Strona 9 z 96

PostNapisane: 24 stycznia 2011, o 14:15
przez Wiedźma Ple Ple
ona właśnie tego nadużywa :hyhy:

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 16:01
przez Dorotka
Skończyłam dziś rano "Podarunek" i muszę przyznać, że dawno się tak nie ubawiłam. Sara [i jej podstępne parasolki] była po prostu boska, a czytając o reakcjach Nathana prawie się posikałam ze śmiechu. :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Uwielbiam Garwood, ona jest dla mnie najlepszym lekiem na chandrę i nużącą codzienność.

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 17:54
przez aralk
z tą chandrą to prawda nad prawdami :)

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 18:05
przez Jadzia
Oj tak ;) chociaż nie lubię u niej jak czasami robi trochę idiotki z bohaterek. Jeśli wiecie o co mi chodzi ;)

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 19:48
przez Wiedźma Ple Ple
Nimfa nie jest taka zła, tylko o tym samym co reszta średniowiecza :wink:
kłamce :hahaha:

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 22:55
przez aralk
Mnie akurat rzeczona Nimfa się specjalnie nie podobała, jakaś taka ciągnięta była w moim wrażeniu

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 22:56
przez Jadzia
aralk, też tak myślę :)

PostNapisane: 12 lutego 2011, o 23:05
przez Wiedźma Ple Ple
choć kwiaty są, na ten przykład jak to urodziny obchodzili :hahaha: w jedenastym wieku :hahaha:
i jeszcze coś tam tak pojechało Ameryką, że z tej traumy zapomniałam :hyhy:

PostNapisane: 12 marca 2011, o 20:23
przez Heidi
Nie wiem czy kończć Angielkę przeczytałam 250 str i coraz bardziej mnie nudzi, zasypiam na niej. Nawet mogłabym już napisać parę słów dlaczego jestem tak do niej nastawiona

Spoiler:

RZucam to w cholerę

PostNapisane: 12 marca 2011, o 20:26
przez Agaton
I tak zajrzałam do spoilera, bo jeszcze przez długi czas nie planuję czytać tej książki, o ile w ogóle w końcu mi się uda ;)
Uśmiałam się :hahaha: A co!

PostNapisane: 12 marca 2011, o 20:31
przez Dorotka
"Angielka" akurat nawet mi się podobała, choć nie na tyle, żeby ją sobie zostawić. Za to nudziła mnie wielce "Lwica", bo jak dla mnie to była kompletnie od czapy.
Spoiler:

PostNapisane: 12 marca 2011, o 21:48
przez ewa.p
zdaje się,że ta Lwica ma na imię Christine.Nie jestem pewna,ale jest o niej w Szmaragdzie,gdzie to przyjaźniła się z bohaterką

PostNapisane: 12 marca 2011, o 22:14
przez Liberty
Denerwuje mnie że niby ma tak dobre szlachetne serce a zabiła 9 królików z czystym sumieniem i 4 wilki.


:shock: Robię wielkie oczy, bo ... co ma piernik do wiatraka??? Na litość boską, przecież to jest jakieś średniowiecze, a więc ludzie codziennie polowali. Nie myśleli o prawach zwierząt tak jak robią to ludzie współcześnie, a i tak są tacy, co nadal polują. Po drugie, jeśli mnie pamięć nie myli ona zabiła te wilki w samoobronie. Miała dać się rozszarpać, żeby udowodnić jaką dobrą osobą jest?
Rozumiem, że książka się nie podoba, nie trzeba mieć nawet ku temu powodów, ale takie argumenty to przesada.

PostNapisane: 12 marca 2011, o 22:23
przez kasiek
Myślę, że i ja w tamtych czasach zabiłabym królika, i kurę, i zająca i wilka, gdyby mnie atakował....takie czasy.

Garwood lubię :look_down:

PostNapisane: 12 marca 2011, o 23:20
przez ewajoanna23
Ja też mam do niej słabość :)

PostNapisane: 13 marca 2011, o 13:12
przez Heidi
Wg moich odczuć tu nie chodzi o to z jakich czasów pochodzi człowiek, tylko o jego psychikę. Ja bym nie zabiła zwierzęcia i mówię to otwarcie, po prostu nie potrafiłabym się przemóc. Jeśli chodzi o wilki, to była ostrzegana nie raz, żeby nie chodziła sama bo w lesie grasują wilki ale ona nie, musi znaleźć jaskinie i przez jej głupotę i lekkomyślność życie straciły te zwierzęta.

Konie spłoszyły wilki od samego początku powinna wiedzieć że gdzieś się czają a nie marnowała czas na poszukiwania.

PostNapisane: 13 marca 2011, o 13:24
przez Liberty
Ale Heidi, Ciebie razi widok martwego zwierzęcia, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu był on na porządku dziennym. Codziennie zabijało się kury, króliki, sarny, ryby, dziki, świnie itd. żeby jeść i wyrabiać ubrania (futra itd). Nie było sklepów. Więc jak coś co oglądała i w czym brała udział mogło ją razić. Kobiety od dziecka były uczone oprawiania martwej zwierzyny - skubania z piór kur, zdzierania skór.
Bohaterka - wegetarianka w historyku, to dopiero byłoby nielogiczne.

PostNapisane: 13 marca 2011, o 18:20
przez Fringilla
ehm, tu się zgadzam z Heidi ^_^
Po pierwsze: są ludzie, którzy mimo kultury w jakiej zostali wychowani, pewnych rzeczy nie są w stanie zrobić (bądź takie mają wrażenie - wiadomo, praktyka rewiduje podejście, ale działa też to w drugą stronę - niektórzy mocni w gębie okazują się niezdolni do przekucia słów w czyny :hyhy:
Po drugie: wegetarianizm oraz weganizm to nie jest sprawa wymyślona 2 dekady temu na Zachodzie podobnie jak niejednolite jest podejście do zwierząt i ich praw na przestrzeni czasu i przestrzeni.
Dana kultura nie jest statyczna.
Po trzecie: jest jeszcze zagadnienie stosunku do zabijania - to, że jest się zdolnym do zabicia zwierzęcia w celach konsumpcyjnych bądź w samoobronie, nie wyklucza zarazem emocji odczuwanych w związku z tym, w tym smutku i żalu.

Heidi - co konkretnie ci przeszkadza u bohaterki? że zabiła w ogóle, czy że bezrefleksyjnie?

PostNapisane: 13 marca 2011, o 19:00
przez Scholastyka
ej, to jak z tymi ciężarnymi, które w historykach popijaja alkohol. Faktem jest, ze polecano w wiekach średnich popijanie takowym piwa, bo bedą miały dużo mleka...

PostNapisane: 13 marca 2011, o 19:26
przez Heidi
och nie wiem sama dziewczęta weźmy pod lupę np bohaterkę z Sokoła i Panny mimo że jest to również średniowiecze bohaterka nie potrafiłaby skrzywdzić muchy, mało tego przygarnia wszystkie zwierzęta jakie jej się napatoczą wróbla, jeża, małego rysia któremu zabito matkę itd itd ma miękkie serce i wszystkimi chce się opiekować. Nie mówię że Joanna jest przez to zła ale autorka na każdym kroku chce pokazać jaka z niej urocza i czysta duszyczka, która martwi się o wszystko i wszystkich a tu taka sprzeczność. Jakby była przedstawiona jako waleczna haroina to bym nic nie napisała :P

PostNapisane: 13 marca 2011, o 19:30
przez kasiek
jakby jej Falcon był głodny to by i prosie zatłukła..... :P

PostNapisane: 13 marca 2011, o 19:37
przez Scholastyka
jak wegetarianka w "Wilczej harmonii" - jechała do rygi, ale ubiła skoczka , oprawiła i upiekła, żeby rannego ukochanego nakarmic...

PostNapisane: 14 marca 2011, o 11:08
przez Liberty
A ja się będę upierała przy swoim. Tak, wegetarianizm znany jest od stuleci, ale wątpię by ktoś zastanawiał się nad nim zastanawiał w XIII w. w Anglii czy Szkocji.

bohaterka nie potrafiłaby skrzywdzić muchy, mało tego przygarnia wszystkie zwierzęta jakie jej się napatoczą wróbla, jeża, małego rysia któremu zabito matkę itd itd ma miękkie serce i wszystkimi chce się opiekować.


Przepraszam, a czy w lit. nie mamy obrazków typu: dzielny łowczy, co kocha wszystkie zwierzątka? Konieczność życiowa koniecznością życiową, ale to chyba nie przeszkadzało lubić psów, kotów, koni i ptaków.

Nie mówię że Joanna jest przez to zła ale autorka na każdym kroku chce pokazać jaka z niej urocza i czysta duszyczka, która martwi się o wszystko i wszystkich a tu taka sprzeczność. Jakby była przedstawiona jako waleczna haroina to bym nic nie napisała


Ja to widzę tak: ona chce się opiekować wszystkimi ludźmi i to zapewne czyni ją pozytywną bohaterką. Od razu musi kochać zwierzęta? Zwłaszcza, że co większych panicznie się boi?

Ostatnie zdanie sugeruje, że lubisz, Heidi, romanse, w których bohaterki są jednoznaczne; jeśli jest nieśmiałą białogłową, to musi być wyposażona w taki zestaw cech, który nie psuje tego wzorca. Jeśli jest wojowniczką to nie może być dobrą duszą.
I już wiem czemu nie możemy się dogadać ;) Wolę inny typ bohaterów, bardziej niejednoznaczny.

PostNapisane: 14 marca 2011, o 11:31
przez Agrest
A ja się będę upierała przy swoim. Tak, wegetarianizm znany jest od stuleci, ale wątpię by ktoś zastanawiał się nad nim zastanawiał w XIII w. w Anglii czy Szkocji.


A w ogóle to wydaje mi się, że argumenty Frin nie stoją tak naprawdę w opozycji do stwierdzenia, że zabicie królików w celach spożywczych i wilków w obronnych nie czyni z bohaterki o dobrym sercu hipokrytki.
Czy się mogła trafić wtedy osoba absolutnie przeciwna zabijaniu zwierząt? Pewnie mogła. Ale się nie trafiła. Pytanie więc, czy rzeczywiście można obwiniać średniowieczną bohaterkę o to, że zdobyła jedzenie i sama się tym jedzeniem nie chciała stać?

Swoją drogą Heidi nie pisała nic o wegetarianizmie, ja założyłam, że chodziło jej tylko o zabijanie, nie o jedzenie ;)

PostNapisane: 14 marca 2011, o 12:42
przez Heidi
ale nawet rycerze stwierdzili że musi być okrutna skoro zabiła 4 wilki w tym ich pieszczoszka. Oczywiście im to imponowało ale użyli tego słowa okrucieństwo