Miało być ciekawie ,a było nudno . 26 -letnia Alix , świeżo upieczona absolwentka architektury po rozstaniu z chłopakiem ,postanawia zmienić otoczenie i wyjeżdża na wyspę Nantucket. Adelaide -znajoma matki ,wymieniła ją w testamencie i na rok ma zamieszkać w jej domu. Malutka Alix zobaczyła tam kiedyś ducha ( ten zaszczyt mają tylko pierworodni ) i teraz ma za zadanie znaleźć stare dzienniki i dowiedzieć się co stało się z jego ukochaną, która znikła bez śladu. Prawowitym spadkobiercą domu jest sławny architekt- Jared Montgomery, który nie jest zachwycony tym,że jakaś studentka, będzie pałętała mu się pod nogami.
To tak w skrócie ,a teraz wrażenia.
Prawie 200 stron ,to wyłącznie zachwyty nad architekturą i Montgomerym. Alix właśnie rozstała się z facetem ,który ją wykorzystał ( zrobiła za niego projekt zaliczeniowy) i swój smutek topi jedząc słodycze . Minęły dwa dni ,a już wzdycha do swojego bóstwa
Kiedy poznaje Jareda ,to kompletnie odbija jej palma. Już marzy o tym ,że będą pracować razem , pochwali się swoimi projektami ,poprosi go o cenne rady. Normalnie nie zdziwiłabym się ,gdyby zaczęła bić mu pokłony .
Facet chce dać dyla i kiedy przedstawia jej się drugim nazwiskiem, ona nie może w to uwierzyć . Biedak od 7 lat nie miał wakacji i chciałby w końcu odpocząć ,ale widać ,że Alix nie zna słowa prywatność . Ma czelność razem z przyjaciółką ,włamać się do jego domu i z pracowni ukraść szkic pewnego projektu. Wypłakuje się ojcu ,że on takie niedobry ,że nie poświęcił jej należytego czasu . Miałam wrażenie ,że mam do czynienia z nastoletnią psychofanką. Co dalej ? Okazuje się ,że jest świetna w tym co robi . Zaczynają razem pracować ,a ona zaczyna postrzegać go jako człowieka ,a nie jakieś guru. Zaczyna się planowanie ślubu przyjaciółki i to właściwie wszystko. Pod koniec ( 100/130 stron) ,dopiero zaczyna się coś dziać .Jared znajduję dalekich krewnych i mapę ,która prowadzi ich do zaginionych pamiętników. Finał ma miejsce w dniu ślubu. Nie powiem ,co stało się z duchem
Dla mnie wątek ducha został zmarnowany . Liczyłam na coś więcej
Może gdybym umiała znieść główną bohaterkę , to potraktowałabym go jako coś pobocznego . Ale miałam dość jej uwielbienia i czekałam żeby zajęła się czymś innym.
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.