W takim razie zapraszam ją do siebie, niech rozpieszcza poezją moje roślinki. Jestem pewna, że byłyby jej dozgonnie wdzięczne. I ja też.
Bo jedyny wierszyk jaki znam i jaki da się zacytować bez wstydliwych rumieńców brzmi tak:
"Daj swą łapkę w moją łapkę, mam na spacer z tobą chrapkę. W mojej łapce twoja łapka, niedaleko już kanapka". :hyhy: Mój pan-mąż mnie tego nauczył, oczywiście kiedy jeszcze moim mężem nie był.
No dobra, żeby nie było, że sama w swoim dziale robię off topa, to przyznam się, że ja baaaardzo lubię kwiaty doniczkowe, ale one coś nie bardzo lubią mnie, bo jakoś nie za specjalnie u mnie rosną, o kwitnieniu nie wspominając. A jak już jest z nimi naprawdę źle, to zawożę je do mojej mamy na reanimację.