Nieoczekiwanie Eloisie James udało się niejako stworzyć coś nowego w przypadku
„Zakochani do szaleństwa”, czyli swoiste reality show w osiemnastym wieku, a także jak zostać celebrytą. W sumie ciekawy pomysł i wykonanie odpowiednio szalone.
Lord Alaric Wilde szwendał się po świecie, przy okazji opisując, co widział i takie tam. Aż pewnego dnia powrócił do kraju i przeżył szok. Otóż okazało się, że jest bardzo sławny i ma mnóstwo wielbicielek, które własne sypialnie obwieszają szkicami z jego podobizną. Wcale to nie było miłe, gdyż wiązało się z tym, że w jego posiadłości znikały kwiaty i cegły z domu. No i nie mógł się swobodnie poruszać, a potem okazało się, że jego sława odstrasza kobietę, która wzbudziła w nim wielkie zainteresowanie.
Wprawdzie Alaric nie zamierzał się wiązać, ciesząc się życiem niczym swobodny ptak, lecz dość szybko zaczął dążyć do zaobrączkowania. Tyle że musiał się postarać, co zostało interesująco ujęte, czyli nie zaczęli od latania w poszukiwaniu krzaków, aby się zabawiać. Podobały mi się jego starania, a także sama Willa Ffynche okazała się niezłą bohaterką. Pojawia się również nietypowe zwierzątko.
Nie brakuje pewnych absurdów. Cała opowieść jest opisana specyficznie jak to bywa u James, szczególnie jedna rzecz, czyli sztuka wystawiana w teatrze rzekomo na podstawie jego losów, gdzie kanibale zjadają mu narzeczoną
Później w związku z tą sztuką wychodzi ciekawa rzecz.
A jego rodzina faktycznie okazuje się ekscentryczna z niezłym potencjałem na przyszłość. Jego przyjaciel i Lavinia nieźle pomiędzy sobą się kłócili, co może oznaczać wartą uwagi historię.
Wydaje i się, że w tłumaczeniu zjedzono wiele żartów, zwłaszcza tych odnoszących się do nazwiska bohatera. Poza tym tłumacz poszedł na skróty, czyli bohaterowie w dialogach od razu zwracają się do siebie na ty, co dziwnie brzmi.