Strona 1 z 5
Olga Gromyko
Napisane:
16 lutego 2009, o 15:02
przez Lilia ❀
Olga GromykoO AutorceOlga Gromyko, urodzona w 1978 roku w Winnicy, na terytorium ZSSR (w tej chwili jest to Ukraina).
Zamężna, ma jednego syna. Jest absolwentką wydziału biologii Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu. Przez kilka lat pracowała w Instytucie Naukowo-Badawczym epidemiologii i mikrobiologii jako laborantka, ale w pewnej chwili podjęła decyzję o odejściu z pracy i skupieniu się na pisarstwie.
Jej pierwsza książka,
"Zawód: wiedźma", wydana została w 2003 roku, od tej pory łączne nakłady w języku rosyjskim przekroczyły milion.
W Internecie znana jest pod pseudonimami Wiedźma, Volha albo WBP, co znaczy – Wielka Pisarka Białoruska.
Twórczość Wydane u nas:Seksbomba; Ich cyberbarokowy sen; Biedny, biedny Kościej; Wilk, Fuks i Nalewajek: Odrobina szczęścia (antologia; wraz z Wojnarowski Zbigniew, Lech Piotr Witold, Stelmarczyk Krzysztof S.)
Szczurynki: Szczurzy żywot w opowiastkach i obrazkach
Cykl "Beloria"- Wierni wrogowie
Cykl "Rok Szczura"- Widząca
- Wędrowniczka (tom: 2.1)
Świeca (tom: 2.2)
Cykl "Wolha Redna"- Zawód: Wiedźma
- Wiedźma opiekunka
- Wiedźma naczelna
Zawód: Wiedźma wydano również w dwóch tomach, Zawód: Wiedźma: Część 1 i Zawód: Wiedźma: Część 2.
Wiedźma opiekunka wydano również w dwóch tomach, Wiedźma opiekunka: Część 1 i Wiedźma opiekunka: Część 2Strona www:http://www.fantlab.ru/article83/
Napisane:
16 lutego 2009, o 16:00
przez Madlenita
Właśny temat dla Olgi Gromyko!!!!
Dzięki Lilja, zaraz poszukam ciewawych recenzji, może sama coś napiszę?
Napisane:
16 lutego 2009, o 16:04
przez Lilia ❀
Proszę Cię bardzo
Napisane:
16 lutego 2009, o 20:17
przez Berenika
Pisz Madlenito, ktoś musi zacząć dyskusję
Napisane:
16 lutego 2009, o 20:33
przez Lilia ❀
Jak już gdzieś pisałam, do przeczytania tych książek namówiła mnie raen.
Książki przez kilka tygodni leżały na półce, bo niechętnie do nich podchodziłam.
Jakaś fantastyka z wiedźmą, wampirem, w wymyślonym świecie...
Myślałam, że to bajka dla dzieci.
W końcu przyszedł i na nie czas.
Nie mogłam się oderwać, co jakiś czas się śmiejąc. Rodzinka dziwnie patrzyła
Spoilerować nie będę, ale miałam niedosyt pewnych wątków, ale Madlen podniosła mnie na duchu - autorka nie zapomniała o najważniejszym
Swoją drogą, jak zakładałam temat dorwałam się do jej biografii. Naukowiec?
Napisane:
16 lutego 2009, o 20:41
przez Mikka89mak
Książki są boskie po prostu. Któregoś wieczora do nich siadłam i do rana sie nie mogłam oderwać, co jakiś czas przyduszając się poduszką żeby rodziny nie pobudzić
Do tej pory mam tak że nagle przypomne sobie jakiś fragment i znajomi dziwnie patrzą jak się nagle zaczynam zataczać ze śmiechu. Naprawdę warto przeczytać.
I ahhhh ten Len
Napisane:
16 lutego 2009, o 21:12
przez Lilia ❀
To prawda, boski Len
(całego imienia i nazwiska nie sposób zapamiętać
)
Nie wiedzieć czemu, Len kojarzy mi się z Larkinem. Może przez blond włosy i podobną budowę ciała
Napisane:
16 lutego 2009, o 21:25
przez Lucy
Doprawdy takie fajne są te książki ? Hm.... a jak wygląda tam ten " wymyślony świat" ?
Napisane:
16 lutego 2009, o 21:27
przez moni
Ech... a juz chciałam zabrać się za tę książkę - a tu larkinopodobny osobnik...
Napisane:
16 lutego 2009, o 21:36
przez Lilia ❀
Tylko tyle, że jest blondwłosy
Ale charakter zupełnie inny.
Nie zrażaj się. Nie powiesz, że przez blondwłosego Larkina nie przeczytasz książek z takimi bohaterami?
Napisane:
16 lutego 2009, o 21:44
przez Berenika
Dziewczyny nie kuście. Muszę być dzielna i wytrzymać do jutra, muszę
Napisane:
16 lutego 2009, o 22:07
przez Madlenita
Świat jest lekko opisany, ale zamieszkują go różne rasy, które są ze sobą w róznych stosunkach, np. krasnoludy mają monopol na wydobywanie metali, więc nie musza dużo pracować a pieniądze przechulają. Wampirki żyją sobie w 12 dolinach i starają się nie wadzić nikomu...
Głównym miastem Belorii jest Starmin, tam właśnie jest szkoła magii, w której nauka do dyplomu trwa minimum 10 lat. Są kaedry: zielarstwa (leczenie), alchemii, wróżbiarstwa i praktyków, czyli walki z siłami nieczystymi. Jest jeszcze nekromancja, np. "Rektor" uczelni nim jest, ale to mało popularna dziedzina...
Więdej napiszę za chwilę.
Napisane:
16 lutego 2009, o 22:14
przez moni
Nie powiem
Przeczytam na pewno
Napisane:
16 lutego 2009, o 22:36
przez Mikka89mak
Jeśli chodzi o pełne imię i nazwisko Lena to miałam problem żeby to wogóle przeczytać. Tak że Len pozostaje Lenem.
Najlepszy motyw w książkach? Rozmowy Wolhy i Lena. Jak się biedak skarżył dlaczego mu wartownicy przy granicy nie chcą w pojedynkę patrolować to się popłakałam ze śmiechu.
Ogólnie poczucie humoru w tej książce jest zabójcze, przynajmniej dla mnie.
Napisane:
16 lutego 2009, o 22:45
przez Lilia ❀
Chyba nie skoro żyjesz
Napisane:
16 lutego 2009, o 22:55
przez Mikka89mak
zyc zyje ale juz i tak moi znajomi uwazaja ze mi cos nie halo pod kopułą z powodu niekontrolowanych wybuchów śmiechu:)
Napisane:
16 lutego 2009, o 23:19
przez Madlenita
Tak, a chwila ich poznania? "A teraz będzie najlepsze..."
Albo jak ją ściągnął z konia, kiedy chciała jechać w stronę, gdzie ktoś krzyczał?
A jej rozważania nad obrazem rycerza: bardzo logiczne, nigdy nie myślałam w ten sposób o obrazach...
W 2 części ich wspólna podróż też była świetna: wstawki Wala i "Len, Len!!! Ja się tu męczę a on śpi!"
Napisane:
16 lutego 2009, o 23:23
przez Mikka89mak
hihi, to dobre było. ale nic nie przebije tego:
Zawstydzone spojrzenie jak u kota, który spił śmietankę z mleka i oberwał wałkiem przez łeb. Na ubraniu widać ciemne zasychające plamy.
- Bardzo boli?
- Mówię przecież - zadrapanie.
- Znaczy, mogę nie przepraszać?
- A za straty moralne? - Chytrze zmrużył oczy Len.
- Doskonale! Zaczynaj, słucham uważnie.
- Dobre sobie! Prawie zamordowała i jeszcze się stawia - oburzył się wampir, wycierając palce chusteczką. Uczciwie mówiąc, myślałam, że je obliże.
- Sam zacząłeś! Kłócąc się i nalegając na otrzymanie satysfakcji, jakoś niezauważalnie się pogodziliśmy.
- No dobrze, niezbyt lubię ludzi - w końcu przyznał wampir. - O jakim zaufaniu my tu mówimy w momencie, gdy strażnicy granic co miesiąc wyłapują w osinach do tuzina podejrzanych typków w zbrojach z kory osinowej, na krzyż obwieszonych czosnkiem? Wątpię, by przychodzili do dogewskich lasów w poszukiwaniu grzybów. I co do tego ma, za przeproszeniem, czosnek? Czemu nie cebula, marchewka albo, powiedzmy, rzepa? Dziwne, że jeszcze nikt nie wykombinował sobie, żeby polować na wampiry za pomocą zaostrzonych korzeni chrzanu wykopanych przy pełni księżyca przez czarnego psa bez ogona.
- I jaka kara jest przewidziana za znęcanie się nad zwierzętami?
- Konfiskujemy czosnek. Razem ze spodniami. I życzymy szczęśliwej drogi!
- Nic dziwnego, że macie taką złą prasę - zauważyłam.
- To śmieszne - kontynuował płonący sprawiedliwym gniewem Len. - Przez cały czas istnienia Dogewy na jej polach nie wyhodowano nawet jednej główki czosnku. Tym niemniej eksportujemy go do dziesięciu królestw! Oczywiście przez wynajętych ludzi. Jeden szczególny warkocz, okręcony srebrnym drutem, wracał do nas cztery razy, zanim nie zgnił. A o drodze życiowej sztyletów, krzyży i łez panieńskich w fiolkach można napisać całe opracowanie. Wampir ze złością potrząsnął głową i zmarszczył czoło. - Albo na odwrót... Jakieś egzaltowane panienki... Nagie, tłumami. Że niby wypij mnie, chcę wiecznego życia. Rzucają się na strażników, proponują bezeceństwa. Chłopaki już odmawiają samotnych wart - boją się.
- Bujasz! - roześmiałam się.
- Wcale nie.
Natychmiast wyobraziłam sobie legion nieuczesanych, bosonogich panien z przeraźliwymi wrzaskami doganiających Lena, tracącego oddech i oglądającego się z zaszczutym spojrzeniem. Na tym moja wyobraźnia nie poprzestała i umieściła mnie w trójce liderek, z siatką na motyle w ręku.
- To nie jest śmieszne - półgłosem burknął wampir.
- To do czego?
- Mówię, że strażnicy nie uważają tego za zabawne. Bić się z kobietami to jakoś niehonorowo. Spełnienie ich próśb jest nierealne. Te histeryczki nie rozumieją, że nieśmiertelność to nie wścieklizna, nie przenosi się przez ugryzienie.
- Mówisz, że nagie? - mruknęłam w zamyśleniu. - A wy je pokrzywą po tyłku... Też lecznicza rzecz, wzmacnia odporność
(ps. mam nadzieje ze w łeb za wstawke nie zarobie:)
Napisane:
16 lutego 2009, o 23:27
przez moni
Napisane:
17 lutego 2009, o 00:08
przez Madlenita
Moje podejście, ksiązki zawsze na pierwszym miejscu... A w stresie, w czasie nauki na ostatnią chwilę zawsze nejszybciej się uczyłam...
A Wiedźma to świetny sposób na odstresowanie się przed nauką, pośmianie się dla i zdrowia i ogólną poprawę nastroju.
Można ją przepisywać chorym jako lek!!!!
Napisane:
17 lutego 2009, o 00:24
przez Berenika
Aż tak?
Napisane:
17 lutego 2009, o 00:55
przez Madlenita
Według mnie, TAK!!!
To nie jest jakaś super ambitna laktura, ale książka naprawdę śmieszna, do czytania. Sienkiewicz też pisał pod czytelnków...I wszedł do kanonu lektur.
Napisane:
17 lutego 2009, o 00:56
przez Lilia ❀
Madlen masz nadzieję, że kiedyś Wiedźma zostanie lekturą?
Napisane:
17 lutego 2009, o 00:56
przez Berenika
Ale teraz co niektórzy chcą go stamtąd wykopać
Napisane:
17 lutego 2009, o 01:01
przez Mikka89mak
jakby ksiazki typu Wiedzma byly lekturami to ide o zaklad ze wzrusłby procent osob czytajacych lektury. a i zdawalnosc matur by pewnie skoczyla:)