Mery Kate - jesteś naprawdę zdolna. Ja nawet kiedyś próbowałam robić na drutach szalik, ale wyszedł tak sztywny i ścisły, że prawie stał w kącie na baczność. A moja babcia śmiała się potem, że można było nim zabić. Na szydełko też się kiedyś zawzięłam, ale efekt był podobnie żałosny, jak przy robieniu na drutach.
Ale za to swojego czasu sporo haftowałam, ot takie tam różne małe obrazki, bo na duże to już się nie porywałam. Mam je gdzieś jeszcze poutykane w domu, choć sporo z nich porozdawałam.
Szycia też nie lubię, choć specjalnie skończyłam kurs kroju i szycia, i to z całkiem dobrą oceną. Ale wtedy właśnie przekonałam się, że na widok maszyny do szycia dostaję szczękościsku.
Próbowałam też malować, bo moja mama ślicznie maluje, ale moim obrazkom daleko było do ideału, więc dałam sobie spokój. Ale ja w ogóle wielu rzeczy próbowałam: trenowałam jiu-jitsu, biegałam na krótkie dystanse, próbowałam biegać przez płotki, nawet na kurs żeglarski się zapisałam, chociaż pływać nie umiem.