się nie wyróżniają, są poprawne. Z początku akcja skupia się na wojnie pomiędzy bohaterami i stopniowo zmienia się w pożądanie, dlatego na początku książki nie ma prawie żadnych scen seksu. Dopiero po zmianie we wzajemnej relacji pomiędzy Milisant i Wulfrikiem, następuje stopniowe przejście od nienawiści do erotycznej fascynacji i w końcu miłości.

Pomysł na książkę nie był zbyt odkrywczy ale powieść jest na tyle sprawnie napisana, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie nudziłam się ani przez chwilę i choć nic mnie w tej książce nie powaliło na kolana, to daję jej 8/10 za całokształt. To po prostu dobra, satysfakcjonująca lektura.