Strona 2 z 2

PostNapisane: 30 sierpnia 2012, o 21:16
przez ewa.p
to była moja polecanka od Wiedźmy ple Ple

PostNapisane: 30 sierpnia 2012, o 21:41
przez basik
A ja nic tej pani nie czytałam :( , ale skoro polecacie to chyba będę musiała spróbować...

PostNapisane: 30 sierpnia 2012, o 21:48
przez Jadzia
Próbuj, basiku :)

PostNapisane: 31 sierpnia 2012, o 14:42
przez aralk
jest specyficzna, ale ja lubię :)

PostNapisane: 31 sierpnia 2012, o 20:10
przez ewa.p
basik napisał(a):A ja nic tej pani nie czytałam :( , ale skoro polecacie to chyba będę musiała spróbować...

tutaj moich słów kilka

http://romansoholiczki.pl/viewtopic.php ... 32#p441432

PostNapisane: 15 września 2012, o 21:43
przez basik
Przeczytałam Brzydulę i podobała mi się, bo dużo się dzieje, a brak seksu to tylko zaleta. Denerwuje mnie tylko , że to wszystko pisane jest jakby w formie narracji, bohaterka w pierwszej osobie opowiada całą historię.
Czy wszystkie jej książki sa pisane w ten sposób?

PostNapisane: 16 września 2012, o 12:04
przez Jadzia
Te Hawksley, które czytałam, wszystkie były w trzeciej osobie i z perspektywy obydwojga bohaterów, o ile się nie mylę :)

A brak seksów to tak, klasyczne regencje wszystkie.

PostNapisane: 16 września 2012, o 13:26
przez aralk
podobnie jak ja, 3 osoba, brak seksów :)

PostNapisane: 18 grudnia 2012, o 00:28
przez Księżycowa Kawa
Niektóre tytuły kojarzę, ale o czym były, no cóż, z tym gorzej. Z drugiej strony trochę czasu od tego minęło...

PostNapisane: 24 grudnia 2012, o 00:10
przez Wiedźma Ple Ple
basik napisał(a):Przeczytałam Brzydulę i podobała mi się, bo dużo się dzieje, a brak seksu to tylko zaleta. Denerwuje mnie tylko , że to wszystko pisane jest jakby w formie narracji, bohaterka w pierwszej osobie opowiada całą historię.
Czy wszystkie jej książki sa pisane w ten sposób?
Nie chyba.

PostNapisane: 4 lutego 2013, o 02:10
przez Duzzz
Księżycowa Kawa napisał(a):Niektóre tytuły kojarzę, ale o czym były, no cóż, z tym gorzej. Z drugiej strony trochę czasu od tego minęło...


A ja sobie przypominam "Żyrafy", bo było to coś innego, coś co się wybiło z tłumu innych historyków, żyrafy :hyhy:
Na "Brzyduli" pamiętam, że się zawiodłam, bo oczekiwałam czegoś innego.. Przez "Testament" chyba :mysli:
"Koligacje" też mi się podobały...... "Guwernantkę" jakoś mniej pamiętam...

Za to kompletny zanik mam jeśli chodzi o "Próbę" i "Wieże" :bezradny: "Komedianci" mi też jakoś nie zapadli w pamięć, ale chyba mi się nie podobali i dlatego :]

PostNapisane: 4 lutego 2013, o 21:01
przez ewa.p
ostatnio sobie jej Głos pożyczyłam

PostNapisane: 4 lutego 2013, o 22:26
przez Duzzz
Głos?

Aż musiałam sobie wygooglować, Ewo może pomyliłaś autorki, Hawksley z Thornton? :mysli:

PostNapisane: 4 lutego 2013, o 23:13
przez Księżycowa Kawa
Tytuł "Żyrafy" też pamiętam. W sumie całe lata minęły, odkąd to czytałam.


A "Głos" Thornton niedawno widziałam.

PostNapisane: 5 lutego 2013, o 15:41
przez ewa.p
taa,pewnie pomyliłam

PostNapisane: 10 lutego 2013, o 14:00
przez Kawka
"Komedianci" za mną.
Dużo ale to dużo przyjemniejsza lektura od "Brzyduli". W "Komediantach" jest rozwój uczucia, wzamejne iskrzenie pomiedzy główna parą, wiele ciekawych drugoplanowych postaci, wciągająca fabuła. Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale powiem tylko, że mi się ta książka podobała. Polecam.

PostNapisane: 5 listopada 2014, o 00:24
przez Księżycowa Kawa
Zajrzałam do „Próby” i okazało się, że jednak coś niecoś pamiętam, bo po samym opisie to nie bardzo. Coraz bardziej ciekawią mnie te "Żyrafy". Coś mi się kojarzy, że kiedyś mama je chwaliła…

PostNapisane: 27 października 2016, o 10:22
przez Kawka
Zaczęłam słuchać audiobooka "Guwernantka" przy gotowaniu i na razie jest bardzo przyjemnie.

PostNapisane: 27 października 2016, o 23:15
przez Księżycowa Kawa
Chyba to czytałam, miałam zajrzeć, aby sprawdzić, czy na pewno i może kiedyś to mi się uda.

PostNapisane: 28 października 2016, o 12:45
przez Kawka
Moja opinia na temat książki „Guwernantka” autorstwa Elizabeth Hawksley.

Uwaga, poniżej mogą być lekkie spojlery!

Rezolutna i inteligentna Clemency – córka bogatego kupca, z powodu ogromnego posagu staje się łakomym kąskiem dla zubożałego markiza, który za wszelką cenę chce uchronić siebie i rodzinę przed utratą resztek majątku. Lysander jest tak zdesperowany, że gotów poślubić nawet bogatą pannę z gminu. Clemency, niechętna zaaranżowanemu małżeństwu, do którego próbuje nakłonić ją matka, oraz przerażona niepochlebnymi plotkami o przyszłym mężu, znika bez śladu. Przewrotny los stawia jednak na jej drodze niedoszłego męża, szybciej niżby Clemency chciała.

Klimat tej opowieści jest bardzo lekki i przyjemny. Akcja nie wlecze się ale też i nie pędzi. Czytelnik ma okazję stopniowo zagłębiać się w historię. To bardzo pogodna, napisana lekkim stylem historia, którą czyta się dość szybko, mimo że nie ma w niej szaleńczych zwrotów akcji i przygód. Nie ma też szczególnych dłużyzn, które utrudniałyby lekturę, a akcja skupia się bezpośrednio na dwójce bohaterów i ich przeżyciach. Książka ma momenty humorystyczne, choć nie są one zbyt wyeksponowane.

Dużą zaletą tej opowieści są bohaterowie. Główna para jest sympatyczna i konkretna. Clemency to kobieta z charakterem, wie czego chce i potrafi do tego dążyć. Lysander mimo iż popełnia kilka błędów, robi to w sposób uroczy i da się go lubić. Nie jest typem samca alfa, raczej spokojnym i rozważnym człowiekiem, z odpowiedzialnym podejściem do życia. Nie jest też zbyt łagodny, bo kiedy trzeba, potrafi też przyłożyć z pięści w obronie słabszych. Oboje są bardzo ludzcy, mają wady i zalety ale generalnie można ich polubić od początku. Bohaterowie poboczni również nakreśleni są interesująco, zwłaszcza ciotka Helena, miłośniczka psów.

Nie ma w tej książce wielkich namiętności, scen erotycznych i wcale nie odczuwa się tego braku. Wręcz przeciwnie, dzięki temu ta historia jest słodka i lekka. Pasuje to do klimatu całej książki. Taki grzeczny, ale interesujący romans, wprowadzający w pogodny nastrój. Według mnie książka zasłużyła na solidne 7/10.

PostNapisane: 31 października 2016, o 13:21
przez Kawka
"Szarada" Hawksley za mną. Może potem opiszę dokładniej co myślę o tej książce.

PostNapisane: 3 grudnia 2016, o 20:49
przez Kawka
Zapomniałam o recenzji tej "Szarady". Teraz już raczej nic nie napiszę, bo pamiętam tylko tyle, że było średnio.

Zabrałam się za to za "Próbę". Co będzie, to się okaże.

PostNapisane: 3 grudnia 2016, o 23:10
przez Księżycowa Kawa
Do „Próby” w zasadzie nie tak dawno zaglądałam, ale jakoś nieszczególnie mi utkwiło w pamięci.

PostNapisane: 4 grudnia 2016, o 19:17
przez Kawka
Mnie się póki co bardzo przyjemnie czyta. Nie powaliła mnie na kolana, ale jest dobrze.

PostNapisane: 6 grudnia 2016, o 16:38
przez Kawka
Moja opinia na temat książki „Próba” autorstwa Elizabeth Hawksley.

Uwaga, poniżej mogą być spojlery!

Anna – młoda arystokratka jako dziecko przeżyła traumę. Jej rodzina straciła majątek podczas rewolucji francuskiej, a matka zmarła w więzieniu. Dziewczynce i jej ojcu udaje się jednak uciec od koszmaru i ułożyć sobie życie na nowo. Anna, pełna złych doświadczeń, przygarnięta przez bogatą, dalszą rodzinę ojca, wyrasta na kobietę kierującą się w życiu rozsądkiem. W jej spokojną i skromną egzystencję wdziera się przebojem tajemniczy Laurence. Obcy jej zupełnie mężczyzna utrzymuje, że zakochał się w Annie i chce ją poślubić, jednak rozsądna dziewczyna nie wierzy w szczerość jego intencji.

Tak zaczyna się „Próba”. Jest to kolejna solidna pozycja od Hawksley. Czytając inne jej książki nastawiłam się na spokojny, dość grzeczny romans z leniwą ale równocześnie nie nudną fabułą. Nie zawiodłam się. W „Próbie” jest jednak nieco więcej akcji niż choćby w „Szaradzie” czy „Guwernantce”. Osią wszystkich zdarzeń jest postać złego Laurence’a, który knuje i miesza w życiu Anny oraz własnego rodzeństwa. Główny czarny charakter jest czarniejszy niż noce w listopadzie, (wręcz prosi się o choćby jedną pozytywną cechę), ale dobrze się spisuje w roli rozdającego karty w tej powieści. W porównaniu z nim Anna i Luke – są bezwolni jak dzieci. Niemniej, nie są to źle wykreowane postacie – bardzo do nich pasuje ten spokój i dobro. Z pozoru nudni (zwłaszcza Luke), okazują się jednak mieć trochę ikry i charakteru.

Kolejny aspekt tej historii to (chyba charakterystyczne dla twórczości Hawksley), stopniowe narastanie emocji pomiędzy główną parą, choć nie do końca to autorce wyszło, bo miłość Luke’a wybucha nagle i bez żadnej sensownej przyczyny. Niemniej, wyszło to i tak nieźle. Jak zwykle – nie ma w tej książce scen erotycznych i znów jest to dla mnie jedna z zalet. Podkreśla to nieco cukierkowy klimat powieści. Styl autorki jest lekki i dość dobrze się czyta. Wątki poboczne są dość starannie nakreślone a całość nie razi. Fabuła, głównie dzięki obecności czarnego charakteru, jest interesująca. Przyjemnie się czytało, choć nie będzie to jedna z moich ukochanych perełek, do której chętnie wrócę po latach. Moim zdaniem powieść zasłużyła na solidne 6/10.