Strona 76 z 97

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 19:27
przez •Sol•
o dziwo najbardziej lubię ją w wydaniu średniowiecznym. Potem jest cykl Szmaragd i Montana, potem cykl rozpoczęty Różą a reszta może nie istnieć ;)

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 21:06
przez rewela
pomysły do cyklu Buchanan chyba już pani Garwood się skończyły, bo Bieguny nie robią wrażenia, ale jak się ma sentyment do bohaterów części poprzednich to i tak się czyta każdą następną książkę :) (stąd "Ciarki" zamówienie na prezent) :) swego czasu zmusiłam swego męża do czytania Przynęty, co prawda po angielsku, ale zawsze..wyśmiał mnie jak może mi się podobać Nicholas..a mnie się podobał :) a Noah? facet mnie tak bawił, że łzy mi z oczu leciały jak tylko pojawił się w pierwszych 3 częściach cyklu :) w Cieniach też było ok, tylko jakoś trudno uwierzyć, że facet, który miał tyle kobiet może nagle z nich zrezygnować... mało prawdopodobne..ale książka.. tam się cuda zdarzają :P

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 21:30
przez Księżycowa Kawa
Ale ten cykl jest bardziej sensacyjny niż romansowy. O ile cała sensacja nieźle jej jeszcze wychodzi, to pod względem romansowym nic się nie dzieje, czyli spotykają się, zachwyt, pocałunek, trochę porozmawiają i zaraz do łóżka, bo jakoby rąk przy sobie nie potrafią utrzymać, potem wycofanie się, bo rzekomo istnieje jakaś przeszkoda, następnie bełkoczą o uczuciach i na koniec jest wzmianka o ślubie i tyle. I gdzie tu miejsce na miłość?
Sami bohaterzy również niespecjalnie ciekawi, ani niczym szczególnym się nie wyróżniają.
„Przynęta” jako romans jest do niczego, ale broni się jako sensacja, gdyż jest całkiem, całkiem.

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 21:42
przez rewela
ja tego tak nie postrzegam :) sensacja sensacją, ale romans dostrzegam już od 84 str, jeśli chodzi o Przynętę :) ale wiemy jak to bywa :) subiektywna ocena :P :):):)

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 21:46
przez Księżycowa Kawa
Racja, subiektywna ocena, dla mnie romans to coś więcej niż tylko przespali się ze sobą i stwierdzili, że to miłość itp.

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 21:59
przez rewela
to ja poproszę o pełniejszą definicję romansu? co się musi wydarzyć, byśmy mogli mówić o romansie? :)

Laurant i Nicholas skosztowali siebie pod koniec książki, emocje między rodziły się od momentu spotkania... no chyba, że się mylę :) :P

Proszę nie pisać posta pod postem w krótkim odstępie czasu. Do tego służy edycja. ~Lilia

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 22:34
przez szuwarek
rewela napisał(a): :) a Noah? facet mnie tak bawił, że łzy mi z oczu leciały jak tylko pojawił się w pierwszych 3 częściach cyklu :) w Cieniach też było ok, tylko jakoś trudno uwierzyć, że facet, który miał tyle kobiet może nagle z nich zrezygnować... mało prawdopodobne..ale książka.. tam się cuda zdarzają :P

No mnie nawet nie bawił, ale tak jak i Ty trudno mi było uwierzyć w uczucie. Przecież on w każdym tomie pukał bez uczuć i dla zabawy...

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 22:41
przez rewela
nie no! bawił :) Noah odziedziczył wszystkie pozytywne cechy humoru po przodku, Cole'u Clayborne'ie :D
ale w uczciwego kochanka trochę trudno uwierzyć :)

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 22:51
przez Księżycowa Kawa
rewela napisał(a):to ja poproszę o pełniejszą definicję romansu? co się musi wydarzyć, byśmy mogli mówić o romansie? :)

Laurant i Nicholas skosztowali siebie pod koniec książki, emocje między rodziły się od momentu spotkania... no chyba, że się mylę :) :P

Rzecz w tym, że ja tam żadnej chemii nie czułam, dla mnie zostali razem, bo nie mieli lepszego pomysłu, ewentualnie dlatego, że autorka uznała, że musi być HEA i tyle. Ale to tylko moje zdanie. Może rzecz w tym, że ta autorka do mnie nie przemawia, ani mnie nie przekonuje swoimi historiami.

Dla mnie najlepszy romans jest wtedy, gdy bohaterzy zajmują się przede wszystkim poznawanie siebie, a nie całą resztą. Gdy liczy się coś więcej niż tylko wygląd. I dobrze jest, gdy wyróżniają się czymś szczególnym. I przede wszystkim to musi mieć głębszy sens oraz logikę. To tak w skrócie.

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 22:56
przez szuwarek
Ja z uporem omijam serię Róża...

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 23:01
przez rewela
szuwarek napisał(a):Ja z uporem omijam serię Róża...



a dlaczego? jeśli można wiedzieć? :) jestem ostatni w temacie :) na tapecie Wiosna więc w sumie kończę serię :) :P

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 23:15
przez Księżycowa Kawa
Jak dotąd jedna mi się trafiła. Początek był niezły, potem leciało skrótem.

PostNapisane: 13 grudnia 2014, o 23:25
przez rewela
Księżycowa Kawa napisał(a):Jak dotąd jedna mi się trafiła. Początek był niezły, potem leciało skrótem.


Księżycowa.. chyba nie ogarniam, rozumieć, że jedna z serii była jako taka a reszta, raczej do bani, dobrze myślę? :)

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 00:02
przez szuwarek
Może tak być...

Mnie w ilości hurtowej zablokowali Buchanannowie i zrobiłam sobie dłuuugą przerwę. Do tego klimat dzikiego zachodu jakby nie mój...

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 01:04
przez Księżycowa Kawa
rewela napisał(a):Księżycowa.. chyba nie ogarniam, rozumieć, że jedna z serii była jako taka a reszta, raczej do bani, dobrze myślę? :)

Nie, tylko jedną czytałam, bodajże Białą. Myślałam, aby kiedyś zajrzeć jeszcze do jakieś innej, ponoć pierwsza jest niezła.

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:16
przez aniazlipca
Ja zbieram się w sobie, żeby przeczytać ostatnią serię Garwood, której nie znam - Buchanan - szukam dobrych ebooków. :wink:
Aczkolwiek żałuję, że autorka nie kontynuuje historyków..uwielbiam je :D

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:33
przez szuwarek
z ciekawości sprawdziłam i czytałam kawo te Bieguny uczuć. Ale dopiero jak się wczytałam to mi przypomniało fabułę. Masakra :zalamka:
I Wiosnę z serii Róża czytałam i nawet nawet, ale po blurbie wybierałam..

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:35
przez sunshine
takie straszne te bieguny uczuć?

Bo ja resztę tej serii o Buchananach to uwielbiam :hyhy:

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:43
przez Księżycowa Kawa
Osobiście bardzo byłam zawiedziona, przede wszystkim opisem wydawnictwa, które paskudnie mnie oszukało – inaczej bym tej książki nie tykała.

szuwarek napisał(a):z ciekawości sprawdziłam i czytałam kawo te Bieguny uczuć. Ale dopiero jak się wczytałam to mi przypomniało fabułę. Masakra :zalamka:

Czyli nie tylko mi to nie przypadło do gustu?
Ale jak wczoraj się wyżaliłam, zrobiło mi się lżej.

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:46
przez szuwarek
nie, że masakra. Po prostu absolutnie zapomniałam. W sumie to pochodzenie bohaterki mi przypomniało, że czytałam, że poza tym pustka w głowie. Inne jakoś bardziej pamiętam... no i ta Alaska - gdzie?

sun- nie straszne, mało zapadające w pamięć. nic nowego, że tak to ujmę.

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 18:54
przez Księżycowa Kawa
No jak to gdzie?
Księżycowa Kawa napisał(a):Dwie trzecie minęło, a dopiero się wybierali, pojechali na chwilę, postrzelali sobie i wrócili :foch:
Końcówka to ponownie Chicago :niepewny:

:evillaugh:

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 19:01
przez rewela
serię Róża i Czas róż zaczęłam od Wiosny i pamiętam, że nie zrobiło na mnie wrażenie, czegoś mi brakowało :) teraz czytam po raz kolejny, z tym, że ciągiem od początku, od Róży.. i tym razem zupełnie inne odczucia :) znając już postacie z poprzednich części wręcz uwielbiam jednego z głównych bohaterów, za dowcip, czułość, lojalność i takie tam.. i to jest niesamowite, jak zmieniają się poglądy :) hihihi

a Bieguny uczuć.. polubiłam bałaganiarza Aleka Buchanan'a i siłą rzeczy trzeba było książkę przeczytać, gdy dowiedziałam się kto jest bohaterem ( mam na myśli Sofi Rose, przyjaciółkę Regan :) )
chociażby z tego powodu warto było poświęcić czas na tę historię :)

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 19:03
przez Księżycowa Kawa
A mnie tutaj interesowała jedynie Alaska, której ostatecznie praktycznie nie było.
Spoiler:

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 21:07
przez szuwarek
rewela- no ja dlatego sobie przypomniałam... :czeka: z powodu Sofi. Buchanannów powinnam lubić bo ja mam słabośc do przedstawicieli prawa :hyhy: :hyhy: dużą. ale tutaj chyba juz miałam przesyt - czytałam ciągiem. Przy Noah wymiękłam i te Bieguny zupełnie mi z głowy wyleciały. ja wielbię policjantów ale u Buchanannów za dużo achów, cudowności i testosteronu..
ech, i tak ciarki przeczytam ( miękka jesteś :mur: ).
chyba dlatego Wiosnę przeczytałam bo mi ten szeryf ( :hyhy: ) nie dał spokoju... a pozostałe takie same ? czy inne?

PostNapisane: 14 grudnia 2014, o 21:25
przez rewela
Szuwarek, a który szeryf? hihihi żartuję :)
z tego cyklu to Róża mnie się podobała, bo jedna kobietka w gronie 5 facetów - musiało być wesoło :) i było.. Różowa i Czerwona trochę mnie męczyły ale łapałam wątek poboczny i tworzyła się podwalina pod Wiosnę :) Biała, o dziwo! sprawiła, że przeczytałam jednym tchem :) bo w jakiś sposób wydało mi się bardzo prawdopodobne to co się rodziło między bohaterami :)
reasumując mam słabość do rodziny Clayborne'ów więc chyba nie mogę się wypowiadać :)
a Ciarki na pewno przeczytam, bo przecież nie wypada wydanej nowej książki nie przeczytać :P