Obydwa te torty są zrobione właściwie ze zwykłych okrągłych tortów. Trzy biszkopty przełożone masami, na które przepisów dać nie potrafię, bo moja mama robi na oko zawsze. Ale masę bierzesz jaką chcesz. Akurat w motylu to była bita śmietana na jedną masę i bita śmietana z cappuccino na drugą masę.
Żeby zrobić motyla najpierw kroisz biszkopty (wszystkie trzy naraz) na połowy i odkręcasz je że tak powiem plecami do siebie. A potem smarujesz, przekładasz itd. jak z każdym tortem.
A do królika najpierw przekładasz masami, a potem wycinasz na górze takie dwa kształty na uszy i przesuwasz je do góry.
Udekorować według uznania. Do motyla moja mama użyła galaretek i tej bitej śmietany z cappuccino, a czułka własnoręcznie wycinałam z brzoskwini, ale np. draże też byłyby dobre, nakłute na wykałaczki. Królik to galaretki, ciemna masa, polewa czekoladowa, wiórki kokosowe i żelki-miśki. Tu są jeszcze dwa zbliżenia tej dekoracji. Spójrzcie, jakie zalotne spojrzenie (z polewy czekoladowej i przekrojonych w poprzek żelek-jagódek
).