Strona 12 z 43

PostNapisane: 11 listopada 2014, o 00:02
przez •Sol•
a bo my tu tak na kilka frontów :P

Madi chciała recenzję Pirata ;)
a potem się rozwinęło dalsze ;)

to kolejną Jeffries jaką będę czytać zrecenzuję ;)

PostNapisane: 11 listopada 2014, o 00:03
przez Duzzz
Będę bardzo wdzięczna :D

PostNapisane: 12 listopada 2014, o 22:47
przez sunshine
Laseczki moje ten Pirat to serio fajny jest? :) :hyhy:

kusi mnie kupić w matrasie bo jest za 12,90 zł :P

PostNapisane: 12 listopada 2014, o 22:54
przez •Sol•
Jest bardzo fajny ;)
Lubię bardzo ;)

PostNapisane: 12 listopada 2014, o 22:55
przez sunshine
a cała akcja dzieje sie na statku? :)

PostNapisane: 12 listopada 2014, o 23:37
przez •Sol•
nie ;)
oni i na wyspie są i w końcówce jeśli dobrze pamiętam i o Anglię zahaczają ;)

PostNapisane: 12 listopada 2014, o 23:50
przez LiaMort
b. fajny Sun. ;)

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 00:37
przez sunshine
Aaaa ;)
myślałam ze akcja na statku się cały czas dzieje :hyhy:
ale spoko :P

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 09:30
przez szuwarek
Pirat fajny jest.

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 11:37
przez •Sol•
jakby było cały czas na statku to nie wiem czy byłoby tyle zachwytów :P

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 18:59
przez Viperina
Potwierdzam. Pirat jest bardzo fajny :)

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:04
przez sunshine
Dzięki dziewczyny :hyhy:

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:06
przez szuwarek
to ja sobie powtórkę z Niebezpiecznego lorda zrobię ...

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:07
przez sunshine
A można go czytać bez znajomości dwóch poprzednich części? :D

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:16
przez szuwarek
ja czytałam, tam jest powiązanie, ale nie jakoś znacznie znaczące dla treści... Ian :bigeyes: mój ci on!

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:18
przez sunshine
aaa okej ;)
Ian to ten niebezpieczny lord? :hyhy:

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:22
przez szuwarek
Taaaaaaak, on jej to pióro :bigeyes: :want: :sorry:

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 19:31
przez sunshine
Hihi az jestem ciekawa :hyhy: :hyhy: :hyhy:

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 21:43
przez •Sol•
U Jeffries w sumie nie ma jakichś powiązań w ogóle strasznych ;) w Diablętach są, ale w każdym tomie jest przypominane.

Szuwarku, Pióromaniaczko :hyhy: :evillaugh:
Jestem ciekawa co on jej tym piórem robił że aż tak Cię wzięło :P

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 22:57
przez Księżycowa Kawa
Będziesz musiała przeczytać i sprawdzić :wink:

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 23:00
przez •Sol•
na pewno przeczytam ;)
ale najpierw Zakazane uczucie ;)

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 23:06
przez Księżycowa Kawa
A ja właśnie się zastanawiam, czy to czytałam, czy tylko mi się zdaje…

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 23:08
przez •Sol•
Kawo, zajrzyj to się przekonasz ;)

PostNapisane: 13 listopada 2014, o 23:22
przez Księżycowa Kawa
Nie mam pod ręką, a nie chciało mi się ciągać z biblioteki. Może jakoś przy okazji, ale nie wiadomo, czy się połapię.

PostNapisane: 14 listopada 2014, o 09:54
przez szuwarek
Niebezpieczny lord
Obrazek
Panna Felicity Taylor skutecznie przestrzega przyjaciółkę przed poślubieniem cieszącego się złą sławą Iana Lennarda, wicehrabiego St. Clair, pod pseudonimem opisując na łamach londyńskiej prasy jego mroczną przeszłość, którą zna jedynie z plotek. Tymczasem niezrażony wicehrabia nadal poszukuje żony - ożenek jest dla niego koniecznością mającą zapewnić mu przejęcie rodzinnego majątku.
Zdumienie Felicyty nie zna granic, gdy to ona staje się obiektem zainteresowań porywczego i przystojnego Lennarda. Panna Taylor, opiekująca się czwórką młodszego rodzeństwa, tonie w długach, zaczyna więc poważnie rozważać propozycję lorda. Najpierw jednak pragnie poznać całą prawdę o jego tajemniczym życiu…


Przyznam, że nie jestem obiektywna jeśli chodzi o ta książkę. Był to mój jeden z pierwszych romansów historycznych. Nie jest odkrywczy, niezwykły ani specjalnie ambitny.
Co mamy? mamy młodą, zaradną (zmuszona koniecznością) i pewną swojego zdania pannę Felicity. Mamy tajemniczego Lorda St. Clair. Przed 6 laty nagle wyjechał na kontynent, teraz wrócił, nie mówi niczego o powodach wyjazdu, o tym co robił przez te lata. nie mówi co robię teraz. oczywiście to tylko podsyca plotki. To właśnie te plotki powodują, że jest postrzegany jako niebezpieczny, groźny. Jego milczenie utwierdza plotkarzy. jednak kiedy pojawia się plotka o nowej kochance Ian nie wytrzymuje: jest w trakcie finiszowania z kandydatka na żonę, a taka informacja nie tylko nie pomoże. Do tego kobieta pomówiona o kochankę... Nikt nie zadziera z Lordem. Bardzo szybko odkrywa kim Lord X jest - mamy pierwsze spotkanie naszych bohaterów, bo oczywiście to nasza Felicity pisze do rubryki plotkarskiej. I tu, mój ulubiony motyw, on po prostu nie może sie oprzeć i czuje, ze to jest własnie taka kobieta jakiej pragnie. Jednak ma juz prawie narzeczoną... Felicity sie stawia, broni swojego zdania co jeszcze bardziej intryguje Iana. Oczywiście kolejna narzeczona ucieka.
Przez kolejne 3/4 książki jest walka na słowa, podstępy, złośliwości i ... przyciąganie az iskrzy. Widza to przyjaciele Iana (bohaterowie poprzednich tomów), a ich żony próbują pomóc naszym upartym i dumnym bohaterom. Tak naprawdę to Ian znacznie wcześniej przyznaje, że Felicity to ta jedyna, prowokuje ją, uwodzi, az się oświadcza. Felicity odmawia. Tu autorka konsekwentnie trzyma sie motywu plotki i prawdy i zaufania. Felicity wie, że Ian ma tajemnice : chociażby kobieta w jego domu i przeszłość. Ian nie chce tego wyjawić i mamy impas.
W końcu sytuacja finansowa, towarzyska zmusza Felicity do przyjęcia oświadczyn. I w sumie od momentu ich ślubu ( tak około 4/5 książki) zaczyna byc mocno lukrowo-cukierkowo. Z powodu Iana - mnie akurat to zupełnie nie przeszkadzało, ale dla wybrednych może być tego za dużo. Jego uczucie do Felicity, jego przemyślenia o tym jaka ona jest cudowna i piękna i jak on na nią nie zasługuje... do tego dochodzi jej seksapil... Wybaczam mu, bo w sumie dlaczego mąz ma tak nie kochać żony?
Pióro? Pióro to prezent gwiazdkowy. To taki rodzaj prezentu osobistego, przemyślanego, wybranego tylko dla tej jednej osoby. Jak on sie denerwował, czy nie zrobił głupstwa, bo mógł klejnoty, suknie a nie pióro. Ale , że juz kochał naszą Felicity to prezent idealny... A kiedy mówił querida rozpływałam się jak nastolatka.
Offowo- wymieniają Scheaffer'a a ja jestem miłośniczka tych piór. Mam chyba z 12. Żadne Watermany, żadne Parkery. Uwielbiam je, piszą miękko, mają grube stalówki.

Wracam do wątku. Przy kolejnym czytaniu miałam pewien niedosyt rozwiązania sprawy z wujem padalcem, ale skoro trzymamy się wątku przewodniego plotki... niech będzie. Skoro tak to autorka rozegrała. Tak jak i mroczna tajemnica Iana - możliwe, że w innym wypadku bym skrytykowała, ale obiektywna nie jestem. Dramatoza średnia, chociaż podobało mi sie budowanie napięcia wokół niej: pomówienia wuja, obrona Iana przez Lady Bromley i wynikające z tego wątpliwości Felicity - bo zamiast pomóc tylko bardziej ją zaniepokoiły...

To jedna z książek, do których wracam i zapewne zakupię. Poprawia mi humor, ma to co lubię: miłość od pierwszego kopa, potyczki słowne, rozterki i OSACZANIE ! :bigeyes: och jak on kombinuje ^_^ Nie mam dramatów, które by mnie zestresowały, wszystko jest takie logiczne (w granicach romansowej logiki) i naturalne.