O "
Nagrodzie" (The Prize) Brendy Joyce chcialam napisać (na życzenie Papaveryny)
To 4 książka w serii " De Warenne Dynasty" - w porzadku chronologicznym. Na marginesie: Ród Warennów rozpoczyna bodice-ripperowy "
Zdobywca" - bardzo dobry, m. zd., zgadzam sie z waszymi opiniami.
Troche o treści (via biblionetka) "Nagrody": Devlin O'Neill podporządkowuje swoje życie zemście. Wstępuje do królewskiej marynarki, by zdobyć sławę i bogactwo. Mają mu pomóc zniszczyć Harolda Hughesa, earla Eastleigh, który, pacyfikując przed laty bunt szlachty irlandzkiej, zabił mu ojca. Kapitan O'Neill jest bliski celu, gdy dostaje od losu dodatkową szansę - spotyka bratanicę earla, Wirginię Hughes. Porywa ją, by wymusić na znienawidzonym wrogu astronomiczny okup. Tymczasem ta piękna i dzielna Amerykanka wzbudza w nim silną namiętność...
Coś mi to przypominało... Taaaak, zarys akcji podobny do "
Stormfire" Monson:
Tam i tu tłem jest walka Irlandczykow o suwerennośc. Tam na oczach syna angol zabija jego matkę. Tu gł. bohater. jest swiadkiem jak jego ojcu angol obcina głowe. Jest tez porwanie: tam domniemanej córki, tu bratanicy. I motyw zemsty.
Ale "Nagroda" to wersja soft, bardzo soft. A mimo to, jak na mój gust, strasznie irytująca.
Hero jest honorowy, nie chce znęcać sie nad heroiną i nie chce naruszac jej niewinnosci (ale nie jest tu konsekwentny, wstrzemiezliwość jakoś mu w sumie nie wychodzi) ale, równoczesnie, chcąc upokorzyc swego wroga afiszuje sie z jego bratanica - w Londynie i w swoich posiadlosciach- jako swoją kochanką (mimo, że usilnie stara sie jej nie tykać). Dziewczyna jest bardziej niż chętna - bo sie w nim zakochala. Z tej miłosci godzi sie (przynajmniej, z braku laku) kompromitować w towarzystwie i udawac jego metresę. Panna popłakuje, caly czas powtarza sobie, że on ją wykorzystuje, i że tak nie mozna, a potem niezmiennie, jak ta głupia krowa (przepraszam te miłe zwierzeta), pozwala szargać sobie reputację.
Głupie? Głupie.
Tu wszystkim zdziwionym glupota owej heroiny Kolezankom nadmienię, że nie jest to jakas zadurzona 15-16 latka, ale kobieta 18 letnia ( co by nie było, dwa lata powinno robic duża róznicę, ale tu nie robi, niestety
Jeszcze WAZNA RZECZ. Polskie tłumaczenia (NB. nienajgorsze) sa wykastrowane. Nie tylko ze scen seksu ( a szkoda, bo moim zdaniem, autorka dobrze sobie w nich poradziła
ale powycinano także wiele fragmentów, gdzie Devlin przymysliwa, gdzie opisane sa jego reakcje. O ile cenzure obyczajową mogę ewentualnie zrozumiec (choć w ogóle nie pochwalam cenzury) to takich skrótów w ogóle nie rozumiem, spłaszczają historię i potem człowiek czytając polskie wydanie zastanawia sie dlaczego to jest takie bezbarwne.
Powyższa uwaga stosuje sie do następnych pozycji w polskim wydaniu cyklu "Ród De Warenne": "Maskarada" czy "Zostać damą" ( W "Zostać damą", jesli dobrze pamiętam, wycięto caly rozdział zupełnie neutralny obyczajowo).
Jesli ktoś może, lepiej przerzucić sie na oryginał i nie marnowac czasu z pol. wydaniem.