Strona 626 z 633

PostNapisane: 8 lipca 2023, o 00:52
przez Fringilla
Czy on śpi...? :rotfl:
Jestem w stanie uwierzyć - po uderzeniu 18% tłuszczykiem śmietanowym można wpaść w stupor ^_^

PostNapisane: 8 lipca 2023, o 10:51
przez Kawka
Frin - jeśli to było do mnie pytanie to tak, na moim avatarze jest śpiący Oskar.

PostNapisane: 8 lipca 2023, o 17:40
przez Fringilla
Oj, Oskara w Pościeli to ja pamiętam :hyhy:

PostNapisane: 9 lipca 2023, o 09:13
przez Kawka
To się wygłupiłam, bo zdaje się, że przegapiłam zdjęcie psa ze śmietaną. :zalamka:

PostNapisane: 4 sierpnia 2023, o 07:45
przez Karina32
Wygląda na to, że będziemy mieli drugiego kota. Moje dziewczyny na wakacjach u dziadków znalazły porzuconego małego czarnego koteczka i się zakochały i jej nie oddadzą. Wygląda na to, że ktoś ją wyrzucił, chociaż podobno jest dobrze wychowana. Ale poszukiwania właściciela w całej wsi nie przyniosły rezultatu. Ponieważ jedynym rozwiązaniem, jakie podrzuciło schronisko (które nie przyjmuje zdrowych kotków) było podrzucenie jej komuś innemu ( :zalamka: ), a moi teściowie nie mogę jej wziąć, bo mają szalonego psa, to wygląda na to, że dołączy do nas mała koteczka. Ciekawe, jak zareaguje nasz kocur... Macie może jakieś mądre rady, jak to ogarnąć?

PostNapisane: 5 sierpnia 2023, o 00:06
przez Fringilla
Po pierwsze: gratulacje z okazji powiększenia rodziny :D
Skoro macie dobrą miejscówkę, a wygląda na to, że masz, to naprzód ;) nawet koty-seniorzy przez całe życie egzystujący jako jednowładcy w domu, potrafią mega skorzystać na dokoceniu młodzieżą ;)

(Po drugie: nie jestem osobą z dużym doświadczeniem w długoterminowym "dokacaniu" (czyli przyjmowanie nowego kota w domu ;) - bardziej z udzielaniem gościny. I bywało różnie na początku, efekt był w sumie zawsze pozytywny po pierwszych turbulencjach (najgorszy przypadek to moja Kota przez 15 minut siedząca i sycząca na taborecie, pod którym się znajome kocię schowało, co potem przeszło w fazę ignorowania totalnego, a potem już z górki ;) ale też przyznam, że to nie była wymarzona metoda na obznajomienie kota i ten błąd nigdy więcej nie został powtórzony...).

Ale też tu są w miarę rozsądne porady i w kontekście mojego doświadczenia i obserwacji (uważam, że Jackson galaxy raczej rozsądnie podchodzi i z luzem):
https://www.youtube.com/watch?v=tsYT7yIOdqQ

Także:
studium przypadku problemowego przestawienia i jak rozwiązać, krok po kroku:
https://www.youtube.com/watch?v=4DlJYcfiRu4

Ps no i dla jednopokojowców jakby co - też daje do mylenia nawet jeśli się ma warunki ;)
https://www.youtube.com/watch?v=8zjSE8bEdfw


W każdym razie:
- wedle wielu osób to dobrze, że masz kocura - kocury lepiej i szybciej paradoksalnie znoszą dokocenie. Hm, jest wykastrowany? I w jakim wieku? :niepewny: Samowładca czy mieszkał z innymi kotami wcześniej?
- podstawowa metoda, która podobno się sprawdza najlepiej, to stopniowe oswajanie z obecnością za pomocą A. unikania kontaktu wizualnego / wstępna separacja, B. obznajomienie z zapachem oraz (kluczowe!) C. wykształcenie pozytywnych skojarzeń głównie jedzeniowych
- domownik może Cię też totalnie zaskoczyć 100% pozytywnym przyjęciem kociaka, ale jednak pierwsze wrażenie jest mega ważne, i trudno odkręcić czasem :niepewny:

A. Najlepiej nowego kota wstępnie wyseparować w oddzielnym pokoju (albo przy braku warunków: wygodna spora kocia klatka, którą można przysłonić całkowicie, a wypuszczać tylko w przetrzebi, do której czasowo nie ma wstępu kot) - nowy kot ma cisze i spokój oraz stopniowo powiększa sobie bezpieczne terytorium, a domownik nie jest stawiany w sytuacji konfrontacji ;)

B. Koty się mogą wyczuwać przez szpary w drzwiach etc., można też wymieniać się zapachami - wpuszczać do danego pokoju na przemian jednego lub drugiego kota, rozkładać poduszki/legowiska w ramach wymiany zapachów z odseparowanych przestrzeni etc. No i najlpierw wygłaskiwać jednego, a potem drugiego, na przemian - żeby się czuły a nie widziały ;)

Ale kluczowe jest jedzenie:

C. co się łączy z, głównie, jedzeniem: mianowicie zanim się koty nie widzą, niech dostają jedzenie lub smaczki "nos w nos" przy drzwiach / elemencie separującym ;) czyli znowu zapach wzajemny będzie kojarzony z pozytywnym zdarzeniem.
Oczywiście można też - wyższa szkoła jazdy - się wymieniać osobowo, czyli jedna osoba siedzi z jednym kotem po jednej stronie drzwi i np. wygłaskuje / szczotkuje, o ile kot lubi, a druga równolegle robi to samo po drugiej stronie (a potem wymiana ;)

I przy braku agresywnych zachowań (np. siedzenie przy drzwiach i syczenie) wpuszczanie obu w kontrolowanych warunkach do jednej przestrzeni pokojowej, tak, aby każdy miał też się gdzie "schować" ;)

W sumie celem jest osiągnięcie fazy ignorowania przez domownika - to takie minimum...
No, są tez takie koty, które po otworzeniu drzwi pierwszy raz po fazie separacji padają sobie w metaforyczne objęcia ;)

Pomocne:
- uregulować troszkę pory karmienia Domownika (bo punkt C ;)
- oddzielna (mała pewnie) kuweta dla kocięcia na początek
- większe wyczulenie na objawy stresowe... (np. zbyt częste i intensywne mycie się oprócz tych bardziej oczywistych ;)
- ... a jak nie wyjdzie, to ponownie odseparować i powtórzyć proces wyciszenia...

PS
Kawka napisał(a):To się wygłupiłam, bo zdaje się, że przegapiłam zdjęcie psa ze śmietaną. :zalamka:

Oj tam oj tam ;) Oskara nigdy dość, każda okazja dobra aby ponownie przedstawić :shades:

PostNapisane: 5 sierpnia 2023, o 10:19
przez kejti
Fringilla napisał(a):Czy on śpi...? :rotfl:
Jestem w stanie uwierzyć - po uderzeniu 18% tłuszczykiem śmietanowym można wpaść w stupor ^_^

Kawka napisał(a):To się wygłupiłam, bo zdaje się, że przegapiłam zdjęcie psa ze śmietaną. :zalamka:

a ja dopiero zobaczyłam, że jest tutaj odzew :zalamka: :hihi:
Frin, nie spał ale się trochę zmęczył :hihi:

Karina, gratulacje i powodzenia :D moja koleżanką z pracy przez pierwsze miesiące spała osobo z jednym kotem, a jej chłop z drugim. Po jakimś czasie się do siebie przyzwyczaiły :D ale zapewne to też zależy od wieku, tam mieli sporą różnice

PostNapisane: 5 sierpnia 2023, o 11:18
przez Fringilla
moja koleżanką z pracy przez pierwsze miesiące spała osobo z jednym kotem, a jej chłop z drugim.

Jest to albowiem sprawdzona i skuteczna metoda ;)

PS tu nie jestem mega fanką kanału (chociaż ok, jak na celebryckie kotowanie jest jeszcze... no... przyzwoicie... mimo ztiktokowania kontentu) ale w sumie skrót z ukocenia w rodzinie sprawnie i konkretnie pokazany ;)
https://www.youtube.com/watch?v=kw7_f6a2kKg

PostNapisane: 5 sierpnia 2023, o 11:37
przez Karina32
Dzięki, Frin. Na pewno się zapoznam z tymi kanałami. W domu mamy wykastrowanego 7-letniego kocura. Mamy go z profesjonalnej hodowli, więc jak był malutki, to był z innymi kotami w różnym wieku. Ale od tamtej pory był sam. No, zobaczymy. Mam jeszcze 3 tygodnie na przygotowanie wszystkiego, bo dopiero pod koniec sierpnia dziewczyny wracają do domu z nowym domownikiem.

PostNapisane: 5 sierpnia 2023, o 18:17
przez giovanna
Mój też ma prawie siedem lat (w listopadzie skończy), w styczniu dołączyła do nas Tośka, było trochę syków, warczenia, ale nie było tak źle jak z Bajką gdy pojawił się Stefan, okropna była i długo to trwało. W sumie teraz też mu się zdarza na Tośkę nasyczeć albo warczy na nią, jak mu się coś odmieni, ale też myją sobie uszka, uprawiają zapasy. No i ona mu się podporządkowała przynajmniej narazie, Stefek rządzi ;). Nie izolowałam ich.

PostNapisane: 6 sierpnia 2023, o 01:55
przez Fringilla
giovanna napisał(a):Mój też ma prawie siedem lat (w listopadzie skończy), w styczniu dołączyła do nas Tośka, było trochę syków, warczenia, ale nie było tak źle jak z Bajką gdy pojawił się Stefan, okropna była i długo to trwało.

Pamiętam opowieść :D (Hm, a Bajka była Panią na Samowładnych Włościach od kocięctwa? :niepewny:
Ale też to potwierdza dominujące opinie, że kocicom trudniej przychodzi akceptacja i to szczególnie kociąt.

W sumie teraz też mu się zdarza na Tośkę nasyczeć albo warczy na nią, jak mu się coś odmieni, ale też myją sobie uszka, uprawiają zapasy.

Najważniejsze, aby konflikt nie eskalował, a nasyczeć na młodzież to jednak wciąż edukacyjne działanie... ;)

Nie izolowałam ich.

Czasem, wcale nie rzadko, ma się to szczęście :D
Ale też ja mam teorię, że koty, które maja doświadczenie w życiu stadnym z innymi kotami są bardziej zwykle otwarte. Tu Stefan dostaje bonus na wejściu...

Karina32 napisał(a):Na pewno się zapoznam z tymi kanałami.

Jest też pewnie sporo materiałów pl, ale przyznam, że tez nie znam dobrego kanału, bo się po prostu nie obracam tamże :niepewny:

Kciuki, będzie dobrze, ew. parę restartów, oddzielne sypialnie etc. i będzie ok ;)

Mam jeszcze 3 tygodnie na przygotowanie wszystkiego, bo dopiero pod koniec sierpnia dziewczyny wracają do domu z nowym domownikiem.

No to luksus. No i same już będą przesiąknięte zapachem nowego Domownika, więc też młoda wejdzie z bonusem, nie jako totalnie obca kocia osoba ;)

Jedyne zagrożenie, że berbecia Ci Twoje dziewczyny rozpuszczą ;)
a na poważnie: szczepienia, weterynarz i kwestia, czy tam nie stanie się kotem wychodzącym...?

Jako że moja Kota trafiła do mnie jak miał z pół roku, to nawet trudno ocenić, jak bardzo był kotem wychowanym wśród ludzi ale na pół dziko - chwilę potrwało, zanim w pełni zaczął ignorować zewnętrze jako przestrzeń do podróży. Ale też ostrożną osobą jest (czytaj: pragmatyczny tchórz).

PostNapisane: 7 sierpnia 2023, o 08:50
przez Karina32
Co do rozpieszczenia - to może się tak zdarzyć :hihi: A jeśli chodzi o zmianę na wychodzącego, to raczej nie, bo kicia musi siedzieć w domu ze względu na psa, który poluje na wszystko, co się rusza :zalamka:
Weterynarz też już odwiedzony. Kicia zdrowa i zadbana, to najważniejsze.

PostNapisane: 7 sierpnia 2023, o 13:01
przez giovanna
Frin, Bajka była jako druga z Bazylkiem. Bazyl odstawił wielki dramat jak ją przywiozłam (wycie, syki itd), po czym schował się wieczorem za kanapę, nad ranem wylazł (akurat się przebudziłam), usiadł i myślał :lol:, przemyślał chyba i dał sobie spokój, wielkiej miłości nie było, tolerowali się, czasem dochodziło do łapoczynów, Stefan zaczynał, ale dostawał przeważnie „dwa szybkie strzały” w łebek i się uspokajał. Bazyl zachorował na chłoniaka jak miał prawie sześć lat i chyba prawie dwa lata Bajka była sama bez kociego towarzysza, był pies, ale po roku od śmierci Bazylka i on odszedł za Tęczowy Most. A Stefek chyba zapadł na depresję po śmierci Bajki, bardzo dużo spał, zachowywał się jakby był chory. Teraz ma atrakcji aż nadto :lol:

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 07:13
przez Nocny Anioł
Przyszłam opowiedzieć wam niedzielna sytuacje, to miała być leniwa niedziela. Przyjechał brat chłopa i poszli do garażu po jakieś deski, ale do garażu nie doszli i mnie wołają. Okazało się że pod nasza drewutnia czołga się 8 malutkich jeży, nie były w najlepszym stanie, jeden się roił już zimny. W cieniu 30 stopni, a jeże nie są fanami ciepła, szybka akcja , karton, ręcznik i do domu. Wrocławski ekopatrol nie odbierał, szwagier dodzwonił się do jakieś fundacji to nas olali. Internet twierdził że trzeba dać wody a potem ewentualnie mleko, ale takie oszukane bez mleka. Wiele nie myśląc strzykawki w dłoń i podawanie wody, a szwagier w auto w poszukiwaniu oszukanego mleka. Udało się podać wodę i mleko, jeżyki poszły spać , a ja dalej w internet co tu robić. Tu chciałam zaznaczyć że poszukiwanie informacji jak nie masz FB to koszmar :shit: :shit: , trafiłam w końcu na Stowarzyszenie ochrony jeża, zadzwoniłam i mnie kobita dobiła mówiąc że nie damy rady i ze żadne oszukane mleko się nie sprawdzi i je zabijemy, trzeba przyznać w bawełnę nie owijała. Na pocieszenie dodała ze jeżeli do niej trafią to ona im wypłuka, poda prawidłowe i z nią maja szansę. Wiele nie myśląc w auto i do Poznania. Jeżyki trafiły do kobity i była zszokowana ilością, czekała jeszcze na 4 z innego miejsca i mówiła że do października nie pośpi. Okazało się że nasze jeżyki to Jeże Zachodnie i nie występują w tej części Polski , wyprzedzając wasze pytanie o to gdzie mama, w piątek znalazłam ja nie żywą na poboczu drogi, nie miała na sobie żadnych ran , wyglądała jak by zasnęła. Kobieta ze Stowarzyszenia powiedziała ze matka musiała nie wracać dwa dni, dlatego wyszły.
Teraz kilka fotek, a dla zainteresowanych w poniedziałek miałam sygnał od kobiety, że przeżyły pierwszą noc.
Obrazek

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 08:23
przez Karina32
O kurcze, ale historia. Dobrze, że udało się Wam znaleźć kogoś, kto będzie w stanie się nimi zaopiekować.

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 11:47
przez Fringilla
No małe jeże faktycznie trudna sprawa... :niepewny:
(i faktycznie zabierać nalezy tylko w tak ekstremalnych sytuacjach, czyli jak same wywędrują / ewidentnie porzucone)

Kciuki i zdrowia dla młodzieży! Będzie, co będzie... Dobrze, że się znalazła ekspertka.
:cheer:

Fb to koszmar. Aczkolwiek: trafiłas na tę grupę jak mniemam?
https://www.facebook.com/groups/2084690484908184/

Warto tez dzwonić na lokalny ekopatrol - czasem są dobrze zorganizowani i maja namiary na różne wyspecjalizowane lokalne organizacje i instytucje lub osoby, które mogą pomóc w podobnych przypadkach.

***

giovanna napisał(a):usiadł i myślał :lol:, przemyślał chyba i dał sobie spokój, wielkiej miłości nie było, tolerowali się, czasem dochodziło do łapoczynów, Stefan zaczynał, ale dostawał przeważnie „dwa szybkie strzały” w łebek i się uspokajał.

Życie ;) no i u kotów proces adaptacyjny serio dekady może trwać :D
(moja Kota po dekadzie osiągnął etap wspólnego jedzenia kolacji - już nie cichcem po nocy ale w porze wspólnej w kuchni - "skoro wy jecie, to ja tez proszę do miski" [po czym drań liźnie i pójdzie sobie posiedzieć jednak cierpliwie na progu, ale już nie robi awantury; normalnie dostaje o 20:0-21:00 i nie tupie].
Bazyl zachorował na chłoniaka jak miał prawie sześć lat i chyba prawie dwa lata Bajka była sama bez kociego towarzysza, był pies, ale po roku od śmierci Bazylka i on odszedł za Tęczowy Most.

No tak bywa :niepewny:

A Stefek chyba zapadł na depresję po śmierci Bajki, bardzo dużo spał, zachowywał się jakby był chory. Teraz ma atrakcji aż nadto :lol:

I tak trzymać ;)

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 13:57
przez Nocny Anioł
Na patrol dzwoniłam godzinę, nawet ta kobita do której trafiły jeże dzwoniła do nich i nikt nie odbierał, a podobno zna ludzi i telefony takie raczej prywatne. Od nas jest godzina do Wrocławia i półtora do Poznania, więc różnica żadna, chłop pracuje w Poznaniu więc dla niego to wyprawa jakaś nie była.
Na ta stronę trafiłam i o dziwo mnie nie zblokowało
https://www.facebook.com/naszejeze.org/?locale=pl_PL

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 13:57
przez kejti
biedactwa, dobrze że trafiły na Was :lovju:

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 13:59
przez Nocny Anioł
Do nas raczej nie, dobrze ze trafiły do tej Pani co się zna.

PostNapisane: 16 sierpnia 2023, o 23:59
przez Fringilla
Nocny Anioł napisał(a):Na patrol dzwoniłam godzinę, nawet ta kobita do której trafiły jeże dzwoniła do nich i nikt nie odbierał, a podobno zna ludzi i telefony takie raczej prywatne.


Niestety, lokalnie są różnice w ogarnięciu (też wynika z finansowania :/ np. problem dyżurów, a był tzw długi weekend...).

PostNapisane: 17 sierpnia 2023, o 07:02
przez Nocny Anioł
Tak, czas był raczej średni, niedziela i przedłużone wolne

PostNapisane: 19 sierpnia 2023, o 06:08
przez Nocny Anioł
Jak by ktoś był ciekaw, informuje ze wszystkie oseski żyją i ze najprawdopodobniej przezimują w stowarzyszeniu.

PostNapisane: 19 sierpnia 2023, o 09:55
przez Fringilla
Kciuki raz jeszcze! Oby dobrze się chowały ^_^

PostNapisane: 19 sierpnia 2023, o 20:07
przez giovanna
Zdrówka dla jeżyków, dobrze Aniołku że trafiły na Was a nie jakichś popaprańców coby im krzywdę zrobili.

PostNapisane: 20 sierpnia 2023, o 09:18
przez Kawka
Świetna wiadomość. :yes: