Joakar śliczniutki
U nas do luftu, niby wczoraj było jakby troszkę lepiej, ale wieczorem się Bajce przypomniało, że trzeba warczeć i syczeć, miała lepszy apetyt, ale nad ranem była niespodzianka: rozwolnienie. Poleciałam do weta prosić o zastrzyki, żeby jej nie wozić i nie stresować. On mi radzi żeby jej podać KalmVet żeby się mniej stresowała, dziś już nie miał, jutro ma być. A Stefanek rozrabia coraz bardziej, widać czuje się pewniej. Chyba bardzo chce żeby jego pańcia na zawał zeszła, bo wskakuje z kanapy czy foteli na górę mebli (mamy taki stary segment, który ma dwa metry wysokości) i boję się, że jak będzie zeskakiwał to sobie coś zrobi. Apetyt ma, ale wczoraj go chyba przekarmiłam mięsem z puszki, bo zrobił wieczorem taką brzydką kupę, dziś już jadł na śniadanie mięso, a potem swoje chrupki. Kupiłam mu takie malutkie puszeczki z kurczaka i karmę applaws dla kociaków, chyba jutro dopiero będzie. Nie mam czasu na nic, jem i sprzątam w biegu, o czytaniu już nawet nie ma co mówić, teraz w końcu zasnął więc mam chwilkę. Odzwyczaiłam się już od małych kotków, a tu oczy trzeba mieć dookoła głowy, bo wszędzie wlezie i jeszcze pilnuję żeby go Baja nie trzasnęła w pychol ...