Strona 2 z 97
Napisane:
7 maja 2008, o 17:15
przez kristy
Ja również uwielbiam tę autorke i to w wydaniu historycznym jak i współczesnym.
Nie przeczytałam jeszcze wszystkich jej książeczek u nas wydanych ale w najbliższej przyszłości to sie zmieni.
Napisane:
8 maja 2008, o 14:43
przez Madlenita
Tajemnica Garwood to był jeden z pierwszych romansów jaki w ogóle przeczytałam0chyba 4... I pierwsza Garwood, pamiętam zaskoczenie jakie przeży.łam, gdy czytałam Szkatółkę i okazało się, że są ze sobą powiązane... Teraz już oczywiście te powiązania znam na bierząco...
Ale nadal lubię Garwood, mimo wielu minusów.
Chyba jestem wyjątkowo lojalna i sentymentalna...
Napisane:
8 maja 2008, o 14:59
przez Jadzia
Madlenita, mam to samo, chociaż powiązania mnie nie zdziwiły, bo przeważnie robię poważny rekonesans, zanim coś zacznę czytać.
Ale to może przedstawisz swoją bardziej obszerną opinię o Tajemnicy w Archiwum Klubu dyskusyjnego?
Napisane:
8 maja 2008, o 15:23
przez Madlenita
Dobrze, tylko nie dziś, muszę się w końcu wziąć za obiad...
Napisane:
8 maja 2008, o 15:37
przez Fringilla
ależ nie spiesz się - ja się przyznam, że nad niektórymi postami myslę tygodniami, i możecie sie śmiać
Napisane:
10 maja 2008, o 23:09
przez Madlenita
Niektóre, tak, ale rzadko się zadarza... Najczęśćiej piszę ładnych kilka minut, po czym internet mi siada i post się kasuje...
Jutro wezmę się za tę Tajemnice, dziś muszę kończyć, a cały dzień miałam zajęty; malowanie drzwi, ogródek a na koniec dnia 2-letni kyzyn, który lubi mnie odwiedzać...
Napisane:
27 lipca 2008, o 21:43
przez diawie
Jest jedna z moich ulubionych autorek i gdybym miala wymienic trzy ksiazki ktore najbardziej mi sie podobaly mialabym trudnosci bo w wiekszosci wszystkie mi sie podobaja ale i tak mam swoje typy
-Lwica
-Szmaragd
-Niewola i moze jeszcze tajemnica i oblubienica i....... no wlasnie wymienialabym jeszcze kilka ..a tak ogolnie wole jej historyczne od wspolczesnych
Napisane:
27 lipca 2008, o 23:28
przez monia204
"Angielka" od tej pozycji zaczełam swą przygodę z tą Panią i jestem dotąd nią zachwycona....jednocześnie "Angielka" to moja ulubiona jej książka
Napisane:
28 lipca 2008, o 10:53
przez pinksss
Lwica
muszę jednak popracować nad tolerancją
Napisane:
28 lipca 2008, o 11:04
przez Scholastyka
dołaczam się
Napisane:
28 lipca 2008, o 11:13
przez pinksss
no to chociaż nie jestem sama
Napisane:
28 lipca 2008, o 15:00
przez Jadzia
Lwica mnie też się tak średnio podobała, a Angielka była fajna
I ogólnie najbardziej lubię chyba jej średniowieczne, trochę mniej regencyjne (chociaż też są w większości niezłe), a ze współczesnych czytałam tylko jedną i nie była ani wybitna, ani jakaś bardzo zła. Taka sobie po prostu.
Napisane:
28 lipca 2008, o 17:01
przez monia204
tak sredniowiecze jej najlepiej wyszło , czasem ma troche niesamowite pomysły na historie bohateró i bardzo utrudnia im życie, ale super się czyta
Napisane:
29 lipca 2008, o 14:13
przez Jadzia
I bardzo niehistorycznie niekiedy jest, ale już kiedyś mówiłam, że mi to nie przeszkadza.
Napisane:
29 lipca 2008, o 14:54
przez pinksss
średniowiecza a la Garwood niestety przełknąć nie mogę bo mi Nowy Jork spod niego wyłazi
albo inny Londyn
Napisane:
29 lipca 2008, o 14:57
przez Scholastyka
przesada w drugim kiedynku też nie jest dobra - jesli autorka robi wykład na temat "Ile ja wiem o średniowieczu", to staje sie nużace, Tym zgrzeszyła na przykład Susan King w "The Sword Maiden"....
Napisane:
29 lipca 2008, o 14:59
przez pinksss
wiem, wiem ta co miała obsesję na punkcie płatnerstwa
? ale odrobinę brudku, odrobinę
Napisane:
29 lipca 2008, o 15:11
przez Jadzia
Chyba właśnie w Angielce było, jak ci wszyscy wojowie syfili w czasie jedzenia itd. A może to było w czymś innym.... Nie pamiętam dobrze
Napisane:
29 lipca 2008, o 22:09
przez diawie
nie no Lwica byla calkiem fajna wlasnie dlatego ze byla frustrujaca/ja to lubie jak czytajac sie wkurzam przynajmniej sie nie nudze/On to taki straszny macho ze hhiii standard albo klasyczny dupek a ona tez niczego sobie niby niewiniatko ale mowcie co chcecie dobrze sie bawilam czytajac
Napisane:
29 lipca 2008, o 22:40
przez pinksss
on na nią patrzył i jego lodowate serce topniało a potem były takie orgazmy że hej
a w przerwach pitolili o tym cholernym szakalu co to nie bardzo miał prawo zaistnieć w tych warunkach
jak myślicie kiedy szakal wkroczył na scenę jako synonim podstępu??? nie aby w erze filmów przyrodniczych BBC? takie drobiazgi wkurzają mnie straszliwie
Napisane:
30 lipca 2008, o 15:16
przez Jadzia
Nie szakal, a lew górski, czyż nie?
Napisane:
30 lipca 2008, o 15:41
przez pinksss
lwem górskim był ukochany
szakalem nazywano wyrodnego tatusia
Napisane:
30 lipca 2008, o 16:40
przez Jadzia
Być może, być może, aż tak to nie pamiętam
Napisane:
30 lipca 2008, o 18:03
przez Fringilla
globtroterzy - afryki, ameryki, dobrze, że nikogo pingwinem nie nazwano
Napisane:
30 lipca 2008, o 18:15
przez Liberty
Szkoda. Wyobraźcie sobie scenę erotyczną, w której bohaterka szepcze namiętnie: "pingwinie, pingwinie..."