No właśnie gdybym powiedziała, że mi się to średniowiecze nie podoba, to ktoś może by uwierzył
Albo że bohaterka naiwna, albo że coś tam... Cokolwiek z zarzutów, które już padały.
Mój jest kompletnie inny i nie przypominam sobie, żeby ktoś go na forum wysunął co do Garwood. Wręcz przeciwnie. Miała być lekka i sama się czytać, a tymczasem ja nie mogę przebrnąć przez ten styl, który wydaje mi się szkolny i drewniany. Krótkie zdania, nadużywanie imion (zamiast używać zaimków), w co drugim zdaniu łopatologiczne przekazywanie uczuć:
poczuł, że wierzyła, że, mnóstwo utartych zwrotów, które omija się wzrokiem etc etc. W celu sprawdzenia, czy coś sobie imaginuję udałam się na goodreads i amazon zobaczyć, zobaczyć czy ktokolwiek się ze mną zgadza i uff, są takie jednostki
But JG's writing is so choppy I feel like I'm reading a story written by a fourteen year old. It takes me out of the feel constantly. It's all simple sentences. No compound sentences, no dependent and independent clauses, no variety. Just constant redundant conversation (which doesn't flow either).
It's just not well written. The hero and heroine are interesting enough, but most of the book is written in terse sentences with way too many pronouns and proper names, sort of like "Duncan thought this. Madelyne did that. Then Duncan did this. After he did that, Madelyne did this. Then she went here and said this to him, but he said something else. Then Madelyne and Duncan did this other thing." There wasn't enough description or dialogue to ever make the me feel like I was really *in* the story. It was like reading the cliff notes.
Dokładnie moje odczucia
Ale to jednostki, bo oczywiście są też recenzje, gdzie jej styl chwalony jest za płynność, nawet jeśli recenzent wystawia jedną gwiazdkę za całą resztę
Schola pisała, że Niewola jest dużo lepsza w oryginale, ale powzięłam wątpliwości. Wcale nie wszystko brzmi lepiej po angielsku
Sprawdziłam datę wydania, to była jedna z jej pierwszych książek, może potem się wyrobiła.
Jeśli mi się nie uda skończyć, to będzie moja druga porażka z Garwood, choć do tej pory tej pierwszej nigdy nie liczyłam, bo była bardzo dawno, na samym początku czytania romansów i nastąpiła po jakichś dwóch stronach, więc trudno to uznać za danie książce szansy.
No i teraz sobie przechlapałam, a jeszcze w takim politycznie niedogodnym momencie i tajemna w odwecie rzuci moją polecanką